Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Piotr Beczała – entuzjastycznie przyjęty w Operze Wrocławskiej (ZOBACZ)

Katarzyna Kaczorowska
Piotr Beczała wystąpił na Nadzwyczajnej Gali Operowej w Wielką Sobotę w Operze Wrocławskiej
Piotr Beczała wystąpił na Nadzwyczajnej Gali Operowej w Wielką Sobotę w Operze Wrocławskiej Marek Grotowski/Opera Wrocławska
Piotr Beczała w Wielką Sobotę został entuzjastycznie przyjęty przez publiczność Opery Wrocławskiej.

Piotr Beczała. Na koncert gwiazdy Metropolitan Opera w Nowym Jorku zjechali melomani nie tylko z Polski, ale też m.in. z Niemiec i Austrii. Dzięki świetnie ułożonemu programowi usłyszeliśmy polskiego tenora w jego popisowych rolach - Księcia z "Rigoletta", którego śpiewał u boku Anny Netrebko w MET, Romeo w "Romeo i Julii". Polska część widowni poczuła szczególne wzruszenie, gdy Beczała wykonywał recytatyw i arię Stefana ze "Strasznego dworu", a niemieckojęzyczna dosłownie oszalała, gdy w drugiej części koncertu pokazał swój wielki operetkowy talent, wykonując takie szlagiery jak arię Octavia "Giuditta" Lehara, czy Kalmana "Wenn es Abend wird... Gruess mir mein Wien" z "Hrabiny Maricy" Kalmana.
Piotr Beczała ma wszystko, co powinna mieć gwiazda: wspaniały głos, wdzięk i charme sceniczny. Kiedy wyszedł wykonać pierwszy bis – "Całuję twoją dłoń madame" i z szelmowskim uśmiechem poluzował krawat, publiczność miał dosłownie w rękach. Wielki przebój (kojarzony w Polsce chyba najbardziej z Janem Kiepurą) "Brunetki, blondynki..." zaczął po niemiecku, a skończył po polsku, ale największymi (i ujmującymi) niespodziankami były: pieśń dedykowana żonie Katarzynie i... nagroda Towarzystwa Przyjaciół Śląska w Warszawie, którą do Wrocławia przywieźli jego przewodniczący – prawnik, prof.Józef Musioł i dyrektor Zespołu Pieśni i Tańca "Śląsk" im. Stanisława Hadyny, Zbigniew Cierniak.
Piotr Beczała został 25. laureatem nagrody przyznawanej przez Towarzystwo za rozsławianie Śląska w świecie - pierwszym był wybitny kompozytor Henryk Mikołaj Górecki. To wyróżnienie ma swoja wagę i to dosłowną, jak żartowano na scenie Opery Wrocławskiej – to rzeźba Ślązaczki, podającej na wyciągniętej dłoni jabłko, ważąca... 10 kilogramów.
Piotr Beczała dziękując za to wyróżnienie, powiedział, że czuje się kontynuatorem tradycji śpiewaków ze Śląska, ale kiedy wymienił nazwisko Jana Kiepury, ktoś z widowni zakrzyknął: – Z Sosnowca! Piotr Beczała zareagował błyskawicznie: – Ja jestem z Czechowic-Dziedzic, one też są za Wisłą...
Wielkie brawa za sobotni koncert w Operze Wrocławskiej należą się też Łukaszowi Borowiczowi, świetnemu dyrygentowi. Obserwując go na scenie, bez trudu można zrozumieć, dlaczego śpiewacy tak lubią z nim pracować – to oni są najważniejsi, a Borowicz doskonale tworzy z siebie, orkiestry i solisty właściwie jeden organizm, wypełniony w całości muzyką. I do tego jeszcze tyle w nim radości z tego, co robi on i artyści, z którymi pracuje.
Teraz melomani zapewne ostrzą sobie zęby na kolejną gwiazdę MET we Wrocławiu, po Ewie Podleś i Piotrze Beczale, następny chyba będzie Mariusz Kwiecień...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto