Trener Śląska Wrocław Tadeusz Pawłowski w marcu tego roku pozbawił Sebastiana Milę opaski kapitańskiej na rzecz Portugalczyka Marco Paixao. Powód? 10 kg nadwagi. W jednej chwili pomocnik Śląska przestał się nawet łapać do meczowej kadry, a szkoleniowiec WKS-u zastosował wobec niego specjalny reżim treningowy.
Czytaj: Sebastian Mila show w meczu ze Szkocją. Pomocnik Śląska ośmiesza rywali [wideo]
Nawet najzagorzalsi fani Śląska manifestowali swoje niezadowolenie na meczach oraz forach internetowych. Nawet jego byli koledzy klubowi, na czele z Remigiuszem Jezierskim, mówili, że to koniec popularnego "Rogera", a sam krytykowany zastanawiał się poważnie nad zmianą piłkarskiego środowiska. Mila otwarcie przyznaje, że przeżywał najtrudniejszy okres w karierze.
Były kapitan Śląska Wrocław ostatni mecz z orzełkiem na piersi rozegrał w lutym 2012 roku w towarzyskim spotkaniu Polski z Portugalią. Przez ostatnie dwa lata był cieniem samego siebie, a Śląsk po zdobyciu tytułu mistrza Polski grał coraz słabiej - tak jak kapitan. WKS cudem utrzymał się w T-Mobile Ekstraklasie, co spowodowało trzęsienie ziemi. Z klubu wyleciał Stanislaw Levy, a w jego miejsce wybrano Tadeusza Pawłowskiego. Trenera bez żadnego doświadczenia, ale ze śląskim sercem. Były piłkarz WKS-u wstrząsnął Milą podczas męskiej rozmowy w cztery oczy.
- Początek z Sebastianem był trudny, bo nie jest łatwo uderzyć w zasłużonego dla klubu zawodnika. Klubu, z którym tyle wygrał - mówił Pawłowski w programie Cafe Futbol. - Dlaczego mi się to udało? Przeprowadziłem z nim prostą, psychologiczną rozmowę. "Sebastian! Ty, obok mnie, Jasia Sybisa, Zygi Garłowskiego czy Ryszarda Tarasiewicza, możesz być największą legendą tego klubu. Zaznaczyłem, żeby tego nie zmarnował i swoją pracą udowodnił, że zasługuje na miano legendy. Teraz swoją grą pokazuje, że jest inteligentnym człowiekiem, bo nie poszedł na wojnę z trenerem. Zresztą ja zawsze miałem respekt przed tym, co osiągnął Sebastian.
Czytaj: Polska wygrała z Niemcami! Szaleństwo w całym kraju [wideo]
Do kadry wrócił po ponad dwóch latach. We wrześniu selekcjoner Adam Nawałka powołał Milę w trybie awaryjnym na mecz z Gibraltarem. Zawodnik Śląska zastąpił kontuzjowanego Michała Kucharczyka i... zaczął grać jak z nut. "Roger" strzelił zwycięskiego gola z Górnikiem Łęczna w doliczonym czasie gry, asystował oraz przysłowiowo "wiązał krawaty lewą nogą". Nawałka poszedł pod prąd i powołał milę na mecze z Gibraltarem, Szkocją i Niemcami.
"Roger" odwdzięczył się za zaufanie dobijając mistrzów świata. Mila otrzymał podanie od Roberta Lewandowskiego i strzałem lewą nogą z narożnika pola karnego pokonał Manuela Neuera. Jeden z najlepszych golkiperów świata był całkowicie bezsilny. Kolejne show dał w meczu ze Szkocją, gdy z dziecinną łatwością ograł dwóch rywali niczym Cristiano Ronaldo i pięknie obsłużył podaniem Kamila Grosickiego, który zmarnował stuprocentową sytuację.
- Nie uważam, żebym był bohaterem. Jeśli ktoś zasłużył na takie miano, to cała drużyna i kibice - odpowiada skromnie Mila.
Z taką formą swojego lidera kibice Śląska Wrocław mogą być spokojni. Mila nie pokazał jeszcze ostatniego słowa.
Wspaniałe show Harlem Globetrotters w Tauron Arenie Kraków
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?