Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Małgorzata Kalicińska: pisanie jak terapia

Maciej Kisiel
Maciej Kisiel
O "Domu nad rozlewiskiem", serialu z Joanną Brodzik, a także o traumach i sukcesach rozmawialiśmy z Małgorzatą Kalicińską podczas Międzynarodowego Festiwalu Opowiadania we Wrocławiu.

Autorka "Domu nad rozlewiskiem" spotkała się z czytelnikami w Miejskiej Bibliotece Publicznej.

Debiutowała pani w 2006 roku, powieścią "Dom nad rozlewiskiem", która niemal od razu stała się książkowym hitem. Aż trudno uwierzyć, że to debiut. Czy to na pewno pierwsza próba literacka?

Muszę przyznać, że nigdy nie wprawiałam się w pisaniu, ale przypuszczam, że to wszystko zasługa mojej mamy, polonistki. Nie ukrywam, że należałam do uczennic zdolnych, ale leniwych i po jednej z wywiadówek, kiedy mama wróciła niemal purpurowa, zdecydowała zmusić mnie do większej aktywności. Namówiła mnie do prowadzenia pamiętnika i tak jakoś zostało. Później, kiedy miałam 15 lat, zamarzyło mi się napisanie książki dla młodzieży, ale poprzestałam na tytule i wymyśleniu bohaterki.

Mówiąc poważnie jedyną formą, którą doskonaliłam to list. Przez długi czas korespondowałam z moją siostrą, która w fascynujący wręcz sposób potrafiła zrobić ze zwykłej korespondencji perełki literackie.

Tak na poważnie zajęłam się pisaniem dopiero wtedy, kiedy straciłam niemal cały dorobek swojego życia. Znów muszę pochwalić się rodziną, tym razem córką. To ona, aby mnie czymś zająć, zaproponowała mi, żebym spisała historię rodziny. I tak się zaczęło. Próbowałam ratować wspomnienia dla własnych dzieci.

Czy zatem można traktować pani powieść jako autobiograficzną?

Właściwie nie. W książce główna bohaterka traci pracę, w moim przypadku było nieco inaczej. Z pewnością kawałki mnie porozrzucane są po wszystkich bohaterkach. Część jest w Gosi, część w Beacie. Z całą pewnością nie można jednak nazwać moich książek autobiograficznymi. To zdecydowanie literacka kreacja. Kiedyś zastanawiałam się, czy poradzę sobie z taką kreacją i chyba mogę powiedzieć, że jestem z siebie zadowolona.
**

Autorka "Domu nad rozlewiskiem" odwiedziła Wrocław



Co z kolei z określaniem Pani książek mianem terapeutycznych?

Przede wszystkim napisanie ich było terapią dla mnie. To mnie wywróciło się życie i postanowiłam napisać książkę, którą w tamtej chwili chciałabym przeczytać. Takie "Dzieci z Bullerbyn" dla dorosłych. Takie książki wyciszają.

Największa sztuka polega na umiejętności wyciągnięcia jakiegoś dobra z każdej traumy, z każdego nieszczęścia. Nie wolno zapaść się w ból i rozpacz. Dostaję liczną korespondencję od pań, które rzeczywiście traktują moje książki jak terapię i nie ukrywam, że cieszy mnie, kiedy ktoś dzięki mojemu pisaniu czuje się lepiej. To taka niezamierzona, ale jednak odpowiedzialność.

Napisała Pani książkę dla siebie i co dalej?

Nie schowałam jej do szuflady, to prawda. Mój kolega stwierdził "Małgośka próbuj!" Podobnie moja córka, która raz jeszcze niezwykle mi pomogła. Użyła argumentu ostatecznego i w końcu wydrukowałam "Dom nad rozlewiskiem" w ośmiu egzemplarzach i rozesłałam do wydawnictw. Po pewnym czasie odezwał się Tadeusz Zysk, który we mnie uwierzył i przy którym trwam dzielnie aż do dziś.

Skąd zatem decyzja o napisaniu "Powrotów..."?
Nie planowałam napisania tak szybko kolejnej powieści. Pewnie, gdyby mój wydawca Tadeusz Zysk nie namówił mnie do napisania opowiadania, które miało znaleźć się w wigilijnej antologii, nigdy bym jej nie zaczęła. Kiedy uporałam się z tym tekstem, Tadeusz zażartował, że jeszcze wystarczy dopisać początek i koniec i będziemy mieli kolejny bestseller. Taka była historia drugiej części trylogii mazurskiej.

"Miłość nad rozlewiskiem" powstała już całkowicie naturalnie, chciałam rozwinąć wątek Pauli, której według mnie było zdecydowanie za mało.

Czy myśli Pani, że serial, który w 4  października zadebiutuje na antenie Telewizji Polskiej, podbije serca publiczności równie skutecznie jak książki?

Nie możemy oczekiwać, że filmowcy sprostają oczekiwaniom wszystkich. "Dom nad rozlewiskiem" jest tylko kanwą, na której oparto serial. Scenarzyści musieli odmłodzić trochę bohaterów, dodać odrobinę napięcia. Seriale kręci się z nieopanowanej chęci zysku, jak usłyszałam od producenta. W związku z tym, jeśli w ten sposób zmienimy optykę i spojrzymy na film z odrobiną dystansu, serial powinien stanąć na wysokości zadania.

Córka namówiła mnie do spisania historii rodziny i tak się zaczęło



Jak natomiast ocenia pani dobór aktorów?

Piekarza będę oceniać po upieczeniu chleba. W obsadzie znaleźli się znakomici aktorzy z Joanną Brodzik na czele. Myślę, że trzeba dać im szansę.

Sukcesy niewątpliwie zmieniły pani życie. Jak z perspektywy czasu ocenia pani te zmiany?

Z pewnością pozytywnie. Zdecydowanie więcej podróżuję, chociaż Mazury skrzętnie omijam. Te wspomnienia muszą się dopiero zabliźnić. Dostałam również możliwość publikowania swoich felietonów, które oczywiście pozostawiają wiele do życzenia, ale daję słowo, że cały czas pracuję nad nimi.

Jakieś plany wydawnicze na najbliższy czas?

Już 20 października ukażą się "Fikołki na trzepaku". To zbiór wspomnień z podwórka z dzieciństwa, które mimo że przypadło na niechlubny czas PRL-u, było jednak kolorowe, pełne przygód, a czasami rozterek. Wprawdzie wychowałam się na Saskiej Kępie i "Fikołki" są zdecydowanie o Warszawie, ale myślę, że dzieciństwo moich rówieśników było w wielu aspektach bardzo podobne. Postanowiłam skupić się na szczegółach i mam nadzieję, że wśród nich każdy znajdzie coś dla siebie.



Małgorzata Kalicińska (ur. 30 września 1956 w Warszawie) - polska powieściopisarka. Jest absolwentką XXXVII Liceum Ogólnokształcącego im. Jarosława Dąbrowskiego w Warszawie, następnie ukończyła SGGW-AR w Warszawie. Była researcherką w TVP1 w programie "Kawa czy herbata". Wiele lat była współwłaścicielką agencji reklamowej. Ma dwoje dorosłych dzieci: Stanisława i Barbarę.

Autorka powieści: "Dom nad rozlewiskiem", 2006 – współczesnej sagi rodzinnej, dziejącej się na Mazurach. Książka dostała nagrodę księgarzy Witryna 2006 oraz nominację do Nagrody Literackiej Srebrnego Kałamarza im. Hermenegildy Kociubińskiej; "Powroty nad rozlewiskiem", 2007 – niejako pierwsza część owej sagi; "Second Hand" – opowiadanie wydane w zbiorku "Wakacyjna miłość". "Miłość nad rozlewiskiem", 2008 - kontynuacja losów rodziny Małgorzaty oraz Pauli.

Czytaj też:

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Danuta Stenka jest za stara do roli?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto