Kirgiscy nomadzi oczami Marcina Osmana [ZDJĘCIA]

Spotkanie rozpoczęło się w środę tuż po godzinie 19, jednak znacznie wcześniej sala poznańskiej Piekarni wypełniła się po brzegi.

- Prowadzę ten klub już dwa lata i znam kilka osób, które dzisiaj się pojawiły. Wielu z nich to pasjonaci podróży, ale nie tylko. Część z nich to po prostu otwarci na doświadczenia młodzi ludzie – mówi Ewa Banasik, organizatorka spotkania.

Osoby zgromadzone bardzo aktywnie brały udział w spotkaniu. Zadawano wiele interesujących, szczegółowych pytań, co sprawiło, iż spotkanie z Marcinem Osmanem było miłą pogawędką. Zgromadzeni pytali chociażby o metody antykoncepcji czy sposoby załatwiania potrzeb fizjologicznych na wysokości 3000 m n.p.m.

Podróżnik, który w Azji spędził ponad dwa lata, z ogromną pasją opowiadał o kulturze, tradycji czy zwyczajach Kirgizów. Każdą informację podawał w formie ciekawej, humorystycznej anegdotki poprzedzonej przepięknymi zdjęciami.

- Jedzenie u Kirgizów jest, żeby nie powiedzieć zbyt dosadnie, monotonne. Je się chleb, masło i pije herbatę w ramach śniadania, obiadu i kolacji. Od czasu do czasu pojawia się jedynie gotowana baranina. Dla mnie jarosza, takie urozmaicenie posiłku, na dłuższą metę było prawdziwym koszmarem – wspomina podróżnik.

Pytany o wybór Azji jako celu swych podróży Marcin Osman odpowiada dość zaskakująco. - To co skłania mnie do podróży, to ludzie. Z pozoru są tacy jak my tutaj. Lubią dobrze zjeść, napić się, jednak mają inne podejście do życia. Są bardziej gościnni. Choć mają tak niewiele, chcą się tym dzielić. Żyją bardziej rodzinnie, bardziej społecznie – mówi.

Marcin Osman pochodzi z Kalisza, jednak obecnie mieszka we Wrocławiu. Z wykształcenia jest hydrogeologiem, znany jest ze swojego zamiłowania do podróży i fotografii. Głównym celem jego wypraw jest Azja i państwa takie jak Mongolia, Indie, Pakistan, Kirgizja czy Nepal. Fotografie z licznych wypraw pojawiły się w magazynach National Geographic, Globtroter oraz Newsweek.