Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Majka Jeżowska: Jestem starej daty

Kinga Czernichowska
Kinga Czernichowska
Jak ktoś nie pojawia się na okładkach tabloidów, to znaczy, że tej osoby nie ma albo że nic nie robi. A to nieprawda! - mówi Majka Jeżowska. Artystka była gościem wrocławskiego Festiwalu Śpiewających Przedszkolaków w CK Agora.

Śpiewa pani głównie dla dzieci. Nie żałuje pani, że pani piosenki właściwie nie są grane w stacjach radiowych?

- To bardzo przykra sprawa. Z jednej strony to, co robię, podoba się publiczności, ale z drugiej ciągle słyszę zarzut: "my tego nie zagramy, bo pani jest Majką Jeżowską".
Myślę, że tak się dzieje nie dlatego, że te piosenki są skierowane do najmłodszych. Chociaż w tej zalewie muzyki dla dzieci i w tej szufladce, do której mnie schowano, robię również inne rzeczy. Na przykład w ostatnie Święta Bożego Narodzenia nagraliśmy z zespołem De Mono piosenkę "Chcę z tobą spędzić święta" - wcale nie dla dzieci.

Stacje radiowe jej raczej nie grały, a to przez to, że ani ja, ani zespół De Mono nie jesteśmy w kręgu zainteresowań. My mamy pod górkę. Osoby, które posiadają już jakiś dorobek w swoim życiu albo nie są związane z producentami będącymi ulubieńcami stacji radiowych, nie mają szans. To nie jest kwestia śpiewania dla dzieci. Gdybym ja teraz nagrała np. piosenki grupy Myslovitz, to też by powiedzieli, że dla dzieci. Nikt w tym kraju nie słucha. Mówi się o tym, że teraz idolem dzieci jest Hannah Montana, Doda czy Feel. A oni przecież nie piszą piosenek dla dzieci. Są jednak idolami, bo zostali wylansowani i dziecko ogląda ich od rana do wieczora w telewizji.

Często w przebojach tzw. idoli są niewłaściwe treści. Ci idole pokazują środkowy palec albo przeklinają na scenie. I niestety, dzieci tym nasiąkają. Natomiast ja jestem przyjacielem dzieci. To nieważne, że nie jestem już idolem. Mi na tym nie zależy. To by było wręcz nienormalne, gdybym przez dwadzieścia lat ciągle stała w tym samym miejscu. Przed laty, jako młoda osoba, byłam idolką najmłodszych, nosiłam kolorowe, tiulowe halki i każda dziewczynka w Polsce chciała się tak ubierać. Dzisiaj jestem kimś, kto edukuje dzieci przez muzykę. Nie chciałabym się ścigać, ani rywalizować o jakieś laury. To, że szkołom nadaje się moje imię, świadczy o tym, że zostałam zapamiętana jako ktoś bliski dla dzieci.

Co trzeba w takim razie zmienić w edukacji muzycznej dzieci?

- Przede wszystkim dzisiaj w szkole nie prowadzi się wychowania muzycznego, takiego jakie ja odbierałam czy nawet mój syn. Nikomu na tym nie zależy. Nie ma na to czasu i pewnie budżetu. Tak naprawdę to, czego dziecko będzie słuchać, zależy od dorosłych, którzy są obok. I być może w tym też tkwi tajemnica mojego działania. Na moje koncerty przychodzą rodzice, którzy znają mnie ze swojego dzieciństwa, a nie dlatego, że dziecko w domu je męczy: "Chodźmy na Majkę Jeżowską!" To jest muzyka różnych pokoleń.

Już za tydzień ukaże się moja nowa składankowa płyta pt. "Rytm i melodia". Taką nazwę nosi również mój festiwal w Radomiu. To jest tzw. czteropak (dwie płyty familijne, jedna z balladami i po raz pierwszy - jedna DVD z teledyskami i największymi koncertami). Tego nie można znaleźć w Internecie. Nie myślę o tym, żeby wrzucać nagrania z koncertów do sieci. Może i to jest potrzebne, ale jestem trochę starej daty. Nie mam takiego managementu, który by tak agresywnie działał w moim imieniu. Ale cieszę się, że robię to, co robię. Nie zniosłabym takiego zainteresowania swoją osobą, z jakim do czynienia mają dzisiejsze gwiazdy. Wytyka się im każde potknięcie. To straszne. Ja natomiast czuję się wolną, szczęśliwą i niezależną osobą. Mogę robić, co chcę.

Kiedy się ma 20 lat, sprzedaje się swoją rodzinę, godność... To naprawdę żenujące, że dzisiaj piosenkarki, które potrafią śpiewać, muszą sprzedawać się również ciałem, pozować do magazynów, żeby zwrócić na siebie uwagę.

Majka Jeżowska podczas koncertu w ramach Festiwalu Śpiewających Przedszkolaków



**A jak zaczęła się pani przygoda ze śpiewem?**

- To zaczęło się w tym samym wieku, co w przypadku uczestników Festiwalu Śpiewających Przedszkolaków. Miałam chyba ze cztery lata, kiedy stwierdziłam, że chcę się uczyć grać na fortepianie. Siedząc przy pianinie wielokrotnie sobie podśpiewywałam, wymyślałam jakieś melodyjki i tak to się zaczęło. Potem przyszła pora na pierwsze amatorskie zespoły, przeglądy, festiwale. Wiele wyniosłam też ze studiów w Katowicach na Akademii Muzycznej na Wydziale Wokalnym w klasie Krysi Prońko.

Wczoraj przemaglowała mnie "TVN Uwaga!". Robią o mnie film "Kulisy sławy". Do dzisiaj zaskakujące jest dla mnie to, że większość ludzi mediów nie zdaje sobie sprawy, że to co robię, jest unikalne i bardzo ważne. Jak kogoś nie ma na okładkach tabloidów, to znaczy że tej osoby już nie ma albo nic nie robi. To nieprawda.

Była pani kumplem dla swojego syna czy raczej surową matką?

- Syn miał dwanaście, może trzynaście lat, kiedy zaproponowałam mu, żeby mówił mi po imieniu. Dzisiaj jest już żonaty, ale ten układ pozostał. Mieszkaliśmy wtedy w Stanach Zjednoczonych. Tam wszyscy mówili do siebie po imieniu. Uległam chwilowej modzie albo po prostu wydawało mi się, że to będzie takie fajne, kumplowskie, ale dziś żałuję.

Nie polecam żadnej mamie, żeby próbowała. Muszą być zachowane pewne rytuały w rodzinie. Tak jak w przypadku załatwiania spraw biznesowych – kiedy przejdziemy na ty, coś się zaczyna sypać. A mówiąc per pan/pani zachowujemy tę cienką granicę, która sprawia, że możemy pewne rzeczy wynegocjować, wymagać bycia inaczej traktowanym. Był taki moment, kiedy brakowało mi tego "mamo, mamusiu". Teraz już nie, ale myślę, że lepiej nie przechodzić na ty z własnym dzieckiem. Cóż, człowiek się uczy na błędach.

**Dziękuję za rozmowę.**

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto