Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kliczków: Duch czeskiego rycerza błąka się i wyje

Bernard Łętowski
Zamek Kliczków
Zamek Kliczków fot. Bernard Łętowski
Na zamku w Kliczkowie przed wiekami rozegrała się tragedia pełna miłości, zdrad, okrucieństwa i zasadzek

Zamek w Kliczkowie był przed wiekami scenerią niezwykłej historii o zdradzie i niewiernej kobiecie.

Jak mówią legendy, leżący w gminie Osiecznica zamek Kliczków otrzymał obecną nazwę dopiero wówczas, gdy nad Kwisą stanął kamienny gród. Kasztel strzegł jedynego wówczas brodu na odcinku dolnego biegu rzeki i zamykał puszczańską drogę z Łużyc do kraju polańskiego księcia Mieszka.

W czasach, gdy zamek był jeszcze drewniany, odegrał ważną rolę, zatrzymując grafa Gerona z Marchii Wschodniej, który próbował złupić kraj Polan. Sto lat później tę samą drogę ataku wybrał sobie cesarz niemiecki Henryk V, który chciał w 1106 roku pokonać Bolesława Krzywoustego. Tędy szedł na słynną bitwę na Psim Polu. Jednym z mało znanych skutków bitwy było postawienie, decyzją Krzywoustego, kamiennego kasztelu w Kliczkowie, aby zamek mógł lepiej służyć obronie drogi z Łużyc.

- Masz nim, jak kluczem, zamknąć drogę każdemu, kto od zachodu do naszego kraju zechce się wedrzeć - miał powiedzieć Bolesław rycerzowi Tomirowi, gdy nadawał mu zamek i pobliskie ziemie. Jak głosi legenda, nakazał też Tomirowi założyć rodzinę i do tego znalazł żonę, córkę jednego z rycerzy kaliskiego księcia, wdowę po jednym ze swoich rycerzy. Imię żony zaginęło w mrokach dziejów, ale historia o niej wciąż jest żywa, pouczająca i tylko się dziwić, że nie nakręcono do tej pory na jej podstawie filmu.

Piękna wdówka okazała się zdecydowanie gorszym pomysłem Krzywoustego niż budowa kamiennego grodu. Przynajmniej dla Tomira. Po dwóch latach małżeństwa rycerz musiał bowiem jechać z Krzywoustym na północ, aby utemperować Pomorzan. Zamkiem Klucz, bo tak nazywano wtedy Kliczków, miał zajmować się pod nieobecność Tomira Bogdar, Czech, setnik z wojsk Krzywoustego. Młodszy od męża setnik przypadł jego żonie do gustu. Gładki, uzdolniony wokalnie, a do tego i zagrać na lutni potrafił. Był też młodszy od Tomira, co miał udowadniać żonie rycerza m.in. w łożnicy. Kto kogo uwiódł, trudno dziś rozsądzać, ale do zdrady doszło. Problem w tym, że kochankowie nie poszaleli zbyt długo. Na ich pożycie wpływ miało kolejne zwycięstwo Krzywoustego, który pokonał Pomorzan i postanowił wrócić, zwalniając Tomira ze służby do domu. Bogdar nie był tym specjalnie zachwycony, bo już zadomowił się w zamku i w łóżku Tomira.

Zakochany w cudzej żonie Czech postanowił urządzić na wracającego z wojny rycerza zasadzkę. Tomir dojechał do rzeki Szprotawy, gdzie został napadnięty. Związanego i pobitego uwięziono w zamku. Sprytny Czech do Krzywoustego wysłał nie tylko wiadomość o napadniętym przez zbójów Tomirze, ale też jego pokrwawione odzienie na dowód, że rycerz nie żyje. Sam został panem zamku. Przekonał nawet księcia, że żona Tomira ponownie została wdową, dzięki czemu jest do wzięcia. I poślubił kochankę, a weselisko podobno trwało cały tydzień. Trudno przypuszczać, aby zamknięty w lochach Tomir nie słyszał tego wesela. Jemu akurat wesoło nie było. Zamiast jednak rozpaczać i załamywać się, myślał o ucieczce i zemście. Nie miał łatwo, bo lochy Kliczkowa do przyjemnych nie należały, a można się domyślać, że i służba korzystała z możliwości upokorzenia niedawnego pana.

Wytrzymał dziesięć lat. Wtedy to do zamku przyjechał chorowity garbus Prosław, brat Bogdara. Gdy czeski rycerz wyjeżdżał, Prosław go zastępował. Oprócz lichego zdrowia Prosław posiadał też w sobie ogromne pokłady chciwości, które postanowił wykorzystać Tomir. Obiecał Prosławowi skarb zakopany w lesie. Aby skarb wydobyć z ziemi, trzeba było Tomira wypuścić z lochu. Garbaty chciwiec zamiast skarbu dostał łopatą w łeb.

Kiedy Bogdar wrócił do zam-ku, został ujęty i zamurowany w lochu wraz ze swoją kochanką, czyli była żoną Tomira. Rycerz zrezygnował z planu zagłodzenia niewiernych, choć na początku karmił ich co trzy dni i z przyjemnością patrzył na głodowe męki. Potem dał sobie spokój z głodzeniem więźniów.

Być może dziesięć lat wcześniej para cieszyłaby się z długich chwil odosobnienia, ale lata minęły, a związek się zużył. Już mniej wesoła wdowa zajęła się zrzędzeniem, utyskiwaniem, marudzeniem i narzekaniem. Zużyte nieco wdzięki nie były w stanie przekonać Tomira do wypuszczenia jej z lochu, więc całą frustrację wyładowywała na Czechu. Musiało to być dla Bogdara bardzo uciążliwe, bo po dwóch latach sam postanowił się zagłodzić.

Wtedy Tomir zlitował się nad trzykrotną już wdową i odesłał ją do jednego z klasztorów żeńskich w Saksonii, by zajęła się pokutą.

Turyści i mieszkańcy funkcjonującego dziś w zamku Kliczków hotelu podobno czasem słyszą czeską mowę dobiegającą zza murów. Nie są to jęki zakochanych. Podobno jeden z turystów przybyłych z Czech przetłumaczył krzyki straszącego w zamku ducha Bogdara. Czeski rycerz miał błagać swoją małżonkę, aby przestała zrzędzić. Zwiedzający mówią z humorem, że duch Bogdara to niejedyne straszydło w Kliczkowie.

Straszą tu też duchy powojennej odbudowy w czasach socjalistycznej Polski. W zamku po w II wojnie światowej, kiedy już skończyli szabrować go Rosjanie, umieszczono siedzibę drwali pracujących przy wyrębie Borów Dolnośląskich.

Tekst został napisany na podstawie "Legend Karkonoszy i okolic" Urszuli i Aleksandra Wiącków.

Zamek zwiedza się w weekend
Każdy, kto chciałby obejrzeć zamek oraz usłyszeć legendy i historię jego właścicieli, może zwiedzić zamek z przewodnikiem. Zwiedzanie w języku polskim dla gości indywidualnych odbywa się w soboty i niedziele, w następujących godzinach: 12.30, 13.30, 15.00, 16.30.
Koszt zwiedzania w języku polskim: 15 zł (osoba dorosła), 10 zł (dzieci i młodzież szkolna). Dzieci poniżej czterech lat - bezpłatnie
Koszt zwiedzania w języku niemieckim lub angielskim: 20 zł (tylko na zamówienie)
Dla grup zorganizowanych (powyżej 10 osób) istnieje możliwość ustalenia innych godzin zwiedzania zamku.
Zgłoszenia na zwiedzanie grupowe można przesyłać drogą elektroniczną na adres: [email protected] lub faksem pod nr: +48 75-73- 40-703.

W Kliczkowie zabrzmi blues
W zamku w Kliczkowie można zachwycać się nie tylko pięknymi wnętrzami, parkiem i zabytkowymi nagrobkami koni. W tym roku po raz pierwszy zabrzmi tu blues. Do Kliczkowa przeniósł się bowiem z Bolesławca Festiwal Blues nad Bobrem. Warsztaty muzyczne im. Wojtka Seweryna już się rozpoczęły. Wśród wykładowców jest m.in. Krystyna Prońko. Koncerty festiwalowe zaplanowano od 13 do 15 sierpnia w Kliczkowie. Zagrają m.in. zespół Dżem, Sławek Wierzcholski, Nocna Zmiana Bluesa oraz Obstawa Prezydenta. Wcześniej (8 sierpnia) tradycyjna msza święta w oprawie bluesowej. Odprawiona zostanie o godz. 19 w parafii pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa w Bolesławcu.
Celem jest integracja środowiska, prezentacja wyników pracy warsztatowiczów w klasie wokalu oraz popularyzacja muzyki bluesowej.

Zamek w Kliczkowie ma bardzo bogatą historię
Zamek w Kliczkowie został wzniesiony w 1290 roku przez Bolka I Surowego. Miał wielu właścicieli, ale najbardziej do rozkwitu posiadłości przyczyniła się rodzina hrabiego zu Solms-Baruth, która przejęła majątek. W 1881 r. na jego zlecenie architekci berlińscy, Henryk Kayser i Karol von Grossheim, rozpoczęli przebudowę posiadłości. W Kliczkowie gościli na polowaniach cesarz Wilhelm II, następca tronu, oraz najwyżsi przedstawiciele dworu. Po II wojnie światowej zamek rozszabrowano. Świetność przywrócił mu obecny właściciel, firma INTEGER S.A. z Wrocławia. Teraz jest to nowoczesny, luksusowy hotel oraz ośrodek spa. Można zwiedzać zamek i zabytkowy park.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto