Okradziono komisariat we Wrocławiu

Prawdopodobnie pieniądze zostały ukradzione. Trwa kontrola, która ma wyjaśnić szczegóły skandalu. Informacje o gotówce zaginionej w komisariacie na Jaworowej potwierdza Paweł Petrykowski z biura prasowego dolnośląskiej komendy wojewódzkiej.
- W czasie kontroli ujawniono, że zginęła gotówka z depozytu - mówi rzecznik KWP. - To były pieniądze zabezpieczone przez nas do jednego ze śledztw prowadzonych w komisariacie. Podejrzewamy, że doszło do kradzieży, dlatego materiały sprawy zostały już przekazane prokuraturze, żeby wszczęła śledztwo.
- Na razie nie znamy żadnych szczegółów - opowiada Jolanta Kosztubajda-Michniewicz, wiceszefowa prokuratury Krzyki-Zachód. - W czwartek zadzwoniono do nas z komendy miejskiej z informacją o sprawie. Ale materiałów jeszcze nie dostaliśmy.

Komenda Miejska Policji dowiedziała się o całej sprawie w czwartek od Dariusza Gorajka, komendanta komisariatu.
- Natychmiast wszczęto kontrolę - mówi Petrykowski. - Ze wstępnych ustaleń wynika, że doszło do zaniedbania obowiązków przez jednego z policjantów.
Prokuratura, nadzorująca śledztwo, w którym zabezpieczono do depozytu pieniądze, kazała wpłacić je na bankowy rachunek. Tymczasem gotówka leżała w szafie pancernej, razem z aktami sprawy. Nie wiadomo, kiedy wyszedł na jaw brak tych pieniędzy i kiedy KMP została powiadomiona o tym fakcie. Wśród policjantów krąży opowieść, z której wynika, że sprawę usiłowano zatuszować.
- Były rozmowy, żeby policjant, któremu zginęły pieniądze, wziął kredyt i oddał gotówkę. Obiecywano mu, że wtedy nie będzie żadnych problemów - twierdzi jeden z naszych rozmówców. - Tak przynajmniej słyszałem.
- To nieprawda - zapewnia podinspektor Jacek Gałuszka, zastępca komendanta miejskiego wrocławskiej policji.
- Bzdura - zapewnia wysoki oficer komendy wojewódzkiej. - Jak tylko się zorientowali, że pieniędzy nie ma, natychmiast zaczęło się wyjaśnianie sprawy.

Przypomnijmy, że to już druga w krótkim czasie podobna historia, jaka wydarzyła się we wrocławskiej policji. Kilka tygodni temu wyszło na jaw, że zginęły pieniądze w komisariacie na Starym Mieście. Śledztwo w sprawie kradzieży z komisariatu przy ulicy Trzemeskiej nie doprowadziło do złapania przestępcy.

Na Starówce zginęło znacznie więcej niż w komisariacie na Krzykach, bo przeszło dwadzieścia tysięcy złotych. Większość pieniędzy to była prywatna gotówka komendanta komisariatu Piotra Święcickiego. Komendant schował ją w metalowej szafie w swoim własnym pokoju.
Kolejna kradzież wydarzy-ła się kilka dni później. Tym razem - podobnie jak na Jaworowej - łupem złodzieja padła gotówka z policyjnego depozytu. Było to przeszło 200 złotych.

Sensacyjne dzieje komisariatu
W komisariacie przy ulicy Jaworowej od dawna działy się dziwne historie. Przed dziewięcioma laty głośno było o kontaktach kilku funkcjonariuszy z tego posterunku z wrocławskim półświatkiem.
W mieszkaniu nieopodal komendy, wynajmowanym przez jednego z funkcjonariuszy, znaleziono nawet arsenał nielegalnej broni należącej do gangstera. Policjantowi udało się uniknąć kary. Przekonał śledczych, że pożyczył kiedyś koledze klucze, bo ten mówił, że chce się spotkać z dziewczyną. Nie wiedział, że kolega jest gangsterem i że zostawi w jego mieszkaniu kilka toreb wypełnionych bronią, amunicją i granatami. Jak tylko je znalazł, zawiadomił przełożonych. Pracuje w policji do dziś

Kilka miesięcy temu dwaj policjanci z komisariatu na Jaworowej zostali skazani za udział w handlu kobietami. Werbowali dziewczyny do pracy w domu publicznym. Wywozili je do Austrii.
Głośno było też o kradzieży komputerów, zdeponowanych na Jaworowej. Należały do firmy biznesmena Mitcha Noculi. W 2000 r. zarzucono mu piractwo. Do depozytu zabrano komputery. W 2005 roku zapadł wyrok uniewinniający. Nocula zażądał zwrotu komputerów. Ale te zniknęły. Skarb Państwa zaproponował mu 700 zł odszkodowania.