Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Radomsko: Rozpoczyna się masowy odstrzał dzików. Myśliwi mają wątpliwości

jd
fot. Archiwum Polska Press
Czy masowy odstrzał dzików zapobiegnie rozprzestrzenianiu się ASF? Myśliwi z Radomska mają wątpliwości

Ukazało się rozporządzenie wojewody łódzkiego w sprawie odstrzału dzików. Jak tłumaczy powiatowy lekarz weterynarii w Piotrkowie Trybunalskim, to jedno z działań zapobiegawczych, uniemożliwiających wtargnięcie wirusa afrykańskiego pomoru świń (ASF). Inne zdanie na ten temat mają myśliwi.

Zgodnie z rozporządzeniem wojewody, w powiecie radomszczańskim w kilkudziesięciu obwodach myśliwi mogą odstrzelić łącznie 40 dzików. Polowania mają rozpocząć się już jutro i potrwają do 15 lutego.

Sprawa odstrzału dzików, jak się okazuje, wcale nie jest taka jednoznaczna.

- Odstrzał dzików na taka skalę to barbarzyństwo. Najpierw całą populację hodujemy, a teraz musimy ją zniszczyć. My, jako myśliwi, jesteśmy temu przeciwni, ale nie mamy możliwości, żeby przeciwko temu zaprotestować - mówi Michał Barda, łowczy Koła Łowieckiego „Jastrząb” z Radomska.

Dlaczego? Jak tłumaczy nasz rozmówca, problem wynika ze struktury gospodarki łowieckiej. Polski Związek Łowiecki podlega bowiem ministrowi środowiska, jest więc uzależniony od działań politycznych rządu, a rząd ma możliwość nacisku na związek.

- W PZŁ zatrudnieni są ludzie, to jest ich praca... Są między młotem a kowadłem. Nie mają możliwości, by zaprotestować przeciwko decyzjom ministra. My, myśliwi nie mamy natomiast organu, stowarzyszenia, które protestowałoby w naszym imieniu przeciwko takim działaniom rządu - wyjaśnia Michał Barda. - Tyle tylko, że dzisiaj do odstrzału przeznaczone są dziki, a za rok mogą to być jelenie i sarny, bo może się okazać, że niszą lasy... To prawda, strzelamy do dzików, ale po to, by utrzymać odpowiednie zagęszczenie ich populacji w danych obwodzie łowieckim. Nigdy nie było to na taką skalę, jak dzisiaj proponują rządzący. Nasze wieloletnie starania hodowlane zostają jedną decyzją zniszczone.

Na jeszcze inny problem zwraca uwagę Tomasz Gruszczyński, łowczy koła „Knieja” w Radomsku.

- Dzik stał się kozłem ofiarnym ASF. Wybicie dzików nie rozwiąże w Polsce problemu przenoszenia tej choroby, bo przenosić mogą ją również lisy, jenoty, krukowate... To prawda, że dziki przenoszą ASF, ale nie na taką skalę, by je wszystkie odstrzelić - twierdzi.

ASF, jego zdaniem, to sprawa polityczna, a sam rząd chce myśliwych po prostu kupić, proponując pieniądze za każdego zabitego dzika.

- Ślubowaliśmy, jako myśliwi, że będziemy zachowywać się zgodnie z zasadami etyki łowieckiej. Co wspólnego ma etyka ze strzelaniem do loch, które prowadzą młode warchlaki? - pyta retorycznie pan Tomasz. - Bo tak będzie można robić po decyzji ministra. Zwykle przeciwko odstrzałom zwierząt protestują pseudoekolodzy. Gdzie oni są dzisiaj, dlaczego nie słychać o ich działaniach?

ASF stoi u bram:
W lutym 2014 wykryto w Polsce pierwsze przypadki ASF u padłych dzików, które prawdopodobnie przedostały się z Białorusi. Choroba charakteryzuje się bardzo wysoką śmiertelnością. Choroby nie leczy się, ponieważ jest zwalczana z urzędu, ze względu na duże ryzyko jej rozprzestrzeniania się. Źródłem zakażenia są chore świnie domowe oraz dzikie.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Rolnicy zapowiadają kolejne protesty, w nowej formie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na radomsko.naszemiasto.pl Nasze Miasto