Na stadionie na Pilczycach jest podobnie. Związkowcy z Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych i Solidarności boją się, że zakończenie inwestycji wpłynie na wzrost bezrobocia we Wrocławiu. Ale czy ich przewidywania się sprawdzą?
- Po zakończeniu inwestycji pracę stracić może nawet kilka tysięcy osób - mówi Andrzej Otręba, przewodniczący Rady Wojewódzkiej Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych we Wrocławiu. - Władze miasta, w najbliższych latach, nie przewidują więcej tak dużych przedsięwzięć. Możliwe, że zatrudnionym przy dotychczasowych budowach będzie trudniej znaleźć pracę na lokalnym rynku.
Jednak duża część zatrudnionych przez wielkie firmy to nie wrocławianie. - Większość pracowników, zatrudnionych przez nas na budowie wrocławskiego stadionu, przybyła z innych części Polski i z zagranicy - wyjaśnia Jan Wawrzyniak, rzecznik prasowy firmy Max Bögl. - Średnio każdego dnia na stadionie pracowało ok. 1500 osób. Teraz jest ich już o 500 mniej. Przewinęło się też ponad sto firm podwykonawczych z całego kraju i część z Wrocławia.
Na budowie mostu Rędzińskiego wrocławian nie było już prawie wcale. Pracowało tam ok. 400 osób, ale tylko 20 z Wrocławia.
Wśród wykonawców wielkich inwestycji firmy z naszego miasta były bowiem w mniejszości. Jedna z nich to Motomind, zajmuje się oznakowaniem części areny.
- Ze stadionu chcielibyśmy się przenieść na budowę lotniska - przyznaje Waldemar Zacha, prezes firmy. Budowniczy stadionu Marek Kuczera (na zdj.) przyjechał tu spod Opola. Też ma nadzieję, że pracy w Polsce nie zabraknie.
Czytaj także: Azyl w Kątach Wrocławskich wśród najlepszych małych hoteli
echodnia Policyjne testy - jak przebiegają
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?