Dariusz Wieczorkowski: Jak oceniasz swój dzisiejszy występ?
Natalia Lesz: Bardzo fajnie mi się grało. Poza tym cieszy mnie entuzjazm w oczach publiczności. Miłym i nowym doświadczeniem dla mnie, było także to, że publika śpiewała moje piosenki.
DW: Nie tęsknisz za baletem?
NL: Zdecydowanie nie. Ale na ten stan złożyło się wiele czynników.
DW: Wyjazd do Stanów był niezbędny?
NL: Przede wszystkim chciałam skończyć szkołę średnią co też uczyniłam. Obok tego przyświecał mi również cel w postaci nauki języka angielskiego. Gdzieś w międzyczasie znalazłam szkołę w Stanach, która mi pasowała i cel udało mi się zrealizować podczas studiowania tam przez cztery lata.
DW: Faktycznie jest tak, że tam wyławiają talenty i łatwiej się przebić? A tu Polacy są brzydcy, zakompleksieni i jeden drugiemu nogę podkłada?
NL: Na pewno inaczej się krytykuje i podchodzi do człowieka. Przede wszystkim są to konstruktywne opinie, a i szansę dawane są większe. Każdy ma tę szansę.
DW: Pozbyłaś się już łatki i mitów na swój temat mówiących o tym, że to Twój Tata załatwił Ci to w jakim miejscu jesteś w tej chwili etc.?
NL: Cały czas się pozbywam. Chociaż na pewno powoli się ta łatka już ode mnie odkleja. Gdzieś tam na początku chciałam z tym walczyć, ale teraz wiem, że dobrze zrobiłam nie komentując tego w zasadzie gdzieś szerzej. Postępowanie w ramach powiedzenia: „oko za oko, ząb za ząb” nie zawsze jest najlepszym rozwiązaniem.
DW: A jak Tata sobie z tym radzi?
NL: Szczerze mówiąc nie wiem. Wynika to z tego, że jako dojrzały biznesmen jest chłodny i nie daje po sobie odczytać żadnych uczuć, które się w nim kłębią.
DW: Co z drugą płytą i kiedy ona będzie?
NL: Na pewno będzie odbiciem mojego wnętrza. Myślę też, że znajdzie się na niej o wiele więcej polskich akcentów. Pojawi się też trochę ballad, które bardzo lubię. Wydanie drugiej płyty przewiduję pod koniec tego roku.
DW: W takim razie dlaczego debiutancka płyta w całości była anglojęzyczna?
NL: Wyszło to całkowicie naturalnie jako, że spędziłam w Stanach 10 lat.
DW: A co spowodowało, że podczas dzisiejszego, 40-minutowego koncertu zagrałaś aż dwa covery?
NL: Wynikało to ze scenariusza muzycznego, który był ułożony na dzisiejszy koncert. Chcieliśmy, by było bardziej tanecznie.
DW: Zaintrygował mnie szczególnie cover Bartosiewicz podczas tego tanecznego show niekoniecznie pasujący do całości. Myślisz o tym, żeby pójść w jej kierunku?
NL: Edyta jest rockową wokalistką.
DW: Przede wszystkim tekściarą.
NL: No tak. Na pewno się na niej wzoruje i gdyby była możliwość współpracy to bym była strasznie z tego powodu szczęśliwa. Nie mniej w klimaty rockowe na pewno nie będę szła.
DW: Nie boisz się, że się zgubisz? Polski rynek muzyczny jest, jaki jest, a do tego rzyga już przesyceniem artystów jednej piosenki. Ja przyznaję, że po przesłuchaniu Twojej płyty nie jestem w stanie zanucić żadnego kawałka i zaryzykowałbym stwierdzeniem, że podobne odczucia ma spora grupa ludzi w tym kraju.
NL: Czy się boję? Zawsze się będę bała. Chyba każdy artysta ma takie odczucia i myśli nad tym, czy obroni się kolejną płytą i w jaki sposób będzie ona odebrana.
DW: Taniec z gwiazdami był zabiegiem komercyjnym?
NL: Nie. To żaden chwyt marketingowy. Zrobiłam to za namową mojej byłej managerki. Nie żałuję, bo o ile wygląda to z zewnątrz plastikowo, o tyle ludzie, którzy tworzą ten program są naprawdę świetni.
DW: Interesuje Cię rynek zachodni?
NL: Zdecydowanie. Prowadzimy już rozmowy na ten temat. Jest odzew, ale na pewno jeszcze to troszeczkę potrwa.
DW: Dziękuję!
NL: Dziękuję również.
Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?