Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Prof. Olgierd Czerner: W latach 50. na widok kamienic secesyjnych niemal spluwano

Małgorzata Matuszewska
O kamienicach secesyjnych, cegle wrocławskiej i odbudowie miasta z Prof. Olgierdem Czernernerem, architektem, znawcą historii architektury, konserwacji zabytków, urbanistyki i muzeografii, rozmawia Małgorzata ...

O kamienicach secesyjnych, cegle wrocławskiej i odbudowie miasta z Prof. Olgierdem Czernernerem, architektem, znawcą historii architektury, konserwacji zabytków, urbanistyki i muzeografii, rozmawia Małgorzata Matuszewska.

Pamięta Pan Wrocław przywalony wojennym gruzem?
Pamiętam. Pierwszy raz przyjechałem tu w 1945 roku, a sprowadziłem się dwa lata później. Przez ten czas chodziłem do liceum w Bytomiu. Tu przyjechałem na studia. Burzono wtedy wypalone ruiny. Mówiono, że zalega 18 mln metrów sześciennych gruzu. Moce przerobowe były bardzo różne. Nie od razu dysponowano zmechanizowanym sprzętem, początkowo wszystko robili ludzie własnymi rękoma. Były spychacze, zgarniające gruz. Muzeum Architektury mieści się w sąsiedztwie miejsca, gdzie zachował się kawałek torowiska linii kolejowej biegnącej od Dworca Świebodzkiego poprzez Stare Miasto w stronę Odry. Poprowadzono ją, żeby ułatwić wywózkę gruzu. Na estakady wypychano gruz i zrzucano na towarowe wagony.

W latach 1955-1965 był Pan konserwatorem zabytków. Pamięta Pan, jak Pan zdobywał gotycką cegłę?
Wiadomo było, że jest sporo monumentalnych ceglanych obiektów, które będą wymagały reperacji gotycką cegłą. Poleciłem więc skupować ją, bo kupno było tańsze od zamawiania. I oczywiście zamawiana byłaby nowa, a kupiona - autentyczna. Dużo cegły zdołałem zebrać i zmagazynować w kościele św. Wincentego i w Arsenale. Tymczasem, kiedy NIK skontrolowała wydatki Urzędu Konserwatorskiego, zwróciła mi uwagę, że cegła jest materiałem, który musi być wbudowany najpóźniej trzy kwartały od momentu jej pozyskania. Oświadczyli, że nie jest żadnym usprawiedliwieniem argument, że będę jeszcze przez 10 lat używał tych cegieł. I kazali zwrócić do kasy sto kilkadziesiąt tysięcy złotych, w przeciwnym razie grozili zlicytowaniem, choć nie wiedziałem, co mogliby mi zlicytować, bo niczego nie miałem. Powiedziałem wtedy: sprzedajemy cegłę chłopom pod Wrocławiem. Gotycką, autentyczną, z której pewnie zbudują chlewiki. Ale co mogłem zrobić?

Cegłę wywożono do Warszawy?
Nie. Można sprawdzić, jakie są różnice w cegle gotyckiej używanej w Warszawie, a w cegle używanej we Wrocławiu. Nie było normalizacji w tym czasie, więc nie były identyczne.

Gdzie Pan mieszkał po wojnie?
Na skraju parku Szczytnickiego u rodziny, blisko starej Odry i politechniki. Most Grunwaldzki był nieczynny, tramwaje jeździły okrężną drogą przez Nadodrze, do Rynku jechało się szmat drogi. W 1945 roku doszedłem na Ostrów Tumski. Potem studiowałem i jeździłem na odcinku, który nie był zniszczony. Politechnika, domy studenckie na Biskupinie. "Pancernik" był chyba jedynym ostrzelanym na tym odcinku budynkiem. Na studiach na lekcjach rysunku odręcznego prowadzono nas w różne części miasta i nakłaniano do rysowania. Oczywiście wiadomo było, że uczymy się historii architektury, więc powinniśmy mieć kontakt z autentyczną architekturą. Już wtedy odbudowywano katedrę, akurat kończyłem studia, jak została powtórnie konsekrowana.

Rozbierano nawet te budynki, które nie zostały bardzo zniszczone?
Rozbierano je ciągami. Wzdłuż ulic stały ruiny, odgruzowywano je, wprowadzano ruch tramwajowy. Przewody były zaczepione o mury domów, które były "w równowadze chwiejnej". Były fragmenty, które musiały być rozebrane, bo istniała groźba, że się zawalą. Wobec tego niektóre odcinki ulic były w pierwszej kolejności czyszczone, żeby nic nie spadło ludziom na głowy. W związku z Wystawą Ziem Odzyskanych był projekt oczyszczenia ciągów, którymi mieli chodzić goście wystawy: ulica Kuźnicza, plac Nankiera, most Piaskowy. Takie odcinki ulic były w pierwszej kolejności odgruzowywane. Potem planowo starano się oczyścić cegłę i wyekspediować do Warszawy.

Chodziło o pokazanie, że Wrocław nie ma już niemieckiego charakteru zabudowy?
Nie. Na początku, po wojnie, oczyszczano miasto z napisów, niszczono szyldy. Niekiedy zbyt daleko posuwano się w tym, zdrapując z epitafiów napisy. Skuwano nawet napisy na zabytkowych budowlach.

Pan sam ratował gotyckie kościoły.
Wszystkie, z wyjątkiem kościoła na Szczepinie, zostały uratowane. Kościół na Szczepinie był bardzo zrujnowany i rozebrali go duchowni, na cegłę dla remontu katedry. Biskup Kazimierz Latosz tłumaczył, że musiał gdzieś tę cegłę gotycką zdobyć, a że kościół był bardzo zrujnowany, więc został rozebrany.

Co Pan wpisał do rejestru zabytków?
Wiedza o architekturze i przekonanie o tym, co powinno być zabytkiem, rozwijały się. W latach 50. na widok kamienic secesyjnych niemal spluwano, nie mówiąc już o ich ratowaniu. Jako konserwator, wpisałem do rejestru zabytków niektóre nowoczesne domy, nawet takie, których nie było w rejestrze niemieckim. Do spisu wpisałem np. hotel apartamentowy Scharouna w parku Szczytnickim, dzisiejszy Miastoprojekt, Hansa Poeltziga, Kameleon, secesyjne budynki, wśród nich kamienny dawny dom towarowy przy Rzeźniczej.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Prof. Olgierd Czerner: W latach 50. na widok kamienic secesyjnych niemal spluwano - Warszawa Nasze Miasto

Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto