Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Justyna Kowalczyk dziękuje tym, którzy spełnili jej marzenie

Mariusz Michalski
Dariusz Gdesz
Po sobotniej rywalizacji na 10 km stylem klasycznym, najbardziej obleganą narciarką przez polskich dziennikarzy była Justyna Kowalczyk. Na konferencji prasowej triumfatorka biegu zdradziła marzenie, które się jej spełniło w miniony weekend.

WSZYSTKO O PUCHARZE ŚWIATA W JAKUSZYCACH - sprawozdania, zdjęcia, przygotowania do Pucharu

W piątek i sobotę w Szklarskiej Porębie odbyły się zawody Pucharu Świata w biegach narciarskich - sprint techniką dowolną i bieg indywidualny na dystansie 10 km techniką klasyczną. W piątek polska "Królowa Nart" była szesnasta, a w sobotę znokautowała rywalki. Po tym drugim biegu zapanowała euforia nie tylko wśród polskich kibiców na trybunach, na trasie, przed telewizorami, ale i wśród polskich dziennikarzy. Zaraz po oficjalnej konferencji w języku angielskim z udziałem trzech najlepszych zawodniczek sobotniego biegu - Justyny Kowalczyk, Marit Bjoergen i Therese Johaug - zwołano konferencję w języku polskim, w której uczestniczyła tylko triumfatorka. Oto jej przebieg:

Jaka była pani taktyka na bieg indywidualny na dystansie 10 km techniką klasyczną?

- Postanowiłam bieg rozegrać bardzo podobnie jak to zrobiłam w Otepää. Nie było to jednak łatwe, bo kiedy słyszy się tłum gorących serc i okrzyków, chciałoby się biec od razu najszybciej jak się da, ale na tej trasie skończyłoby się to źle. Miałam więc takie założenie, że na każdej z pętli postaram się na dużym podbiegu nie pobiec na 100 proc. swoich możliwości, a walczyć na pozostałych odcinkach trasy. I właśnie tak zrobiłam.

W zwycięskim biegu wystartowała pani na nartach bez smarów. Mówiła pani, że nie lubi takiego rozwiązania, dlaczego?

- Narty bez smarów, czyli "no waxy", to kompromis, a kto z nas lubi kompromisy. Tak naprawdę nie potrafiliśmy znaleźć niczego lepszego, ale okazało się to dobrym wyborem, bo jeśli wygrywa się z takimi zawodniczkami jak Marit Bjoergen czy Therese Johaug z przewagą czterdziestu, pięćdziesięciu sekund, to znaczy, że narty były po prostu fantastyczne.

Johan Olsson ze Szwecji, po zwycięskim biegu indywidualnym na dystansie 15 km techniką klasyczną przyznał, że sam wybrał narty dosłownie tuż przed startem. Jak to było w pani przypadku?

- Mieliśmy przygotowanych kilka opcji nasmarowanych nart, mieliśmy też kilka "no waxów". Smary odrzuciłam już po dziesięciu minutach, choć serwismeni jeszcze próbowali coś z nimi zrobić. Dwie minuty po zamknięciu tras, co oznacza, że było z mojej strony pewne przewinienie, tuż przed startem biegu, podjęliśmy ostateczną decyzję i wybraliśmy, jak się później okazało, zwycięską parę "no waxów".

Jak porówna pani trudność trasy na Polanie Jakuszyckiej do innych tras, które są w tym sezonie w kalendarzu Pucharu Świata w biegach narciarskich?

- Myślę, że ta trasa jest jakby w połowie, nie jest na pewno łatwa, ale i nie jest najtrudniejsza. Bywają zdecydowanie trudniejsze trasy w Pucharze Świata. Tu był wprawdzie trudny podbieg, ale potem były trzy kilometry techniczne, mniej wydolnościowe, których bardzo się obawiałam.

A jak porównałaby pani zawody w Szklarskiej Porębie do zawodów w miejscach, gdzie Puchar Świata gości co roku, od strony organizacyjnej?

- Na pewno organizatorzy wszystko zrobili tutaj na najwyższym możliwym poziomie. Jasne, że nie mamy tutaj wybudowanych kontenerów, całej bazy, pryszniców, ale naprawdę nie mam tu na co narzekać. Jestem zachwycona tym, co tutaj zobaczyłam, a także zaangażowaniem ludzi. My Polacy potrafimy się zmobilizować w odpowiednich momentach, tu właśnie była taka mobilizacja.

- Pragnę podziękować pani Basi Sobańskiej (Krajowy Asystent Delegata Technicznego Międzynarodowej Federacji Narciarskiej i Kierownik Sędziów Pucharu Świata w Szklarskiej Porębie - przyp. red.), pani Zosi Kiełpińskiej (Zastępca Przewodniczącego Komitetu Organizacyjnego ds. Sportowych i Kierownik Zawodów Pucharu Świata w Szklarskiej Porębie - przyp. red.) i wszystkim, którzy przez dwa tygodnie codziennie od piątej rano pracowali bardzo mocno, bo spełnili moje marzenie.

Czy tłum kibiców, jaki mogła pani dostrzec przez dwa dni zawodów, to przede wszystkim wsparcie, czy źródło dodatkowego stresu i presji?

- Odpowiedź na to pytanie pewnie znajduje się gdzieś pośrodku. Jest niesamowita mobilizacja kiedy startuje się u siebie - myśli się tylko o tym. Nie można jednak dać się ponieść emocjom, a to jest trudne. Udało mi się zachować koncentrację i choć było nerwowo, to wygrana bardzo cieszy.

A jakie to uczucie usłyszeć Mazurka Dąbrowskiego we własnym kraju, w dodatku śpiewanego przez pełne trybuny kibiców?

- Nie jestem najlepsza w okazywaniu uczuć publicznie, ale to jest na pewno bardzo, bardzo miłe. Czekałam na to wiele, wiele lat, i doczekałam się. Miałam tutaj dwa dni wielkiego święta, największej nagrody jaką w życiu mogłabym otrzymać od kibiców. Zdobyłam wiele nagród, wiele statuetek, ale nie umniejszając im, nawet wszystkie nagrody razem wzięte nie są tyle warte ile to, co wczoraj i dziś (17 i 18 lutego - przyp. red.) dostałam w Jakuszycach od kibiców.

WSZYSTKO O PUCHARZE ŚWIATA W JAKUSZYCACH - sprawozdania, zdjęcia, przygotowania do Pucharu

Czy będzie pani wspierać organizatorów, aby Puchar Świata następnym razem, tj. w 2014 roku, odbył się również w Górach Izerskich?

- Jestem jak najbardziej za każdą promocją biegów narciarskich - nie tylko w Szklarskiej Porębie, ale i w Ustrzykach, Zakopanem, Wiśle, Supraślu itd. Będę wspierać każdą taką inicjatywę, ponieważ sami państwo widzicie, że narty są fajnym sportem, który można uprawiać samemu.

- W ostatnim tygodniu widziałam tak dużo turystów biegających na nartach w Jakuszycach, że to jest dla mnie coś naprawdę niesamowitego. A jako absolwentka wychowania fizycznego (Akademia Wychowania Fizycznego im. Jerzego Kukuczki w Katowicach - przyp. red.) mam prawo i obowiązek krzewić kulturę fizyczną w Polsce i będę to robić.

Czeski Harrachov ma piękne skocznie narciarskie, a Jakuszyce piękne trasy do biegania na nartach. Można by te siły połączyć. Co pani sądzi o wspólnym zorganizowaniu przez te dwa ośrodki mistrzostw świata w narciarstwie klasycznym?

- Przede wszystkim należy wystąpić z jedną kandydaturą - albo Zakopanego albo Jakuszyc i Harrachova. Natomiast jeżeli mistrzostwa świata miałyby się odbyć tutaj, to musiałyby na Polanie Jakuszyckiej powstać szersze trasy, dużo opcji tras - do "łyżwy", "klasyka", sprintu, biegów na dystansach, treningów, na rozgrzewkę itd. W praktyce należałoby wyciąć połowę lasu, który tu jest.

- Myślę, że organizatorzy zdają sobie z tego doskonale sprawę, bo czytałam i zresztą rozmawiałam nie raz na ten temat z panem Julianem Gozdowskim (Zastępca Przewodniczącego Komitetu Honorowego Pucharu Świata w Szklarskiej Porębie i Prezes Stowarzyszenia Bieg Piastów - przyp. red.). On sam twierdzi, że w Jakuszycach miejscami jest za wąsko.

- Poza tym musiałoby powstać duże zaplecze. Jest to możliwe, bo po trzech latach nieobecności startowałam niedawno w Novym Mescie w Czechach i zobaczyłam, że zrobili tam niesamowitą bazę - właśnie z ośrodka takiego jak tutaj.

WSZYSTKO O PUCHARZE ŚWIATA W JAKUSZYCACH - sprawozdania, zdjęcia, przygotowania do Pucharu

Wróćmy do rywalizacji w Pucharze Świata. Znów ma pani na sobie żółtą koszulkę liderki. Jak pani ocenia, czy długo uda się ją utrzymać, czy może zatrzymać do końca sezonu?

- Wolałabym nie szacować, ale myślę, że będzie bardzo duża walka. Następne zawody to bieg łączony (od tego sezonu nosi on nazwę "skiathlon" - przyp. red.) w Lahti (3 marca - przyp. red.). W poprzednim roku wygrała Therese Johaug, ja byłam druga, a Marit Bjoergen czwarta. To jednak nie jest istotne.

- Na pewno Norweżki będą biegać teraz bardzo taktycznie, jeszcze bardziej niż dotychczas. Wszystkie biegi ze startu wspólnego będą więc ciężkie. Zobaczymy jak to wyjdzie.

A jakie znaczenie ma dla pani wyjazd z Polski z tą żółtą koszulką?

- Wiem, że to jest bardzo ważne dla kibiców, że wyjadę stąd z tą żółtą koszulką liderki Pucharu Świata. Ja jednak za długo biegam na nartach i za wiele widziałam w biegach narciarskich, aby być szczęśliwa z prowadzenia w klasyfikacji generalnej. Wiem bowiem, że wszystko może się jeszcze pozmieniać jak w kalejdoskopie.

- Krótko mówiąc, żółta koszulka zrobiła na mnie najmniejsze wrażenie. Największe wrażenie zrobiło na mnie to co było na trasie i wokół niej - tym się będę delektować.

Jak pani ocenia końcówkę terminarza Pucharu Świata i pozostałe do rozegrania konkurencje? Czy są one dla pani sprzyjające?

- Na pewno dobrze, że nie ma już wielu biegów techniką dowolną. Najważniejszy start, który kończy Puchar Świata, to będzie jednak dystans 10 km właśnie "łyżwą". Wcześniej będzie więc parę biegów "klasykiem". Mogę w nich wystąpić dobrze, ale ten ostatni start to będzie znów styl dowolny. Staram się jednak tym wszystkim nie przejmować.

- Dla mnie najważniejsze jest teraz to, żeby nie zachorować, spokojnie potrenować w Lahti i później znów startować.
WSZYSTKO O PUCHARZE ŚWIATA W JAKUSZYCACH - sprawozdania, zdjęcia, przygotowania do Pucharu

Co pani poprawiła w bieganiu na nartach w porównaniu z poprzednim sezonem? Albo inaczej, czy to pani jest lepsza niż rok temu czy może Marit Bjoergen jest słabsza?

- Odkąd zaczęłam biegać na nartach, tak się jakoś dziwnie składa, że co roku coś poprawiam. Co roku moje rezultaty, albo to jak się prezentuję na nartach, są lepsze. Być może po prostu trochę lepiej stoję na nartach, tzn. mam lepszą równowagę. Lepiej mi też wychodzi zjeżdżanie na nartach. Przy takim poziomie na jakim byłam i jestem, to "troszkę lepiej" czasem daje dużo sekund.

- Czy jestem dużo lepsza niż byłam w tamtym roku? Tego raczej nie wiem. Na pewno my z Marit zaczęłyśmy się zmieniać miejscami. Reszta dziewczyn jest tam gdzie była. Może faktycznie jestem troszkę mocniejsza, a być może Marit jest troszkę słabsza. Ciężko to określić.

Teraz będzie mieć pani dwa tygodnie przerwy od startów w Pucharze Świata. Kolejne zawody odbędą się dopiero na początku marca. Jakie ma pani plany na najbliższe dni?

- Po tych dużych emocjach i mobilizacji związanej ze startem w Polsce, na pewno bardzo mi się przyda odrobina relaksu. Pierwszy tydzień będzie organizacyjny, może nie do końca relaksacyjny, ale mam nadzieję, że cichy. Po prostu będę mogła pobyć trochę dalej od tego całego zamieszania.

- Trochę pobędę w Jakuszycach, później udam się na badania kontrolne do Warszawy, po których znów tu wrócę. Natomiast od następnej niedzieli (26 lutego - przyp. red.) będę przebywać już w Lahti.

W Jakuszycach notował Mariusz Michalski.
WSZYSTKO O PUCHARZE ŚWIATA W JAKUSZYCACH - sprawozdania, zdjęcia, przygotowania do Pucharu

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dolnoslaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto