Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Katarzyna Ryrych: Mamy obowiązek bycia sobą

Małgorzata Stuch
Katarzyna Ryrych, anglistka z Krakowa zaczęła pisać ponad 30 lat temu. Od tego czasu wydał kilka tomików poezji oraz książek dla dzieci i młodzieży a ostatnio ukazała się jej powieść „rozwojowa' - „Życie motyli". Nam opowiada o tym, że nasze życie przypomina życie motyli i o kobietach nieciekawych na pierwszy rzut oka.

Czy „Życie motyli” to pani pierwsza „dorosła” książka?
Trudno jest mówić mi o moich książkach w kategorii „ dorosłe ” czy „ niedorosłe ”. W pewnym sensie te wszystkie „ niedorosłe ” skierowane są również do dorosłych. Książkę pisze się dla czytelnika. Każdy powinien w niej coś znaleźć. Z pewnością „ Życie motyli ” nie zainteresuje szesnasto- a nawet osiemnastolatki głównie ze względu na pozornie statyczną fabułę, postać bohaterki i problemy raczej temu pokoleniu obce, choć bez wątpienia jest to pokolenie Jerzyka, syna bohaterki. A „Króla” czytają osoby dorosłe, choć teoretycznie znalazł się w kategorii czytelniczej 16+. „ Życie motyli ” powstało po powieści „ Zginęła mi sosna", zresztą w międzyczasie napisałam jeszcze kilka rzeczy, które cierpliwie czekają na wydawcę. „ Sosna…” została nagrodzona w pewnym konkursie, po czym zaproponowano mi wydanie jej własnym sumptem. Nie zrobiłam tego, bo szanujący się pisarz nie robi takich rzeczy dobrej książce...

Bohaterką „Życia motyli" jest Izydora. Nie sądzi pani , że inne imię byłoby bardziej zachęcające dla czytelników?
To imię to trochę chichot losu, a trochę zboczenie zawodowe. Otóż na podobny pomysł wpadł Laurence Sterne pisząc „The Life and Opinions of Tristram Shandy, Gentleman" gdzie główny bohater miał otrzymać imię Trismegistos, a skutkiem pomyłki został Tristramem czyli Smutasem. Imionom zawsze przypisywano magiczne znaczenie. Myślę, że Izydora w pewnym sensie pada ofiarą złej magii, podobnie jak Smutas. To takie imię...

Ale czemu bohaterka jest tak mocno nieciekawa na pierwszy rzut oka? Gruba, bezwolna...

A kto z nas jest ciekawy? Na pierwszy rzut oka?

Nikt nie ma napisane na czole, że w środku kryje się niepowtarzalna osobowość, niespotykany talent albo powalający na kolana intelekt?

Jasne, można swoją niepowtarzalność manifestować strojem, ekscentryczną fryzurą – ale zbyt często zdarza się że pod tym kolorowym upierzeniem dzwoni pustka. Izydora to taki archetyp, kobiety szarej, pozornie nudnej, nieciekawej, głównie dlatego, że sama sobie nigdy nie dała szansy. To jest historia o tym, że można wydobyć z siebie nawet to czego istnienia dotąd się nie podejrzewało. Po bardziej skomplikowany proces odsyłam do „ Sosny”. Tam jest dopiero jazda.

Czyli tytuł „Życie motyli"jest nawiązaniem do przemiany Izydory?
Nie tylko, choć zimowanie motyla bardzo ładnie składa się z przemianą bohaterki.

Nasze życie przypomina życie motyli – przepoczwarzamy się, rozwijamy skrzydła…czasami nawet uda się nam przezimować.

A jednak zbyt krótkie to wszystko.

A co dokładnie znaczy, że jest to powieść rozwojowa?
Prawdopodobnie, że bohaterka się rozwija. Zmienia. Ale nie pisałam tej książki z zamiarem stworzenia powieści rozwojowej. Nie lubię etykietek. Ale swoją drogą to interesujące kiedy napiszesz książkę a potem dowiadujesz się, że to książka rozwojowa. Pewien pan kiedyś odkrył że mówi prozą. A inny pan jeszcze nie odkrył że nie myśli. Albo że ktoś myśli za niego. Taki żart...

Ostatnio wiele się dyskutuje o roli kobiet. Czy pani zdaniem warto - tak jak Izydora - podporządkować życie tylko mężczyźnie i dziecku?
Nie warto. Bo skutek jest jeden – nie masz nic do zaoferowania oprócz obiadów, czystego mieszkanka i stosika wyprasowanych koszul. Żebyśmy się dobrze zrozumiały – to jest potrzebne, podobnie jak zmienność pogody, codzienne algorytmy, rusztowanie, szkielet. Ale jest jeszcze życie. Świadomość własnego talentu, własnej wartości, prosta prawda – oprócz bycia kobietą jesteś jeszcze człowiekiem, masz coś do pokazania światu – i powinnaś to pokazać.

Dawno wyszliśmy z jaskini gdzie kobieta pilnowała dzieci, a mężczyzna realizował się goniąc z maczugą za mamutem czy jakimś innym kawałkiem mięsa na obiad.

Warto też pamiętać o tym, że dzieci nie są naszą własnością i nie chowamy ich dla siebie. Jeśli stanowią treść naszego życia razem z nimi dom opuszcza nasze życie, albo kurczowo ściskając koniec pępowiny krzywdzimy je nie pozwalając na popełnianie własnych błędów czy odnoszenie własnych zwycięstw… Mamy obowiązek bycia sobą, niezbywalne prawo do samorealizacji, rozwoju i podejmowania decyzji. Nawet tych trudnych.

Na pewno ma pani jakąś wizję dalszych losów Izydory. Czy będzie kontynuacja jej losów?
Nie, nie i jeszcze raz nie. Znając siebie doprowadziłabym Izydorę do samobójstwa. Bo życie to nie bajka a Izydora dopiero prostuje pomięte skrzydełka. Nie będzie kontynuacji. Niech sobie żyje własnym życiem. To przeżyje.

Zawarła pani jakieś własne doświadczenia w postaci Izydory? Albo doświadczenia znanych sobie osób?

Pewnie.

W każdej z nas siedzi taka mała wstrętna Izydora, udajemy, że się nie znamy.

Dopiero kiedy wypijemy o jednego drinka za dużo… Momenty niewiary, niskiej samooceny. Pokażcie mi kogoś, kto ich nie ma. Chyba, że jest się Karoliną, przyjaciółką Izydory, ale to inna bajka. Z tym, że nie zamieniłabym się.

Pozostałe postacie książki mają swoje rzeczywiste odpowiedniki?
Częściowo. Historia o „ wściekłym” jest prawdziwa, dawno temu opowiadała ją przyjaciółka mojej teściowej, urocza pani Giena, która skradła serce mojemu psu… Prawdziwa jest Karolina, ale raz rozprawiwszy się z problemem nie mam ochoty do tego wracać. A marmurowe dziecko można zobaczyć na jednym z cmentarzy. Proszę pamiętać, że pisarz to osoba niebezpieczna. Cokolwiek powiesz…zostanie z pewnością wykorzystane w jakiejś książce, nie dziś to jutro.

A skąd pomysł na taką właśnie powieść? Całkiem nieromantyczną?

Bo rzygać mi się już chciało tymi wszystkimi ckliwymi historyjkami jak to ostatecznie żyli długo i szczęśliwie.

Życie nie ocieka słodyczą

Ale nie jest też ustawicznym pasmem cierpienia, choć w ostateczności zabija.

O czym będzie pani następna powieść?
O umieraniu. Z przymrużeniem oka. Sąsiedzi pytają dlaczego śmieję się po nocach. Bo jak się nie śmiać kiedy miejsce które ma być spokojną przystanią przypomina przysłowiowy burdel na kółkach?

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto