Kilka dni temu informowaliśmy o tym, że politycy PiS-u prowadzą kampanię wyborczą w kościołach i nie widzą w tym niczego złego.
Politycy innych opcji również wykorzystują do promocji siebie miejsca, w których raczej nie powinno ich być.
W środę Tuskobus zajechał pod klinikę Transplantologii, Onkologii i Hematologii Dziecięcej przy ul. Bujwida. Politycy PO pokazali w ten sposób poparcie dla kandydatów do Senatu, m.in. dla Alicji Chybickiej - szefowej kliniki.
Urzędnicy wrocławscy natomiast, pomagają w walce o mandaty kandydatom Rafała Dutkiewicza. W ubiegłym tygodniu urzędujący wiceprezydent Jarosław Obremski (kandydat Dutkiewicza do Senatu) na organizowaną konferencję oświatową w urzędzie zaprosił Tomasza Misiaka, również wspieranego przez Dutkiewicza. Obaj krytykowali minister edukacji Katarzynę Hall za to, że chce częściowo wycofać się z pomysłu obowiązkowego posyłania sześciolatków do szkoły w przyszłym roku.
Paweł Czuma, rzecznik magistratu, problemu żadnego w tym nie widział. Przekonywał, że poglądy Misiaka są zbliżone do tych Obremskiego, a Misiak zadeklarował wysłanie pisma do minister Hall, by uzasadniła swoją decyzję. - Ale to nie jest kampania wyborcza - zarzekał się Czuma.
Żadnego konfliktu interesów nie widzi też Marcin Garcarz, wicedyrektor departamentu prezydenta, który wziął udział w konferencji z udziałem kandydata Dutkiewicza. - Nie dzieje się to kosztem moich obowiązków w urzędzie. Ja pracuję 24 godziny na dobę - zaznacza Garcarz.
Czy politycy powinni w ten sposób prowadzić kampanię? Czy kościoły, urzędy i szpitale to odpowiednie miejsca do agitacji wyborczej? Zapraszamy do dyskusji.
Dziennik Zachodni / Wielki Piątek
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?