- Nic ani nikt nie zmusił oskarżonego, aby wtedy jechał swym samochodem. Ruszając autem w stanie upojenia alkoholowego i dodatkowo jadąc dwukrotnie szybciej niż to był dozwolone mężczyzna godził się na skutek, jakim mogło być doprowadzenie do katastrofy. W ocenie sądu oskarżony działał umyślnie – tłumaczył sędzia Łukasz Sadkowski, uzasadniając wyrok 12 lat więzienia dla 54-latka oskarżonego o to, że po pijanemu wjechał w przystanek pełen pieszych.
W ocenie sądu, ustalenie przebiegu zdarzenia, do którego doszło w połowie listopada ubiegłego roku na ulicy Grunwaldzkiej w Kielcach, nie nastręczało problemów sąd opierał się i na zeznaniach wielu świadków i na zapisie z nagrań monitoringu. – Jasnym jest także i to, że oskarżony w chwili, gdy ruszał swym autem sprzed bloku przy ulicy Szkolnej, był pijany. Badanie policyjnym urządzeniem wykazało, że tuż po zdarzeniu, miał 3 promile alkoholu w organizmie. Z relacji świadka wiemy, że oskarżony jechał i tu cytat „jak wariat”: zwalniał, przyspieszał, w końcu wjechał w pas zieleni, a później próbując skierować się w ślimak drogowy wiodący do ulicy Mielczarskiego oskarżony skręcił gwałtownie w prawo i jego auto - jadąc z prędkością około 96-97 kilometrów, wjechało w bok przystanku. Ruchem sunącym samochód przesunął się w kierunku osób siedzących lub stojących pod wiatą. W sumie w zdarzeniu poszkodowanych było 10 osób, przy czym jedna osoba zmarła w wyniku obrażeń, kolejna doznała poważnego uszczerbku na zdrowiu, trzy mniej groźnych obrażeń, a jedna naruszenia nietykalności cielesnej – wyliczał sędzia Łukasz Sadkowski, przewodniczący skład orzekającego w tym procesie.
Zdaniem sądu rozmiar zdarzenia, ilość osób poszkodowanych podnosi ten wypadek do rangi katastrofy w ruchu lądowym. Dodatkowo też sąd uznał, że zachowanie oskarżonego sprawiło, że doprowadził on do katastrofy umyślnie. – Oskarżony rażąco naruszył dwie podstawowe zasady: jechał w stanie znacznego upojenia alkoholowego oraz dwukrotnie przekroczył dozwoloną przepisami prędkość. W ocenie sądu musiał godzić się na to, że spowoduje takie zdarzenie na drodze. Na podkreślenie zasługuje fakt tego, że oskarżony na każdym etapie postępowania wyrażał skruchę, zdaniem sądu skrucha ta jest prawdziwa. Jednoznacznie należy jednak wskazać, że nikt nie motywował oskarżonego do tego, aby ruszył swym autem, nie było żadnego powodu, aby w taki sposób poruszał się samochodem – tłumaczył sąd.
Wydając wyrok 12 lat więzienia i dożywotni zakaz kierowania wszelkimi pojazdami sąd uznał, że będzie to jedyna sprawiedliwa kara, która jednocześnie nie będzie też ślepym odwetem. Dodatkowo też sąd w swym wyroku upomniał się o osoby poszkodowane. Sąd nakazał wpłatę nawiązki po 10 tysięcy złotych dla pięciu osób, które doznały obrażeń w wyniku katastrofy i po 5 tysięcy dla pozostałych pieszych, którzy byli na przystanku w chwili wypadku. Nakazano też wpłatę 5 tysięcy złotych na fundusz osób pokrzywdzonych. Zadowolenia po ogłoszeniu wyroku nie kryła prokuratura, zaś obrońca oskarżonego tłumaczył, że jego zdaniem 12 lat pozbawienia wolności to kara zbyt surowa. Wyrok nie jest prawomocny.
PRZYPOMINAMY
- Staranował wiatę przystankową w Kielcach przy ulicy Grunwaldzkiej, był pijany. Jedna osoba zginęła. Jest akt oskarżenia
- Po wypadku na Grunwaldzkiej w Kielcach. Są zarzuty dla kierowcy bmw, który wjechał w przystanek
- Tak pijany kierowca taranował ludzi i przystanek. Zobacz wstrząsające nagranie z monitoringu
POLECAMY RÓWNIEŻ:
Oglądasz KUCHENNE REWOLUCJE? Oto QUIZ dla ciebie
echodnia Policyjne testy - jak przebiegają
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?