Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Major Fydrych: Krasnoludki wciąż dają radę

Redakcja
O rocznicy pierwszych wolnych wyborów w Polsce i kondycji krasnoludków Pomarańczowej Alternatywy rozmawiamy z Waldemarem "Majorem" Fydrychem.

Czy 4 czerwca 89' był dla pana przełomem?

- To był dzień mojej klęski politycznej. Po latach działania Pomarańczowej Alternatywy i nabijania się z komunistycznej władzy ja - Czerwony Generał lub jak kto woli - Pomarańczowy Major postanowiłem wystartować w wyborach do senatu. I niestety poniosłem porażkę. Pokonali mnie m.in. przedstawiciele Solidarności, nawet dyrektor zoo miał więcej głosów. Po tym wszystkim postanowiłem wyjechać z kraju i zostać w Paryżu malarzem pokojowym.

Czy to znaczy, że ta data kojarzy się panu wyłącznie z klęską polityczną?

- Oczywiście, że nie, ale jestem przeciwny wszelkim laurkom i patosowi, jakie towarzyszą w Polsce tej dacie. Dla mnie najważniejsze jest to, że w 1989 roku mogłem dostać paszport. To jest prawdziwa wolność.

Powiedział pan kiedyś, że "wolność jest komfortem"...

- To prawda. Dzięki temu wszystkiemu, co się wydarzyło w kraju po 1989 roku, możemy mieć w Polsce i ojca Rydzyka, i Tuska, i Kaczyńskiego. "Gazetę Wyborczą" i Radio Maryja. No i oczywiście przede wszystkim własne życie. Każdy może mieć dziś swoich idoli - to jest demokracja. I to jest piękne.

A jak krasnoludki, które w latach 80. wraz z Pomarańczową Alternatywą walczyły z komuną, odnalazły się w wolnej Polsce?

- Bardzo dobrze. Cały czas dają radę! A ludzie o nich pamiętają. Teraz na przykład jestem w Wiedniu, gdzie za chwilę będę otwierał wystawę poświęconą krasnoludkom. One nie dały się zepchnąć na margines. Stały się pewnym symbolem. Pokazały to chociażby wybory samorządowe w 2006 roku, w których jako szef komitetu Gamonie i Krasnoludki walczyłem o fotel prezydenta Warszawy. Zająłem piąte miejsce, co było bardzo dobrym rezultatem.

Czy pan jest rozczarowany tym, co się stało z Polską po 1989 roku?

- Trudno powiedzieć. I tak, i nie. Uważam, że mamy w Polsce takich polityków, jakich sobie sami wybraliśmy i teraz musimy ponosić konsekwencje tych wyborów. Przestałem czytać gazety, oglądać telewizję i zdecydowanie lepiej się z tym czuję. Powiem krótko: jest wesoło. I wciąż jest miejsce na happeningi.

Czy pójdzie pan zagłosować 7 czerwca w wyborach do europarlamentu?

- Raczej nie, bo jestem za granicą. W poprzednich wyborach sam namawiałem ludzi, żeby poszli do urn, ale teraz już nie widzę sensu. Po prostu nie ma na kogo głosować. I wydaje mi się, że pokażą to wyniki frekwencji.

Dziękuję za rozmowę

Zobaczcie fragment filmu o Waldemarze "Majorze" Fydrychu:

Photo Day w Porcie Miejskim - zapraszamy już 20 czerwca !
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto