Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Świetliki w Łykendzie po raz kolejny i miejmy nadzieję nie ostatni [foto]

Marek Ciechowski
Marek Ciechowski
23 listopada Świetliki zagrały w Łykendzie.

Fenomen popularności Świetlików jest trudny do zrozumienia, co mają w sobie? Trudno powiedzieć. Głos Świetlickiego nie jest piękny i nie jest porywający, tak właściwie jest chropowaty. Z lekka zmęczony i przepalony. Tak właściwie to Świetlicki nawet nie śpiewa, on recytuje i wykrzykuje.

W piosenkach czuć atmosferę lat 80.

Teksty Świetlickiego są nieugładzone, niepoprawne politycznie i moralizatorsko wątpliwe (kto by pomyślał, że pracował w "Tygodniku Powszechnym", prowadził telewizyjny "Pegaz"). Jest to jednak głos prawdziwy, nie oszukiwany. W piosenkach, bo tak dalej je mimo wszystko nazywajmy, jest prawda, prawda ulicy, prawda podwórek, prawda czasów, w których jemu i mnie przyszło dorastać. Mimo, że Świetliki powstały w latach 90. to w tekstach Świetlickiego słychać jeszcze wcześniejszy okres. Świetliki określane są jako grupa awangardowa, ale słuchając ich piosenek, szczególnie tych starszych czułem atmosferę lat 80-tych, atmosferę spotkań w nie tak licznych wtedy klubach, atmosfery przesączonej niepoprawnym społecznie dymem, winem i dyskusjami o sprawach najważniejszych.

Koncert w Łykendzie zgromadził głównie młodych i bardzo młodych ludzi. Ludzi, którzy nie pamiętają lat buntu i odnowy, dla których brzmienia Świetlików są awangardowe na tle wszechogarniającej papki. Łykend jest idealnym klubem na takie kameralne spotkania, bo było to praktycznie spotkanie kilku pokoleń. W klubie brak było widocznego dystansu, rozdzielenia zespołu od widzów, były to swobodnie prowadzone rozmowy między przyjaciółmi.


Świetlików słucha się dobrze

Zespół wystąpił w lekko zmodernizowanym składzie. Do starego zespołu w osobach Marcina Świetlickiego (wokal i zamieszanie sceniczne), Grzegorza Dyducha (gitara basowa, gitara elektryczna), Marka Piotrowicza (perkusja), Tomasza Radziszewskiego (gitara elektryczna i wyjątkowo udany wokal w piosence o Wrocławiu, takiej od serca) dołączył młody narybek Zuzanna Iwańska (z zadziorną, ostrą i rockową altówką) oraz klawiszowiec Michał Wandzilak. Dla Michała był to 4 występ z zespołem i widać było od początku, że nie do końca potrafił się wpasować w ducha Świetlików.

Zuza muzycznie zgrywała się świetnie, widać jednak było u niej brak scenicznego obycia, pewne onieśmielenie obecnością starszych kolegów. Świetlików słucha się dobrze, nawet bardzo dobrze, świetne były stare kawałki, dobre były nowe i świeże, nawet tak bardzo świeże, że zespół grał je wspólnie pierwszy raz (Świetlicki znał tekst, zespół muzykę). Była zapowiedz nowej płyty, na kiedy? Odpowiem słowami Świetlickiego – Nie interesujcie się i tak ją ściągniecie nie kupicie.
To były dwie godziny zdrowego ostrego grania na początek Łykendu.

Kliknij w zdjęcie, żeby zobaczyć fotogalerię:

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Instahistorie z VIKI GABOR

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto