18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Justyna Kasprzycka. Ale piękność! (ZDJĘCIA)

JK
Ale piękność! Justyna Kasprzycka, zawodniczka AZS AWF Wrocław, oczarowała fanów sportu. Lekkoatletka właśnie wywalczyła w w 7. Igrzyskach Frankofońskich srebro, skacząc wzwyż 1,88. A na sierpniowych Mistrzostwach Świata w Moskwie poprawiła rekord życiowy (197 cm) i zajęła 6. miejsce. W rankingach piękności z pewnością byłaby na samym czele. Zobaczcie zdjęcia!

W sobotę zajęła Pani szóste miejsce na moskiewskich MŚ z wynikiem (197 cm), który dwóm innym zawodniczkom dał brązowy medal. Jest wielka radość czy może lekki niedosyt?

J.K.: Wielka radość, naprawdę. Jestem bardzo szczęśliwa z szóstego miejsca i rekordu życiowego, mimo że do medalu zabrakło niewiele. Lecąc do Moskwy, nie nastawiałam się na walkę o medale, lecz na poprawienie swojego rekordu i uplasowanie się na jak naj-wyższej pozycji. No i na pokazanie się z jak najlepszej strony.

Pokazanie się z jak najlepszej strony wyszło kapitalnie. Widać po internetowych reakcjach i newsach o „pięknej Polce robiącej furorę na MŚ”.

J.K.: Może tak – chodziło mi o pokazanie się z jak najlepszej strony sportowej. Trenerowi również o to chodziło.

Ale tego trenera do Moskwy nie zabrali.

J.K.: Pojechał Michał Lićwinko, trener drugiej naszej reprezentantki, Kamili Stepaniuk. Jej narzeczony.

Pani i Dawid Pyra jesteście rówieśnikami, macie po 26 lat, trener Lićwinko również.

J.K.: Zgadza się. I jest to normalne, że jedzie trener najlepszej zawodniczki. Kamila w tym sezonie pokazała się z jeszcze lepszej strony, bo skoczyła w Opolu 199 cm (9 czerwca zabrała 29-letni rekord Polski Danucie Bułkowskiej – WoK). Podczas zawodów pomagali mi również trener Łoś z Wrocławia i trener Bora, szef szkolenia w PZLA oraz były opiekun Aleksandra Waleriańczyka.

Wcześniej opiekował się Panią Bogumił Mańka.

J.K.: Z trenerem Mańką rozstaliśmy się przed rokiem w bardzo dobrych relacjach. Potrzebne były nowe bodźce, być może tamten trening mi nie odpowiadał i na pewnym poziomie należało poszukać czegoś nowego. Zaryzykowaliśmy.

Dawid Pyra pracuje na co dzień jako trener personalny, a te jego nowe bodźce to...

J.K.: Jest też trenerem lekkiej atletyki. Jego trzeba by zapytać.

D.P.: Niektórzy się śmieją, że są dwie osobowości. Trenera, który krzyczy i ciśnie na treningu, oraz Dawida.

To ciekawe, że opiekunami dwóch najlepszych zawodniczek w kraju są 26-latkowie. Zmiana warty? Nowy punkt widzenia?

D.P.: Pamiętajmy, że w Moskwie Justyną opiekował się trener Bora, który był też na naszym wcześniejszym zgrupowaniu. Konsultowaliśmy się z nim i trenerem Łosiem.

I Justyna Kasprzycka stała się objawieniem w wieku 26 lat.

D.P.: Moim zdaniem Justyna już wcześniej była objawieniem, zresztą jako objawienie przyszła do szkoły we Wrocławiu. Pojawiły się jednak kłopoty zdrowotne i stagnacja, zatrzymanie tej wzrostowej tendencji. To się ciągnęło i większych sukcesów nie było.

Kontuzja ścięgna Achillesa z 2010 roku była główną przyczyną stagnacji?

J.K.: Wcześniej miałam problemy z plecami i musiałam opuszczać treningi. W 2011 roku poddałam się operacji Achillesa, a ta kontuzja ciągnęła się wcześniej przez niemal dwa lata. Były oznaki, że coś jest nie tak, przerwa robiła dobrze, po czym uraz wracał.

Co dokładnie dolegało ścięgnu?

J.K.: Achilles został starty z powodów przeciążeniowych. Ze względu na powiększenie się guza piętowego kość ścierała ścięgno i trzeba było zrobić resekcję guza, operacyjnie Achillesa ponakłuwać, by szybciej się zregenerował.

Taka to kontuzjogenna konkurencja, że często pojawiasz się i znikasz. Rozumiem jednak, że tak udanego sezonu nie chcecie jeszcze kończyć.
J.K.: W tym sezonie też miałam drobne problemy z tym Achillesem, na szczęście drobne i planuję jeszcze dwa spokojne starty. W środę wylatuję na Diamentową Ligę do Sztokholmu, a drugi start dopiero się wyklaruje.

Rozumiem, że zaproszenie na Diamentową Ligę to już pokłosie udanego startu na MŚ.

J.K.: Tak. Plan się rodził już przed Moskwą, lecz trzeba było się tam pokazać.

D.P.: Trzeba było potwierdzić dyspozycję z sezonu, bo drzwi do większych mityngów otwierał już wynik uzyskany w Opolu (195 cm). Później było też złoto na MP w Toruniu (192), gdzie Justyna atakowała 196, a strąciła, schodząc już, łydkami. Drugi i trzeci skok odpuściliśmy, skoro złoto już było pewne. Nie było sensu drażnić Achillesa.

A jak wygląda byt mistrzyni Polski?

J.K.: Ja już zakończyłam jeden kierunek studiów, nauczycielski, na wrocławskiej AWF, więc prawnie – mimo że kontynuowałam w tym roku drugi kierunek – stypendium już mi nie przysługuje. W klubie też nie dało rady znaleźć pieniędzy na wsparcie. PZLA? Są stypendia za wyniki, ale ja po operacji tych wyników nie miałam. Nie miałam więc też żadnego wsparcia.

To w jaki sposób Pani zarabiała? Zajęciami fitness?

J.K.: Żeby osiągnąć wynik w sporcie, trzeba się temu poświęcić w pełni. Potrzebne jest dobre odżywianie, suple-mentacja, witaminy.

D.P.: Justyna prowadziła aeroboxing w klubie Endorfina. Może tam wróci.

A Pan kogo szkoli?

D.P.: Ja prowadzę treningi personalne, na które jest we Wrocławiu popyt. Jeszcze będąc studentem AWF-u, zacząłem pracować jako instruktor na siłowni. Rozwijanie się w treningu personalnym nie jest jednak moim życiowym celem. Chcę się realizować w sporcie i nie chciałbym się szufladkować w skoku wzwyż. Trenowałem dziesięciobój, byłem mistrzem Polski, wielokrotnie medalistą MP, a mój najlepszy wynik to 7759 pkt. Z powodu kłopotów finansowych musiałem jednak pójść do pracy, by się utrzymać. Ale mam bagaż swoich doświadczeń i myślę o lekkoatletycznych konkurencjach technicznych.

Dążycie teraz do tego, by podopieczna wyrównała rekord życiowy trenera (204 cm)?

D.P.:
Zobaczymy, co się z tego urodzi. W tym sezonie Justyna wykonała ze 150 procent normy, a szybko uzyskane minimum na MŚ dodało spokoju.

A jak Wy się poznaliście?

D.P.: We wrocławskim SMS-ie na Parkowej. Justyna jest z Raciborza, ja ze Szczepanowa koło Środy Śląskiej i mieszkaliśmy razem w internacie. W połowie pierwszej klasy, jak to się zwykło mówić, zaczęliśmy chodzić i tak jest do dziś, chociaż bywały też dłuższe przerwy, i to ze trzy. Przechodziliśmy młodzieńcze burze, ale cały czas mieliśmy z sobą kontakt. Ślub? Na razie skupiamy się na planowaniu treningów (śmiech).

J.K.: Skupiamy się na wyeliminowaniu błędów technicznych, które przeszkadzają jeszcze na dużych wysokościach. Chciałabym się również ustabilizować na poziomie 193-195 cm, by nie było spadku. Zimą będą w Sopocie halowe MŚ i trzeba by się pokazać z dobrej strony. Wiem jednak, że w ciągu roku poprawiłam się aż o 10 cm i teraz będzie to postępować wolniej.

Na igrzyskach olimpijskich może Pani zadebiutować w wieku 29 lat.

J.K.: Start na igrzyskach zawsze był moim marzeniem. Co się jednak stanie przez te trzy lata, nie wiem. Mam nadzieję, że dotrwam w dobrym zdrowiu.

Podzieliła już Pani z trenerem nagrodę IAAF-owską za szóste miejsce w MŚ (6 tys. dolarów)?
J.K.: Nie (śmiech).

D.P.: Jeśli chodzi o mnie i o kwestie finansowe, jest to wolontariat. Robię to dla Justyny.

Z miłości.

D.P.:
Dokładnie, z miłości. Rozwijam przy tym swój warsztat, a nie jestem zatrudniony w żadnym klubie, nigdzie nie mam etatu. Chcę jej pomóc, wiem, że potrafi skakać i wierzę, że jej się uda. Mój cel jest taki, by ona dobrze skakała. Pojedziemy zatem na zakupy, Justyna zrobi dwa razy dobrą kolację i będziemy kwita.

Na koniec. Odczuwała Pani w czasie MŚ nagły wzrost popularności, bo jednak pojawiło się nieco zdjęć „Polki, która zauroczyła świat”?

J.K.: Ja się tymi rzeczami w czasie zawodów nie zajmowałam. Z boku od koleżanek słyszałam, że coś tutaj się dzieje dookoła, ale nie wchodziłam w internet. Starałam się skupić na finale i myśleć o dobrym skakaniu. Te poboczne rzeczy zaczęłam dopiero sprawdzać po konkursie. Jak na razie, nikt nie dzwonił z żadnymi propozycjami, a ja chcę poprawiać swoją popularność poprzez wyniki sportowe, a nie poprzez eksponowanie względów estetycznych. Choć wiadomo, że drobny rozgłos też bywa fajny. Ale skupmy się na sporcie.

Rozmawiał Wojciech Koerber

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto