O tej historii dowiedzieliśmy się z anonimowego listu, jaki dotarł do naszej redakcji. W prokuraturze udało się nam potwierdzić, że we wrześniu wszczęto śledztwo w sprawie, w której doniesienie wpłynęło na policję w lutym ubiegłego roku.
Zapytany o komentarz rzecznik Komendy Miejskiej Łukasz Dutkowiak odpowiedział nam tylko: uprzejmie informuję, że policjanci z Komisariatu Policji Wrocław Psie Pole, po wykonaniu wstępnych ustaleń, zawiadomili wrocławską prokuraturę a obecnie czynności wyjaśniające w tej sprawie prowadzi Wydział Kontroli Komendy Miejskiej”.
Z relacji, która do nas dotarła wynika, że w lutym 2017 do komisariatu zgłosiła się córka rencistki, by zawiadomić o przestępstwie, które miał popełnić listonosz. Więcej szczegółów tej sprawy nie znamy. Akta zginęły niedługo po zawiadomieniu. W kwietniu w policyjnych systemach komputerowych dochodzenie odnotowano jako zakończone. Choć nie napisano w jaki sposób.
Pokrzywdzona kobieta miała być zwodzona przez kilkanaście miesięcy. Przekonywano ją, że potrzebna jest ekspertyza specjalisty od badania pisma. Wreszcie należy przesłuchać sąsiadów rencistki. Wreszcie we wrześniu kobieta zażądała rozmowy z przełożonym funkcjonariuszki, która powinna była sprawę prowadzić. Wtedy rzecz wyszła na jaw i wszczęto prawdziwe śledztwo. Wydając postanowienie o odtworzeniu zgubionych dokumentów.
Protest w obronie Parku Śląskiego i drzew w Chorzowie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?