Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Leonard Cohen powraca ze świetną płytą

Urszula Wolak
Jest leniwym draniem, facetem, który nie rozstaje się ze swoim garniturem. Kocha rozmawiać sam z sobą i marzy o pisaniu piosenek o miłości. Tego wszystkiego o Leonardzie Cohenie możemy dowiedzieć się z piosenki "Going Back Home", która otwiera jego najnowszy krążek zatytułowany "Old Ideas", czyli "Stare pomysły".

Tytuł sugeruje, że nie mamy co liczyć na jakiekolwiek niespodzianki. 78-letni Cohen pozostaje niezmienny i wiernie kroczy raz obraną drogą. Tylko głos mu się zmienia, staje się coraz niższy i bardziej chrypiący, momentami przypominający Toma Waitsa. To zresztą tylko jedna z zalet kanadyjskiego barda.

Jeszcze parę lat temu wydawało się, że Cohen nie podźwignie się po ciosie, który wymierzyła mu jego menedżerka i zaufana przyjaciółka - Kelley Lynch. Kobieta pozbawiła piosenkarza emerytury, sprzeniewierzając należące do artysty 5 mln dolarów. Cohen pozwał Kelley do sądu, gdzie stoczył z nią ciężką walkę. Stracił nie tylko pieniądze, ale i wiarę w ludzi.

A wydawało się, że nic nie jest w stanie go złamać. W końcu spędził aż pięć lat w klasztorze zen na Mount Baldy, w Kalifornii, gdzie przybrał imię Jikan, czyli Cichy. Wstawał o 2.30, przygotowywał posiłki dla swojego mistrza zen - Roshiego, a potem oddawał się medytacji. Leonard Cohen znalazł się tam, bo poczuł, że potrzebuje duchowej odnowy. Klasztor na Mount Baldy okazał się miejscem idealnym.

Czas spędzony w klasztorze sprawił, jak sam stwierdził, że stał się innym człowiekiem. Nabrał sił i po dziesięciu latach braku aktywności artystycznej, wydał jeden z ważniejszych albumów w swojej karierze, czyli "Ten New Songs". Znalazły się na nim tak legendarne utwory, jak "In My Secret Life" czy "Boogie Street".

Na swoim najnowszym krążku "Old Ideas" Cohen poeta śpiewa i melorecytuje. Robi to oczywiście w towarzystwie kontrastujących z nim anielskich głosów, należących do znakomitych kobiecych chórków. W świetnym "Different Sides" artysta wprowadza słuchaczy w melancholijny nastrój. Zaprasza nas nie tylko do zadumy, wyśpiewując smutną historię kochanków, których dzieli trudna do przekroczenia granica, ale też i do tańca.

"Stare pomysły" Cohena mogą też jednak wielu zaskoczyć. W utworze "Darkness" artysta pozwala sobie bowiem na niewinny flirt z bluesem, odrywając się na chwilę od folku, jazzu i klasycznego, balladowego rocka, w których to gatunkach osiągnął mistrzostwo i jest z nimi kojarzony przez słuchaczy. Mimo że to jedyna niespodzianka na "Old Ideas", albumu słucha się doskonale, niczym wyrafinowanej kołysanki dla dorosłych. To hipnotyzujący krążek, esencja twórczości starego, dobrego Cohena.

Leonard Cohen
Old Ideas,
Columbia Records,
cena: ok. 35 zł


Współpraca: Łukasz Skóra

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto