Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ku pamięci i uznaniu Czapiewskiego. Niezwykłego przedsiębiorcy, społecznika, wybitnego Pomorzanina

materiał nadesłany do redakcji
Daniel Czapiewski bardzo dbał o promocję Kaszub.
Daniel Czapiewski bardzo dbał o promocję Kaszub. Archiwum Polskapresse
Były poseł Platformy Obywatelskiej z Tczewa, a obecnie etatowy asystent europosła Jana Kozłowskiego - Jan Kulas napisał wspomnienie o zmarłym przed kilkoma dniami Danielu Czapiewskim, przedsiębiorcy i działaczu społecznym z Kaszub. Był właścicielem firmy Danmar w Szymbarku oraz założycielem Centrum Edukacji i Promocji Regionu.

Wiadomość o śmierci Daniela Czapiewskiego okazała się dla wielu z nas ogromnym zaskoczeniem. Pierwsze odczucie to wielki żal, miał przecież zaledwie 45 lat, i świadomość wielkiej straty, jaką ponieśliśmy. Co można zrobić poza modlitwą i wyrazami ludzkiej solidarności? Przede wszystkim upamiętnić dzieło wybitnego człowieka i zasłużonego Pomorzanina. Czynię to i ja bowiem miałem okazję kilkakrotnie spotkać się z nim osobiście. Trzy lata temu w Szymbarku wręczał mi „wielką maczugę”, jako podziękowanie za ułatwianie współpracy z małymi i średnimi przedsiębiorstwami.

Nie pamiętam już kiedy pierwszy raz spotkałem i poznałem Daniela Czapiewskiego? Musiało to być z 10 lat temu. Pamiętam, że kiedy wtedy jako radny Sejmiku Województwa Pomorskiego przyjeżdżałem do Wdzydz Kiszewskich, ze smutkiem konstatowałem kryzys w miejscowym Parku Etnograficznym. Niejako w drodze powrotnej zatrzymałem się w Szymbarku, a tu zauważyłem rozmach i niezwykłą dynamikę rozwojową firmy Daniela Czapiewskiego. Mam na myśli nie tyle firmę budowlaną drewnianych domów, ile tworzoną placówkę kulturalno-edukacyjną pod nazwą Centrum Edukacji i Promocji Regionu (CEPR).

Dzisiaj Centrum Edukacji i Promocji Regionu w Szymbarku jest jednym z najnowocześniejszych centrów promocji regionu w skali kraju. Aż trudno uwierzyć, że co roku do oryginalnego „Centrum” w Szymbarku przyjeżdża 100 tysięcy turystów. Sam kiedyś stałem tutaj w kolejce zwiedzających. Albowiem warto zwiedzić tu dzieła sztuki ludowej, poczuć atmosferę ruchu oporu w bunkrze „Gryfa Pomorskiego”, przeżyć wyobrażenie dramatu wielu Polaków przy chacie Sybiraka-Polaka, zatrzymać się przy więziennych wagonach radzieckich represji, jak też usiąść przy najdłuższej desce świata (2002, Księga Rekordów Guinessa, 36,8 metra długości). Duże wrażenie zrobił na mnie oryginalny dom Kaszubów przywieziony z Kanady. Obok odczytywałem z nagrobków dziesiątki pomorskich nazwisk, w tym i z rodziny „Kulas”. Przechodząc obok „Domu Powstańca Polskiego” z Adampola (Turcja), nasuwały mi się najlepsze skojarzenia historyczne z przyjaźni polsko-tureckiej, kiedy w czasie zaborów wciąż wywoływano i oczekiwano „posła z Lechistanu”. Z kolei wchodząc do „Domu do góry nogami” nie przywiązywałem do tego większej uwagi, a tutaj następuje nieoczekiwane zachwianie równowagi. Dużo byłoby mówić i wspominać inne atrakcje posadowione w „Cenrum”. Może jeszcze warto zauważyć troskę o nowoczesne i fachowe wydawnictwa promocyjne. Ale nie brakowało tam też historycznej klasyki pomorskiej jak np. „Genealogia Pomorska” prof. Edwarda Rymarza.

Jako poseł VI kadencji Sejmu RP (2007-2011) miałem okazję kilkakrotnie osobiście spotkać się z Danielem Czapiewskim. Najczęściej były to oficjalne spotkania w CEPR w Szymbarku. Prawie zawsze starałem się uczestniczyć w Pomorskiej Majówce Przedsiębiorców. Przy okazji spotykałem tutaj ludzi biznesu także z naszego Tczewa. Ta „Majówka” miała swoją klasę i markę. To też jedno z wielkich dokonań Pana Daniela. Z czasem wysoką rangę zyskały sobie „Światowe Dni Sybiraka”. Z kolei w pierwszej dekadzie grudnia furorę robił Ogólnopolski Zjazd Mikołajów. Jak widać pomysły i inicjatywy D. Czapiewskiego daleko wykraczały poza granicę Pomorza. Był prawdziwie człowiekiem-instytucją. Dlatego też cieszyły mnie liczne nagrody i wyróżnienia, które otrzymywał. Wszak promował dziedzictwo kulturowe naszego Pomorza. Niewątpliwie też każdy pobyt młodzieży w CEPR w Szymbarku znakomicie służył wychowaniu patriotycznemu. Z indywidualnych laurów Pana Daniela warto jeszcze przywołać tytuł „Człowiek Roku 2010”, przyznany jemu w plebiscycie „Dziennika Bałtyckiego”.

Daniel Czapiewski we współpracy z Pomorską Izbą Rzemieślniczą oraz samorządami lokalnymi oraz samorządem województwa, miał zwyczaj corocznie wyróżniać osoby zasłużone dla kultury i gospodarki Pomorza. Sam doświadczyłem kiedyś tego zaszczytu. Było to w 2010 roku. Stałem w gronie laureatów, którzy otrzymywali w nagrodę potężną „drewnianą maczugę”. Dodam, że w moim przypadku laudacja dotyczyła ułatwiania współpracy z małymi średnimi przedsiębiorstwami. Wnioskowała o to również Pomorska Izba Rzemieślnicza na czele z prezesem Wiesławem Szajda. Nie ukrywam, że takie sympatyczne wyróżnienie mobilizowało do dalszej aktywności poselskiej. Tą krótką refleksją wyrażam dzisiaj swój szacunek i uznanie dla D. Czapiewskiego. W istocie rzeczy był niezwykłą indywidualnością, a przy tym człowiekiem wielu „dobrych uczynków”.

Niewątpliwie Daniel Czapiewski był człowiekiem wielkiego ducha, niespożytej energii i orędownikiem kolejnych nadzwyczajnych czynów. Niedawno stworzył „Dom Powstańca Polskiego”, a już rozpoczął starania o ustanowienie wielkiej wystawy o przyjaźni polsko-tureckiej z czasów zaborów. Przy jego ogromnej aktywności i fenomenalnych pomysłach, często realizowanych, postawić można mu jeden tylko zarzut. A mianowicie taki, że za mało dbał o swoje zdrowie. Może również powinien był prowadzić bardziej prozdrowotny tryb życia?

Trzeba wielkiej pokory aby przyjąć do wiadomości fakt śmierci tak młodego i przyjaznego wszystkim człowieka, a zarazem znamienitego Kaszuby i Pomorzanina. Bez żadnej przesady można skonstatować, iż był człowiekiem-instytucją. Stworzył nie tylko oryginalną i prorozwojową firmę z budulca drewnianego, ale nade wszystko znakomicie i niezwykle skutecznie promował wielkie dziedzictwo kulturowe Pomorza. Nigdy nie skrywał swojego patriotyzmu, a kontakty i przyjaciół miał „od lewa do prawa”. Dał się lubić i pozostawał otwarty na współpracę z różnymi środowiskami społeczno-politycznymi. Aż trudno uwierzyć, że jemu to się naprawdę udawało! Nie da się ukryć, że w naszych realiach to wartość bezcenna i wręcz nadzwyczajna. Jak to było możliwe, oto jest pytanie? Jak się wydaje, po prostu jego czyny i dzieła mówiły za siebie, i niejako przy okazji wzbudzały sympatię, uznanie i szacunek.

Jan Kulas

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na tczew.naszemiasto.pl Nasze Miasto