Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kamil Stoch drugi podczas niedzielnego konkursu Pucharu Świata w Engelbergu

Rałaf Musioł
Mam już trochę dość tych miejsc poza czołówką - żalił się po sobotnim konkursie w Engelbergu Kamil Stoch. Lider polskiej kadry był wyraźne zdenerwowany kolejnym niepowodzeniem, ale okazało się, że frustracja wyszła mu na dobre, bo dzień później zajął drugie miejsce przegrywając tylko z Andreasem Koflerem.

O świetnym wyniku Stocha zadecydował drugi skok konkursowy - na półmetku był dziewiąty. W finale, po lądowaniu na 137 metrze, aż do końca stał na miejscu przeznaczonym dla lidera konkursu. Musiał je ustąpić dopiero liderującemu po pierwszej serii Andreasowi Koflerowi, który znów poleciał najdalej.
- Na taki występ czekałem właściwie od początku sezonu - odetchnął z ulgą Stoch. - Teraz celem numer jeden będzie utrzymanie tej formy i uzyskanie powtarzalności takich skoków, jak ten numer dwa, który dał mi to podium. Na razie nie patrzę na klasyfikację generalną, nie liczę punktów dzielących mnie od ścisłej czołówki, koncentruję się tylko na kolejnych zawodach.

Polecamy: Wszystko o sportach zimowych w regionie!

Dla Stocha to piąta "trójka" w karierze - trzy razy już wygrał (na początku bieżącego roku w Zakopanem, Klingenthal i Plani-cy), w tym sezonie był trzeci w Lillehammer, teraz po raz pierwszy zajął drugie miejsce.

Skoczek z Zębu był jedynym Polakiem w finałowej serii. Jego trzech kolegów odpadło po pierwszej próbie, a wśrod nich Piotr Żyła, punktujący dotychczas we wszystkich konkursach.

Dzień wcześniej Stoch był 12., a z piątki Polaków, którzy przedarli się przez kwalifikacje w finałowej serii towarzyszył mu tylko Żyła (ostatecznie 16). Wydarzeniem dnia był jednak upadek Gregora Schlierenzauera. Prowadzący po pierwszej serii Austriak wjechał w świeży śnieg i nie utrzymał równowagi. Wypadek nie wyglądał groźnie, tymczasem wieczorem pojawiły się wieści o bólu w klatce piersiowej i żebrach oraz krwawieniu z ust. Schlierenzauera zabrano więc do szpitala na specjalistyczne badania, które nie wykazały jednak nic niepokojącego i zawodnik mógł pojawić się na rozbiegu w niedzielę.

- Sobotni konkurs w ogóle nie powinien się odbyć, sędziowie podjęli szaloną decyzję ryzykując zdrowiem zawodników - mówił wściekły trener kadry austriackich skoczków Alexander Pointner.

Sporym niepokojem trenerów naszej kadry powinna jednak napawać rosnąca przepaść pomiędzy Stochem, a resztą naszych skoczków. Jeszcze niedawno Żyła sąsiadował z nim w czołowej "10" PŚ, teraz pozostało po tym tylko wspomnienie. Wszystko zaczyna wyglądać tak, jak w epoce Adama Małysza - pozostali kadrowicze wydają się być usatysfakcjonowani tym, że wyniki lidera "maskują" ich niepowodzenia.

- Poza Kamilem i Piotrem pozostali cały czas, niczym zaczarowani, nie mogą się przełamać i pokonać takiej bariery która się wytworzyła i skaczą poniżej swoich możliwości - powiedział cytowany przez skijumping. pl trener Łukasz Kruczek.

Kolejne zawody PŚ będą już inauguracją Turnieju Czterech Skoczni. Pierwszy konkurs 30 grudnia w Oberstdorfie.

* CZYTAJ KONIECZNIE:

*ZOBACZ CZEGO NIE KUPOWAĆ KOBIECIE POD CHOINKĘ. LISTA NAJGORSZYCH PREZENTÓW
*LISTA NAJGORSZYCH PREZENTÓW POD CHOINKĘ DLA MĘŻCZYZNY. ZOBACZ

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Konferencja prasowa po meczu Korona Kielce - Radomiak Radom 4:0

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na jaworzno.naszemiasto.pl Nasze Miasto