We wtorek, 27 maja, nad Wrocławiem przeszła potężna burza. Niezwykle silne opady sparaliżowały ruch. Widoczność ograniczyła się do zera.
Motorniczy, który jechał jedenastką z Cmentarza Grabiszyńskiego w kierunku ul. Kromera podkreśla, że ok. godziny 15.30. rozpoczęła się niezwykle silna ulewa, którą poprzedził mniejszy deszcz.
Czytaj:
Burze i ulewa sparaliżowały Wrocław. Zobacz wideo"W okolicach przystanku Pereca zaobserwowałem czarną złą masę chmur, wieszczącą zapowiadane od kilkunastu godzin opady deszczu. Chmura była bardzo zła, gdyż co chwila rozświetlała niebo błyskami piorunów. Po wymianie pasażerów na Grabiszyńskiej rozpętało się istne piekło. W ciągu kilkunastu sekund względnie suche jezdnie zamieniły się w zalane kilkucentymetrową warstwą wody regularne potoki. Jadąc wydzielonym torowiskiem w kierunku Dworca Głównego, w zasadzie nie widziałem szyn, a o jakiejkolwiek widzialności można było zapomnieć na dłuższą chwilę - prowadziłem tramwaj jak niewidomy, na czuja" - pisze motorniczy z profilu "MPK-owcy też ludzie".
Następnie wspomina o wykolejeniu tramwaju na skrzyżowaniu ul. Piłsudskiego ze Stawową. Z tego powodu nie kursowały tramwaje przy ul. Peronowej, a z powodu złamania pantografu (urządzenie służące doprowadzeniu napięcia zasilającego), wyłączono zasilanie.
"Gdzieś wykoleił się drugi tramwaj (dyżurny nie wiedział nawet gdzie). Brakowało brygad Nadzoru Ruchu, Iskry i Pogotowia Technicznego, bo wszyscy byli zajęci najważniejszymi problemami. Woda przybierała bardzo szybko. Chwilę potem całkowicie zatrzymała się ulica Legnicka przy Zachodniej. Nie kursowały tramwaje, nie jeździły samochody, nie mogli przejść nawet piesi. Poziom wody był tak wysoki, że jeden z samochodów dryfując wpłynął na mieliznę i osiadł na torowisku tramwajowym. Na domiar złego, w tym samym czasie na pętli ratującej ruch w tej części miasta (Wrocławski Park Przemysłowy), również woda całkowicie zalała torowisko w dwóch miejscach skutecznie blokując przejazd od pl. Jana Pawła II. Kwestią czasu było zalanie wiaduktów kolejowych w rejonie Dworca Nadodrze, które skutecznie odcięły północną część miasta".
Czytaj:
Burza nad Wrocławiem. Zobacz zdjęcia i wideo z zalanych ulic [utrudnienia w ruchu]Nadejście burzy w godzinach popołudniowych, gdy większość mieszkańców kończy pracę, spowodowało całkowite zakorkowanie ul. Kazimierza Wielkiego, Kołłątaja/Skargi, pl. Dominikańskiego, pl. Społecznego, pl. Grunwaldzkiego, Grabiszyńskiej czy Podwala. Zdaniem motorniczego nie było ulicy, na której kurs między dwoma przystankami zająłby mu mniej niż pięć minut.
- "Doszło do sytuacji, w której ludzie upakowani jak sardynki w mojej jedenastce, prosili abym otworzył drzwi, bo oni się duszą. Generalnie było fatalnie. Miasto się zatrzymało. Śmiało stwierdzam, że połowa jeżdżących w mieście tramwajów stała, jedna czwarta gdzieś zniknęła, a reszta powoli przemykała się między samochodami. Przystanki pozamieniały się w stawy z wysepkami na których ktoś postawił wiaty dla wędkarzy" - dodaje motorniczy. - [...] Dopiero po dwóch godzinach od ustania opadów, ok. 22., wszystko zaczęło wracać do normy. Opóźnienia tramwajów sięgały 290 minut (Legnicka), 200 minut (Stawowa/Piłsudskiego), 60 minut (tramwaje kursujące bez przeszkód objazdami), autobusy spóźniały się do 200 minut."
Motorniczy wylicza straty liczone w tysiącach złotych: połamany pantograf, wykolejenia, awarie zalanych silników trakcyjnych (m.in. tramwaj przy Kleczkowskiej), awarie wskutek przepięć w sieci trakcyjnej, zagotowane rozruszniki, nieobsłużone kursy.
Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?