Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Nasz dziennikarz na mundialu (ZOBACZ ZDJĘCIA)

Jakub Guder
29 godzin. Tyle zajęło mi - Dolnoślązakowi - dotarcie do Johannesburga. Czy warto? Tak, bo to prawdopodobnie jedyna okazja, by mistrzostwa przeżyć w Afryce. Rejonie świata, w którym inne jest wszystko.

Podróż rozpoczyna się na wrocławskim dworcu PKP. Intercity do Warszawy Zachodniej jedzie 5 godzin. Studencki bilet to ponad 70 zł. Szybko i wygodnie. Jest darmowa prasa, kawa i ciasteczko. Można skorzystać także z samolotu. Z Wrocławia do stolicy odlatuje ich codziennie kilka. Najtańszy
bilet to niecałe 300 zł, a lot trwa 40 min.

Na warszawskim Okęciu muszę czekać ponad dwie godziny na samolot do Paryża. Spotykam grupę Polaków, z którymi mam zobaczyć następnego dnia mecz Argentyna - Korea Południowa. Airbus A320 linii Air France jest wyładowany i ciasny. Stewaredesy silą się na swojskie "dzień dobry" przy wejściu i rosyjskie "do swidania" gdy wychodzimy. W Paryżu na największy pasażerski samolot świata - Airbusa A3280, która zabiera ponad 500 osób - czekać musimy prawie 6 godzin. Lokujemy się już po odprawie w jakimś lotniczym bistro, przed telewizorem. Za chwile mecz gospodarzy mistrzostw z Urugwajem. Po
kilku chwilach zjawia się grupa Meksykanów i trzech Serbów. Są Niemcy, dwóch Holendrów i dwie blondynki z USA. Jakaś dziewczyna siedzi w koszulce Bafana-Bafana. W ten sposób nieoczekiwanie Mundial rozpoczął się już na terminalu paryskiego lotniska.

Tuż przed wejściem na pokład samolotu, podchodzi do nas jeden z Meksykanów. Grupa to była najliczniejsza, ale nasz kompan mówi, ze przyjechał sam. - Ludzie w Meksyku są bardzo przyjacielscy, ale w takich wyprawach to przeszkadza - tłumaczy. - Mam osiem biletów na mecze, wracam dzień przed
finałem, nocleg mam tylko na trzy dni. Potem zobaczymy - przyznaje z rozbrajającą szczerością, po czym zaraz pyta jakie mamy plany na wieczór po przylocie. Ot, taka natura południowca. 10 godzin w Airbusie pewnie trudno byłoby wytrzymać, gdyby nie niezłe jedzenie i monitory w oparciach, na
których to można obejrzeć najnowsze kinowe hity, posłuchać Elvisa, wiadomości czy radia.

RPA wita wszystkich plakatami z Nelsonem Mandelą i... chłodem W końcu to zima. Przestrzeganie wielokrotnie wcześniej, rozglądamy się niepewnie, ale wydaje się w miarę bezpiecznie. Drogi szerokie. Korki niewielkie. Wszędzie, gdzie tylko można widać narodowe barwy. Soccer City Stadium wygląda jak UFO, które wylądowało na środku sawanny. W środku - argentyńska La Bombonera.
Kibice ekipy Diego Maradony zdominowali stadion, chociaż także wielu obcokrajowców założyło koszulki w niebiesko-białe pasy. Wynik jest mniej ważny. Liczy się zabawa. Po meczu wszyscy robią sobie zdjęcia. To jest Mundial właśnie.

Dziś wieczorem ruszamy w drogę powrotną. Opuszczać RPA żal. Coś jednak w głowie zostanie. Meksyk 1978 miał swoją falę na trybunach, Hiszpania 1982 głośnie OLE! Po Afryce w głowach brzmieć będą długo wuwuzele.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na ladekzdroj.naszemiasto.pl Nasze Miasto