Dariusz Wieczorkowski: 15 lat na scenie. Pamiętasz swój debiut?
Peja: No. Styczeń 1995 to pierwszy koncert. To był taki debiut sceniczny. Wiadomo, że wcześniej była nazwa, w okolicach 1993 roku. Jakieś loopy, pierwsze próby rapu, przeróbki. To były manifesty społeczne, polityczne. Fajne inspiracje. To była idea.
DW: Czego się nauczyłeś przez ten czas?
Peja: Na pewno pracy. Między innymi warsztatu. Sam siebie pytam, czy pokory? Może trochę też.
DW: Z biegiem lat i wydawanych płyt ludzie zaczęli Cię trochę postrzegać przez pryzmat pieniędzy. O czym zresztą mówisz w swoich tekstach.
Peja: Wiesz. My nawet nie myśleliśmy o tym, że tak się to wszystko potoczy. Ale się udało. Kasa nigdy nie była najważniejsza. Przede wszystkim fascynacja, przynależność, afirmacja życia i SLU.
DW: Idealiści.
Peja: Trochę tak.
DW: No, ale Ci właśnie w dzisiejszych czasach nie mają lekko. Tobie się udało. Co polecasz tym, którzy jednak nie mieli i nie maja łatwo w życiu?
Peja: Nie mi to oceniać. Bez fałszywej skromności.
DW: To ja Ci mówię, że tak właśnie jest.
Peja: Okej. Jak coś nie wychodzi, to niekoniecznie musi się to wiązać z tym, że to Tobie akurat nie wychodzi. Są układy, których nawet ja nie potrafię przeskoczyć. Mimo, że jestem artystą długofalowym, nie bywam na salonach w świecie tzw. wielkich. Bo Ci wielcy są tak naprawdę małymi tego świata. Nam to odpowiada, pogarda dla nich. Wiesz, nie mamy zamiaru stawiać się w jednym rzędzie z tuzami czerwonych dywanów. Z Rubikiem, Dodą.
DW: To są akurat artyści popowi.
Peja: Dla mnie to wszystko jest pop. Bo kur.. to wszystko kojarzy się z popkulturą i popularnością. Dla mnie liczy się artyzm i liczy się praca. Liczy się warsztat i zaangażowanie. Staszek Soyka, czy Kazik Staszewski, czy ludzie, którzy naprawdę coś robią konkretnego, nie uświadczysz ich w mediach.
DW: MTV, Viva. Nie oglądasz, ale oglądałeś do czego się sam przed chwilą przyznałeś. Z pewnych powodów.
Peja: Jest dokładnie tak jak mówisz. Viva lansuje niemieckie kur.. disco. A w MTV są programy typu zerżnij mi starą albo ustaw się z moim starym. Jest to słabe. Nie mamy w ogóle w Polsce programów muzycznych. Jest tylko youtube. To jest oficjalna telewizja, gdzie można się promować.
DW: Dzisiejsza branża muzyczna, hh bo to Cię dotyczy. Jak ją postrzegasz? Np. Verba.
Peja: Verba, która mówi, że nie robi hh, odbiera jakąś telekamerę w kategorii hh. To frajerzy bici w mordę. Generalnie my music jest korporacją. Wytwórnia jest wytwórnią. Silne działania promocyjne sprawiają, że każdy z tych zespołów jest wymieniony i gdzieś tam sklasyfikowany. To nie znaczy, że to się sprzedaje. Taki kur... Mezo. Kolejny singiel, który zapowiada nową płytę, to jest nowa wokalistka i nowy tekst o tym, że trzeba być skrajnie dobrym.
DW: Fenomen rok temu wydał płytę i nic. Cisza.
Peja: To jest skład, który zniknął bo może nie potrafił ugruntować swej pozycji na rynku. Ekonom stoi za kamerą i nagrywa wywiady ze mną. Tak było w zeszłym miesiącu przy okazji piętnastki, pozdrawiam! I tak było podczas płyty szacunek ludzi ulicy. Po prostu łapią się innych zajęć. Ja idę jak ten taran przed siebie.
DW: Z każdym rokiem masz więcej siły.
Peja: No paradoks (śmiech). Na pewno będę szukał wyzwań. Np. współpraca z Magierą przy rapowaniu wierszy polskich poetów. Zarapowałem tekst Kaczmarskiego i wiem, że Focus zrobił wersję Tuwima. Są projekty, są pomysły. Możemy robić wszystko. Generalnie mogę iść za przykładem Maleńczuka, czyli wziąć 10 tekstów nie swoich i zrobić zaje... płytę jako pan po czterdziestce.
DW: Mamy jubileusz. Teraz koncertujecie. Czymś nas zaskoczysz z tej okazji jeszcze?
Peja: Koncertujemy, moja płyta solowa, mixtape Decksa, płyta z Kaczorem. Płyta SLU pewnie za dwa lata. Koncerty jesienią: Wielka Brytania, Stany Zjednoczone.
DW: Twoja osoba budzi skrajne emocje.
Peja: Tak, kochają i nienawidzą.
DW: Ale mimo tego bywasz wszędzie, tzn. jesteś zapraszany do wielu programów. Np. Wojewódzki.
Peja: Wiesz, ja tak lubię się sprawdzać intelektualnie. Wojewódzki to była rozrywka. Generalnie skupiłem się na tym, żeby go przegadać. Ponieważ uważałem, że należy zrobić tak ten program by w poniedziałek wszyscy o nim mówili. Był Liroy. I Liroy się spałił. Pobluzgał i tyle.
DW: No to jak o nim mowa. Pamiętasz ten diss na Liroya? To też były Twoje początki. Jak to się teraz przekłada na Wasze obecne relacje.
Peja: Pamiętam. To już swego rodzaju historia. Spotkaliśmy się parę lat temu. Piątka i nie było tematu. Siema Rysiek, jak tam koncerty w Londynie. Tak to było. Generalnie jest spoko. Wielu ludzi nie wie co jest, a jest piątka. Nie oceniamy się nawzajem jako artyści. Trzeba przyznać, że sobie radzi jako artysta, który nie gra koncertów i nie dba o sprzedaż. Jest postacią medialną. Perfecty, soundtracki, teatry. Jest człowiekiem, który ma swoją historię.
DW: A Ty myślałeś, tak jak on, o szkole hh?
Peja: Nie. Ja zgłębiałem te tajniki i tak uważałem się za elitę, żeby kasować frajerów i nauczać wtajemniczonych. I myślę, że będę się tego trzymał, bo czytając fora i to całe ścierwo, które jest to widzę, że wiesz. Że oni wszyscy myślą, że Polscy raperzy są najważniejsi na świecie. A tak nie jest. Ja też się cały czas uczę. Mam taki warsztat na jaki mnie stać, a każdy czarny brat może czegoś nauczyć. Dla mnie na hh można spojrzeć przez pryzmat asfaltu i tego co robi o.s.t.r.
DW: Dzięki!
Peja: Dzięki również!
Więcej informacji o artyście znajdziecie na slums-attack.pl.
Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?