Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

"Śmierć i dziewczyna" - czy był seks na scenie? (ZDJĘCIA)

Malwina Gadawa, Małgorzata Matuszewska
Śmierć i dziewczyna
Śmierć i dziewczyna Paweł Relikowski
O spektaklu "Śmierć i dziewczyna" zrobiło się głośno w całej Polsce. Wszystko za sprawą zapowiedzi, że widzowie na scenie teatru zobaczą aktorów porno z Czech i seks na żywo. Przed premierą pod Teatrem Polskim protestowało ponad 150 osób. Interweniowała policja, a jak się okazało spektakl zachwycił widzów i nie było porno.

Spektakl "Śmierć i dziewczyna" w reżyserii Eweliny Marciniak budził ogromne emocje już przed premierą. W spektaklu biorą udział aktorzy porno z Czech. Według zapowiedzi, na scenie aktorzy mieli uprawiać seks na żywo. Teatr Polski zapowiadając premierę podkreślał, że spektakl przeznaczony jest wyłącznie dla widzów dorosłych. Bilety na listopadowe spektakle, które kosztowały od 27 do 40 zł już sprzedano.

Wicepremier i minister kultury Piotr Gliński chciał zablokować sobotnią premierę spektaklu "Śmierć i dziewczyna" we wrocławskim Teatrze Polskim. - Minister oczekuje, że Pan Marszałek w trybie natychmiastowym nakaże wstrzymanie przygotowań premiery w zapowiadanej postaci, łamiącej powszechnie przyjęte zasady współżycia społecznego - to fragment listu wysłany z ministerstwa do urzędu marszałkowskiego. Władze województwa odpowiedziały, że nie zamierzają interweniować.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Facebook zablokował Teatr Polski. Fanpage nie działał

Natomiast przed premierą odbył się protest przed Teatrem Polskim we Wrocławiu, jaki zorganizowała Krucjata Różańcowa za Ojczyznę. Wzięli w nim udział również członkowie Korpusu Ochrony Wyborów, Ruchu Oburzonych oraz politycy - Henryk Nowakowski i Zbigniew Jarząbek. Protestowało ponad 150 osób. Doszło do przepychanek z policją. Protestujący blokowali wejście do teatru. - Nie dopuścimy do tej premiery. To jest skandal i przestępstwo. Bóg był jest i będzie. Dlatego pilnujemy tego, co Boże. Będziemy za niego walczyć - mówili uczestnicy protestu.

Protestujący byli wyciągani przez policjantów siłą z kordonu, który tworzyli. Krzyczeli do policjantów: "Gestapo" i "Od poniedziałku już nie pracujecie". - Zatrzymano 12 osób, które zakłóciły porządek i nie stosowały się do poleceń policjantów - mówi Kamil Rynkiewicz z Komendy Wojewódzkiej Policji we Wrocławiu.

Po godzinie 19 w sobotę (21 listopada) spektakl się rozpoczął, a pod budynkiem teatru protestujący odmówili różaniec i przed zakończeniem przedstawienia rozeszli się.

Po spektaklu aktorów nagrodzono długimi owacjami. Publiczność krzyczała dziękujemy. Krzysztof Mieszkowski po premierze był bardzo zadowolony z efektu. - Protesty nie popsuły naszej pracy - mówił.

- Piękny spektakl. Podobał mi się pod względem plastycznym. Dawno nie widziałam takiego dzieła - opowiada Elżbieta Terlikowska. Widzowie podkreślają, że było wiele nagości i erotyzmu, ale nic się nie stało na scenie, co mogłoby totalnie zaszokować, i dodają że "więcej było marketingu niż pornografii".

NA KOLEJNEJ STRONIE ZNAJDZIESZ RECENZJĘ SPEKTAKLU "ŚMIERĆ I DZIEWCZYNA"

Po premierze sztuki „Śmierć i dziewczyna”. I gdzie to porno? (RECENZJA)
Małgorzata Matuszewska

„Śmierć i dziewczyna” we wrocławskim Teatrze Polskim to wydarzenie co najmniej sezonu. Prawie perfekcyjna wizja strasznego świata i człowieka . Nie ma porno. Jest spektakl piękny, wstrząsająco smutny i odkrywający naszą miałkość. Na wskroś humanistyczny, zanurzony w tradycji chrześcijańskiej, bo mówiący o wszelkich rodzajach miłości, przede wszystkim o miłości trudnej i egoistycznie skupionej na sobie.

Elfriede Jelinek, austriacka laureatka Literackiej Nagrody Nobla, pisze kontrowersyjne i obrazoburcze teksty. Ale pisze je po coś: pokazując świat, jakim jest, nie zdobiąc słodkimi falbankami. I skłania czytelnika do refleksji (albo nim wstrząsa), a może raczej do brutalnej konfrontacji własnego „ja” z tym, jakie wartości człowiek - istota szlachetna - powinien sobą prezentować. A Teatr Polski, tworząc przedstawienie według jej utworów, do tego samego nakłania widzów.

W fabularnej warstwie „Śmierć...” to historia kobiety podporządkowanej matce, która paraliżuje jej życie, wszelkie pragnienia, tłamszącej jej intymność i ludzką godność. Znam takie relacje z rzeczywistego świata, więc oglądanie ich na scenie sprawia wręcz fizyczny ból. Córka/Nauczycielka (Małgorzata Gorol we wspaniałej formie artystycznej) próbuje się uwolnić spod toksycznej władzy. Próbuje też odpowiedzieć (jakkolwiek) na uczucie Ucznia (Andrzej Kłak), ale ten związek jest skazany na niepowodzenie.

Jest tu też opowieść o ambicjach i zatracaniu się w dążeniu do powodzenia za wszelką cenę. To sceny ze szkoły muzycznej, w której uczeń jest nikim, a nauczyciel potworem niszczącym osobowość. Nic dziwnego, przecież osobowość Nauczycielki także została zniszczona. „Nie ma większego nieszczęścia niż utrata samego siebie” - mówi Córka/Nauczycielka. To w szkole można usłyszeć gorzkie słowa, jak „Artystą życia to może jesteś, ale artystą nigdy nie będziesz”. To tutaj próbuje zrealizować swoje marzenia Uczennica - Śpiąca Królewna (Katarzyna Strączek w premierowym spektaklu dała z siebie wszystko, operując znakomicie gestami i mimiką, a efekt jest świetny). To tu uczniowie - artyści - żyją pod presją wszechobecnego Krytyka (Piotr Nerlewski). Jak żyć, dyktuje im także Nauczyciel - Myśliwy (Michał Opaliński zagrał bardzo dobrze). Matka - Macocha (Ewa Skibińska jest także znakomita, zwłaszcza kiedy kuśtyka po domu dzielonym z córką) nie potrafi znieść fizycznego powabu udręczonej dziewczyny. „Trzymasz mnie bez przerwy w domu, żebym nie mogła niczego przeżyć” - słyszy jakże słuszny zarzut.

Gdzie w tym wszystkim jest miejsce na życie i szczęście? Nie ma go. Na proste szczęście i spełnienie nie ma miejsca, bo zadepczą je ci, których spotykamy we własnym domu, za próg którego boimy się wyjść, ale wiemy, że tylko wyjście da nam możliwość rozwoju.

Świetnym zabiegiem są fortepiany na scenie i bardzo dobrze grający pianiści (Mikołaj Ferenc i Grzegorz Rdzak to muzycy gościnni). Sprawdziła się scenografia i kostiumy Katarzyny Borkowskiej, odpowiedzialnej także za reżyserię światła, a światło pełni w tym przedstawieniu swoją własną rolę (uwaga - na początku jest stroboskop, przysłaniający skutecznie nagą scenę). Wielkie brawa dla choreografki Dominiki Knapik.

Świetne są układy choreograficzne (użytą dyskretnie nagość, będącą rodzajem kostiumu, uzupełnia światło), a mój największy podziw wzbudzili Małgorzata Gorol i Andrzej Kłak, w niemal akrobatycznym tańcu rozmawiający ze sobą i kreujący wielkie role. Ewelina Marciniak, reżyserka całości, zawarła w „Śmierci...” nieco za wiele treści, by dostrzec i usłyszeć każdy szczegół. Powstał odważny spektakl - urzekający wizualnie, porywający muzycznie i nie do zapomnienia. Warto to zobaczyć.

Teatr Polski, Elfriede Jelinek, „Śmierć i dziewczyna”, oprac. tekstu i dramaturgia Łukasz Wojtysko, reż. Ewelina Marciniak, muzyka Piotr Kubiak. Premiera 21 listopada na Scenie im. Grzegorzewskiego.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Instahistorie z VIKI GABOR

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto