Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Przepełniony radiowóz. Poskarżył się człowiek wieziony do izby wytrzeźwień

Redakcja
zdjęcie ilustracyjne
zdjęcie ilustracyjne Jaroslaw Jakubczak / Polska Press
Mężczyzna wieziony radiowozem do wrocławskiej izby wytrzeźwień poskarżył się na policję. Bo jechał skuty kajdankami bez zapiętych pasów bezpieczeństwa, a w w pojeździe jechał więcej osób niż przewidują normy dla mercedesa sprintera. Dziesięć zamiast ośmiu. Ściślej ośmiu funkcjonariuszy i dwóch zatrzymanych mężczyzn skutych kajdankami. Kierowca radiowozu stanął przed sądem obwiniony o wykroczenie i ukarany grzywną.

Cała historia wydarzyła się w lutym 2016 roku. Wyrok uznający policjanta winnym wykroczenia zapadł w listopadzie 2017. Policjant musiał zapłacić 200 złotych grzywny. Sprawę skierował do sądu Komisariat Policji Stare Miasto. A mężczyzna wieziony do Izby występował jako oskarżyciel posiłkowy.

A wszystko zaczęło się od interwencji w hostelu przy ul. Świdnickiej 12 lutego 2016 rano. Policja dostała zgłoszenie, że są tam „dwaj awanturujący się mężczyźni”. Jeden z nich – ten, który potem złożył skargę – twierdzi dziś, że on akurat nie awanturował się i był trzeźwy. Nie powinien był więc w ogóle być zatrzymanym.

Tak czy siak policjanci zatrzymali dwójkę. Ale dlaczego aż ośmiu jechało do drobnej interwencji? Nieszczęsny kierowca Przemysław S. tłumaczył, że akurat miał rozwozić do różnych miejsc w mieście piesze patrole. Ale zgłoszenie z hostelu robiło wrażenie pilnego, postanowił najpierw tam podjechać i uspokoić rzekomych chuliganów.

Jeden z zatrzymanych mężczyzn opisał jak – jego zdaniem – traktowani byli on i kolega. Zakuci w kajdanki na ręce trzymane z tyłu, położeni na podłodze. Nie mieli więc zapiętych pasów bezpieczeństwa. No i było ich za dużo. Do – zgodnie z zapisami z dowodu rejestracyjnego – auto, którym jechali przystosowane jest do przewozu ośmiu osób. „Funkcjonariusze bardzo często wypowiadają się w mediach jak poważne i niebezpieczne może być transportowanie osoby bez pasów bezpieczeństwa oraz w nadliczbowej ilości osób” - zwrócił uwagę w swojej skardze.

Sprawą – jak każdym wykroczeniem – zajął się Komisariat Policji Wrocław Stare Miasto. Prowadzący postępowanie policjant uwzględnił zarzut przewożenia osób w większej liczbie niż przewidują normy dla samochodu marki Mercedes Sprinter.

Kierowca radiowozu podczas przesłuchania przyznał się do winy. Choć przekonywał, że spod hotelu odjeżdżali w ośmiu a dwaj zatrzymani siedzieli na siedzeniach. Jednak po drodze dosiadło jeszcze dwóch policjantów. A to z tego powodu, że zatrzymani byli głośni i agresywni. Po dojściu tych dwóch policjantów zatrzymani „mogli przenieść się na podłogę”.

Zatrzymany – oskarżyciel posiłkowy – w swoich pismach w tej sprawie – przedstawia inną wersję wydarzeń. Od początku obydwóch rzucono na podłogę. A on sam „zachowywał się wzorowo”. Na co – jak mówi – są dowody w postaci nagrań z monitoringu.

Policjant Przemysław S. prosił na przesłuchaniu, by nie karać go żadną grzywną. „Już samo uznanie mnie winnym jest dla nie dużą nauczką na przyszłość”. Tymczasem sąd – początkowo – był dla niego jeszcze łagodniejszy. Umorzył sprawę uznając, że takie przepisy jak normy określające ile osób można przewozić samochodem, nie dotyczą aut policyjnych. Oskarżyciel posiłkowy odwołał się od tego wyroku. Sąd Okręgowy przyznał mu rację. W powtórzonym procesie zapadła kara - 200 zł grzywny. Choć – w myśl prawa – mogło to być nawet 3 tysięcy złotych.

od 12 lat
Wideo

Stop agresji drogowej. Film policji ze Starogardu Gdańskiego

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto