Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

O "Milę" od zwycięstwa

Daniel Pecyński
Daniel Pecyński
Śląsk Wrocław nie może zaliczyć powrotu do Ekstraklasy za w pełni udany. Na inaugurację ligi tylko zremisował z Lechią Gdańsk.

W pojedynku beniaminków paradoksalnie to drugi zespół II ligi był faworytem. Bowiem Śląsk niemiłosiernie ogrywał swoich przeciwników w przedsezonowych sparingach, a były to znane firmy, jak Crvena Zvezda, Liberec, Górnik Zabrze, czy Cracovia. Lechia natomiast wygrała tylko z dużo niżej notowanym rywalem. Ponadto trener Jacek Zieliński pracuje z drużyną bardzo krótko i jeszcze nie przeniósł swojej myśli szkoleniowej do głów i nóg piłkarzy.

Przedmeczowe zapowiedzi potwierdziły się od pierwszych minut. To podopieczni trenera Tarasiewicz byli zdecydowanie lepsi w pierwszych kwadransach spotkania. _
Byliśmy stremowani swoim pierwszym spotkaniem w Ekstraklasie, w głowy zawodników wkradła się nerwowość, którą na szczęście z czasem udało się opanować. Nie szukaliśmy okazji do zdobycia bramki. W drugiej połowie wyglądało to zdecydowanie lepiej.  - _tłumaczył po meczu Jacek Zieliński.

Na boisku od początku błyszczał Janusz Gancarczyk. Najpierw świetnie wystawił piłkę Sebastianowi Mili, który niestety minimalnie chybił z 18 metrów, a później fantastycznie dośrodkował w pole karne. Tą drugą sytuację doskonale wykorzystał Vuk Sotirovic, który strzałem z półobrotu nie dał szans Pawłowi Kapsie.

Po stracie bramki Lechici nie mogli się otrząsnąć, a Śląsk atakował co raz natarczywiej. Kiedy wydawało się, że druga bramka wisi w powietrzu zabrzmiał gwizdek sędziego i piłkarze musieli zejść do szatni.

Druga połowa nie była już tak dobra w wykonaniu podopiecznych trenera Tarasiewicza. Wyższy pressing spowodował, że piłkarze popełniali mnóstwo technicznych błędów. Jednak fantastyczna  forma skrzydłowych spowodowała, że wrocławianie znów stwarzali zagrożenie pod bramką Lechii. Po jednej z indywidualnych akcji w polu karnym padł Janusz Gancarczyk, a sędzia nie miał wątpliwości i wskazał na "wapno".

Do piłki podszedł fenomenalnie dysponowany w tym meczu Vuk Sotirovic i strzelił w poprzeczkę! Szok i niedowierzanie przetoczyły się przez trybuny złączone we wspólnym dopingu. Chwilę później sprawdziło się stare piłkarskie przysłowie: "niewykorzystane sytuacje się mszczą". Wojtek Kaczmarek popełnił błąd za krótko wybijając piłkę, która trafiła pod nogi Trałki. On nie miał problemów ze skierowaniem jej praktycznie do putej bramki.

Do karnego podszedł Vuk, bo bardzo dobrze czuł się w dzisiejszym meczu - mówi MMwroclaw Sebastian Mila. Oczywiście trenujemy na treningach rzuty karne, ale wykonywanie jedenastek w meczu to loteria. W sparingach strzelałem ja, lecz w meczu zawsze decyduje dyspozycja dnia, a Vuk dobrze sobie radził. Szkoda tego karnego, bo gdybyśmy go wyrkorzystali to pewnie wygralibyśmy to spotkanie.
Do wykonywania jedenastek wyznaczeni są Sebastian i Vuko, dzisiaj on czuł się dobrze na boisku dlatego strzelał. Nie mam do niego pretensji, bo nie tacy zawodnicy przestrzeliwywali rzuty karne -
mówi z kolei trener Tarasiewicz
__Do końca spotkanie pozostawało wciąż 30 minut i Śląsk rzucił się do odrabiania strat. Jednak większość akcji była zatrzymywana przez podniesionych na duchu zawodników Lechii. W końcu znów błysnął geniusz Gancarczyka, który zagrał idealną piłkę do Mili, ten niestety spudłował z 10 metrów, mając przed sobą tylko bramkarza.

Ta sytuacja będzie śniła mi __się po nocach - przekonywał środkowy pomocnik wrocławian.

Mimo kilkunastu sytuacji Śląskowi nie udało się przechylić szali zwycięstwa na swoją stronę. W zespole trenera Tarasiewicza nie wszystko funkcjonowało tak jak należy. Zdecydowanie nie widać było środka pola. Niestety wciąż w niepełnej dyspozycji są Darek Sztylka i Sebastian Dudek, więc w dzisiejszym pojedynku możliwości rotacji nie było.

Moi zawodnicy również odczuwali tremę, ale pierwsza bramka ułożyła nam mecz. Gdybyśmy wykorzystali jedną sytuację więcej to pewnie ten mecz byśmy wygrali. Jestem przekonany, że za tydzień będzie już o wiele lepiej. Szczególnie jeśli chodzi o poszczególne błędy techniczne, które przydarzały nam się o wiele za często. Szkoda tych dwóch puntków, ale idziemy do przodu i na pewno będzie lepiej w następnych spotkaniach - podsumował spotkanie trener Ryszard Tarasiewicz

Za tydzień Śląsk pojedzie do Bytomia, gdzie zmierzy się z tamtejszą Polonią. To może być bardzo dobry teren na zdobycie pierwszego kompletu punktów w tym sezonie.

Fotorelacja z meczu tutaj.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Maksym Chłań: Awans przyjdzie jeśli będziemy skoncentrowani

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto