Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kraków: zabawa na stacji paliw skończyła się w szpitalu

Anna Górska
Natalia Mucha wczoraj przebywała jeszcze na oddziale intensywnej terapii.  Jej życiu nie zagraża już niebezpieczeństwo
Natalia Mucha wczoraj przebywała jeszcze na oddziale intensywnej terapii. Jej życiu nie zagraża już niebezpieczeństwo Wojtek Matusik
Policja ustala, dlaczego teren nie był zabezpieczony. Lekarze: rany zagoją się, a blizny powinny zniknąć.

Każda zmiana opatrunków jest tak bolesna, że Natalia dostaje znieczulenie. 10-letnia dziewczynka jest przestraszona i zszokowana. Mówi, że nie pamięta, jak doszło do wybuchu na nieczynnej stacji benzynowej. Ma poparzoną twarz - najbardziej czoło, prawy policzek, w jej skórę wbite są kamyki i piasek. Ogień dosięgnął też palców prawej dłoni. Barbara Gądek, mama Natalii, na razie nie zamęcza córki pytaniami. Nie ukrywa jednak, że chciałaby się dowiedzieć jak najszybciej, co się stało na nieczynnej od dawna stacji paliw i dlaczego wybuchł odpowietrznik do zbiornika paliw.

Jeszcze wczoraj Natalia Mucha przebywała na oddziale intensywnej terapii, podłączona do aparatury. Lekarze z Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Prokocimiu zapewniają jednak, że najgorsze dziewczynka ma już za sobą. Czuje się lepiej. - Rany sie zagoją, blizny też powinny zniknąć, spalone rzęsy i brwi oczywiście odrosną. Najważniejsze, że całe są drogi oddechowe, nos, oczy. Wyjdzie z tego - zapewnia dr Jan Skirpan.

Do tragedii doszło w czwartek po południu na dawnej stacji benzynowej przy ulicy Marglowej w Nowej Hucie. Spróbowaliśmy odtworzyć wydarzenia tego dnia. Godz. 15.40 - Natalia idzie do domu Krzysia, szkolnego kolegi. Przyjaźnią się od lat. Idą razem na spacer. Na razie nie wiadomo, czy tylko przechodzą przez stację paliw, czy przez dłuższy czas się na niej bawią. Teren jest otwarty, mimo że obiekt został dawno zlikwidowany.

Wszystko trwa kilka sekund.
Dzieci nie mają pojęcia, co się stało. Wybucha jeden z odpowietrzników. Natalia stoi najbliżej, w jednej sekundzie ogień uderza prosto w twarz. Krzyk, płacz. Mała zaczyna biec. Krzyczy i płacze. By nie czuć bólu, wciera w twarz brudny śnieg.

Krzyś, który stoi dalej, nie ma obrażeń. Biegnie za koleżanką i woła o ratunek. Mają szczęście. W pobliżu akurat przejeżdża policyjny radiowóz, jadą za nią. O godz. 16.20 Natalia wbiega do domu Krzysia. Pierwsze co robi, chwyta papier toaletowy i próbuje wycierać osmoloną twarz. - Nogi się pode mną ugięły, gdy zobaczyłam te rany na twarzy - przyznaje Henryka Zawodny, mama Krzysia. - Kazałam rzucić ten papier, kłaść się na łóżko i zaczęłam robić jej zimne okłady. Była w szoku, ale nie płakała. Bała się tylko zostać sama - dodaje. Na szczęście policjanci błyskawicznie dzwonią na pogotowie i do mamy Natalki.

Mieszkańcy są oburzeni, że teren nie był ogrodzony. - Stację zamknięto już jakiś rok temu, a włazy do zbiornika paliw są wciąż otwarte. To ulubione miejsce spotkań młodzieży. Piją tutaj, palą. Może akurat ktoś rzucił papierosa do tego odpowietrznika, gdy przechodziły dzieci. Opary gazu zrobiły swoje - zaznacza Barbara Gądek.

Śledztwo trwa. Policja ustala, jak doszło do wybuchu. Funkcjonariusze nie wykluczają, że ogrodzenie (siatka metalowa), jak i blokady do odpowietrzników zostały ukradzione przez złodziei złomu.
Stacja do wczoraj była wciąż niezabezpieczona. Każdy może na jej teren wejść.

od 12 lat
Wideo

Protest w obronie Parku Śląskiego i drzew w Chorzowie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto