Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Tadeusz Nestorowicz - grać hejnał jest dla niego zaszczytem

Weronika Skupin
Tadeusza Nestorowicza z ratuszowej wieży można usłyszeć co niedziela - w samo południe
Tadeusza Nestorowicza z ratuszowej wieży można usłyszeć co niedziela - w samo południe Tomasz Hołod
Dzięki niemu wrocławski hejnał usłyszano w Paryżu i na równiku. Tadeusz Nestorowicz modlił się, by móc dalej go wykonywać po wypadku, jaki miał dwa lat temu.

WROCŁAWIANIE Z PASJĄ - serwis specjalny o wyjątkowych mieszkańcach stolicy województwa dolnośląskiego

By wejść na wieżę, pokonuje 298 schodków od samej ziemi, gdzie znajduje się oddział Muzeum Miejskiego Wrocławia, do renesansowego dachu hełmowego na szczycie wieży. To jak podróż w czasie.

Tadeusz Nestorowicz zaczyna ją zawsze pół godziny przed graniem hejnału, o godz. 11.30. Gdy wejdzie na stryszek na wysokości 60 metrów nad ziemią, na jednym krześle stawia trąbkę, a na drugim siada, by odpocząć. Dzwon wybija za kwadrans dwunastą, a piętnaście minut później uderza dwanaście razy. Jest południe. Nestorowicz wychodzi na balkon i zaczyna grać swój hejnał w cztery strony świata. Najpierw na zachód, w kierunku placu Gołębiego i kościoła św. Elżbiety, potem na północ, wschód i na południe.

W piątek hejnał rozpoczął "Apelem Jasnogórskim" - by podziękować Matce Boskiej Częstochowskiej. - I za to, że dane mi jest tu być - Nestorowicz przyznaje, że to cud. Wciąż wykonuje hejnał mimo wypadku, który w kwietniu 2010 roku mógł mu odebrać życie. Wracał z próby zespołu Nestor Band. Do domu brakowało mu 500 metrów. Przechodził przez jezdnię, gdy nagle zza rogu wyjechało białe daewoo espero.

- Nie ominął mnie. Uderzyłem głową w szybę i przeleciałem parę metrów. Ja w jedną stronę, a trąbka w drugą. Samochód przejechał mnie przednim kołem, zaczepiłem się o podwozie, a kierowca wlókł mnie 105 metrów. Krzyczałem: "Nie zabijajcie mnie!" - opowiada Nestorowicz. Trójka pasażerów wysiadła, odkręciła tablice i uciekła. Kierowca był pijany. Gapie próbowali wyciągnąć rannego spod auta. - Ktoś zapytał, co się stało. Powiedziałem mu, by dzwonił po pogotowie, ale nie miał komórki. Wtedy z kieszeni wyjąłem swoją i zadzwoniłem. Do żony. Mówiłem, że przejechał mnie samochód. Po chwili przybiegła z córkami - wspomina Nestorowicz. Kiedy ktoś przyniósł mu trąbkę, pocałował ją i włożył pod głowę.

Przeczytaj: Maciej koncertuje na ulicach Wrocławia

- Zrobiło mi się lepiej na duszy - przyznaje muzyk, który trafił na intensywną terapię. Policja złapała kierowcę, który go przejechał - okazało się, że wyszedł z więzienia na przepustkę, wypił i wsiadł do auta. Jego proces trwa. - Po wyjściu ze szpitala pojechałem na Jasną Górę pomodlić się - uśmiecha się Nesterowicz, który czasem wplata w hejnał inne melodie: w Niedzielę Wielkanocną "Alleluja", a w Boże Narodzenie - kolędę.

Po wypadku koledzy zagrali dla niego koncert i zebrali pieniądze na rehabilitację. Wracał do zdrowia, choć bał się, że do końca życia zostanie na wózku inwalidzkim. - Kazali mi jeść dużo galarety. Nie mogłem już na nią patrzeć, ale pomogła. Gdy po pewnym czasie lekarze zrobili mi prześwietlenie, nie mogli uwierzyć, jak miednica ładnie się zrosła. Niedługo po wypadku zadzwonili z urzędu miasta, czy zagram hejnał. Powiedziałem, że to niemożliwe, ale załatwili mi wózek, transport, a na schodach była zamontowana specjalna platforma. Pierwszy hejnał po wypadku zagrałem na wózku - opowiada.

Zobacz też: Andrzej Kaletyn ma siedem tysięcy zdjęć z VIP-ami

Ale grał go też na corocznym zjeździe hejnalistów w Lublinie, na zjeździe kardiologów we Wrocławiu. - Jakaś pani przedstawiła mnie: "Przed państwem Tadeusz Nestorowicz, który wykona wrocławski hejnał z 1601 roku. Co więcej - sam go skomponował". Robiłem co w mojej mocy, by się nie roześmiać - mówi Nestorowicz, który grał też dla Dalajlamy, Jana Pawła II i Lecha Wałęsy. I na igrzyskach olimpijskich w Moskwie w 1980 roku, choć żałuje, że nie na otwarciu, a w trakcie.

No i w Paryżu, i... na równiku! - We Francji polecono mi zagrać Marsyliankę, a ja wplotłem w nią zgrabnie hejnał. A ten równik... Opłynąłem świat na statkach pasażerskich. Gdy przekraczaliśmy równik, zaproponowano mi, bym coś zagrał. Wybrałem hejnał - opowiada muzyk, którego w 1996 roku prezydent Wrocławia Bogdan Zdrojewski poprosił, by nagrał płytę z wrocławskimi utworami. "Muzyczną pocztówkę z Wrocławia" rozpoczyna... hejnał. Dalej są m.in. "Niebieskie tramwaje" i "My, wrocławianie". - Wręczono ją Janowi Pawłowi II na Kongresie Eucharystycznym, z czego jestem bardzo dumny - mówi Nestorowicz.

Na szczycie wieży są wyryte nazwiska hejnalistów i daty, kiedy wykonywali utwór. Pierwszy ryt pochodzi z 1601 roku; przy nim Tadeusz Nestorowicz zaczyna grać co niedzielę. Czy jego nazwisko też tam będzie? - Nie wiem, czy mam o to kogoś poprosić, czy sam je wyryć - mówi z uśmiechem. - Mam tylko życzenie, by Bóg sprawił, abym jak najdłużej miał zaszczyt grać hejnał z tej wieży - mówi.

Zobacz też:
*Bliźniacy z MPK mandaty dostają rzadko
*Wrocławska projektantka tworzy ekskluzywną bieliznę (ZDJĘCIA)

od 16 lat
Wideo

Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto