Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Jędrzej Bukowski - wykładowca, który został magikiem-iluzjonistą

Marta Bigda
Jędrzej Bukowski - wykładowca Politechniki Wrocławskiej na Wydziale Geoinżynierii, Górnictwa i Geologii z szansą na światową karierę
Jędrzej Bukowski - wykładowca Politechniki Wrocławskiej na Wydziale Geoinżynierii, Górnictwa i Geologii z szansą na światową karierę fot. materiały prywatne
Zawsze chciał być magikiem. Doktorat wyszedł mu przypadkiem. - Kiedy zobaczyłem Davida Copperfielda, poczułem, że to jest to - mówi Jędrzej Bukowski, iluzjonista i wykładowca Politechniki.

Od mojej pierwszej sztuczki z przenikającymi gumkami recepturkami upłynęło już 15 lat, a ja nadal czaruję. W moim magazynie jest 15 ton scenografii, rekwizytów, a nad programem pracuje kilkanaście osób, więc trochę się zmieniło przez ten czas - uśmiecha się Bukowski, który doktorat napisał w ramach hobby. Ale jak sam twierdzi, praca nad krążnikami górniczymi (rolki, których używa się do przesuwania ciężkiego ładunku), pomogła mu zaprojektować niejeden trik. - Wiele osób uważa, że sztuka iluzji to pałeczka oklejona złotym papierem, cylinder i gołąb w rękawie - opowiada Ewelina Bukowska, jego żona i asystentka. - A tak naprawdę trzeba być dobrze wykształconym, umieć zaprojektować trik, być aktorem, umieć rozbawić publiczność, ale i wzruszyć, być tancerzem, oratorem, a czasami nawet uwodzicielem. Dodatkowo trzeba być niezwykle cierpliwym, bowiem jeden trik to często wiele lat ćwiczeń.

Był nastolatkiem, kiedy we wrocławskiej Szkole Iluzji zauważył go sam Andrzej Śliwa-Wyszomirski. - Przyjechał aż z Hamburga. Uznał, że mam potencjał i zaproponował mi wyjazd do Niemiec na naukę - wspomina Bukowski. - Rodzice się wystraszyli: obcy mężczyzna z innego kraju chce zabrać do siebie ich 16-letniego syna...

Jednak udało się przekonać rodzinę chłopaka. - Dobry mistrz, jak pan Andrzej, nie przekazuje sekretów sztuczek - tłumaczy Bukowski. - Uczy zapamiętywania, gry aktorskiej i dba o rozwój wyobraźni. Dzięki temu potrafię teraz sam tworzyć triki. Niedługo później świetnie zapowiadający się iluzjonista poznał swoją przyszłą żonę. - To ja przejęłam inicjatywę, ale nie było mi łatwo oczarować Jędrzeja - wspomina Ewelina Bukowska. - Chyba była za młoda. Musiała poczekać te dwa miesiące - śmieje się jej mąż.

I choć mieli być przyjaciółmi, to nieoczekiwanie Jędrzej przestał ją traktować jak koleżankę. Trzy lata temu wzięli ślub. - Bardzo się cieszę, że udało nam się spotkać, zakochać, bo mamy wspólną pasję. Od trzech lat staramy się nadać występom znamiona takiego show, jakie robi Copperfield - opowiada Ewelina. - Ja zawsze kochałam taniec, więc wprowadzam go do występów. A Jędrzej 5 lat trenował taniec- dodaje i przyznaje, że trudno przy przenikających gumkach recepturkach tańczyć tango. Do takiej ilustracji choreograficznej potrzebna jest wielka iluzja. I takiej państwo Bukowscy postanowili stawić czoła. - Nasza pierwsza wielka sztuczka to ta z zamianą miejsc - wspomina Bukowski.- Pracowaliśmy nad nią trzy lata i choć jesteśmy dumni z efektów, cały czas myślimy, jak ją udoskonalić - nie kryje Bukowski. - Wiele osób pyta nas, czy bycie iluzjonistą przynosi profity. Trzeba wziąć pod uwagę inwestycje w sprzęt, scenografię. Koszty wyprodukowania triku są ogromne, ale to raczej posada na uczelni była hobby - mówi Ewelina Bukowska. Jej mąż nie zrezygnował jednak z pracy na Politechnice. - Starałem się ukryć przed studentami, że pracuję jako iluzjonista. Muszę być poważnym wykładowcą geometrii wykreślnej - uśmiecha się Bukowski.

Pocztą pantoflową szybko jednak rozeszło się, że jest jednym z czołowych polskich iluzjonistów. - Zdarzało się, że studenci siedzieli przed laptopami w korytarzu i oglądali filmy z naszych występów. Pewnego razu podczas wykładu słyszę za plecami: "A może pan zaczaruje tablicę?". Zdziwiłem się, że odkryli mój sekret - wspomina Bukowski. - Już nie mam spokoju, jak przystało na siejącego postrach wykładowcę. Teraz chcą tylko oglądać znikające indeksy i lewitujące ołówki.
Czy studenci przychodzą do niego, chcąc uczyć się sztuki iluzji? - Studenci może nie, ale otrzymuję takie propozycje - mówi Bukowski. - I zawsze stosuję tę samą belferską sztuczkę: zadaję prosty trik z kartami do wyćwiczenia na następne spotkanie. Najczęściej nie ma następnego spotkania, bo zainteresowany traci cierpliwość - uśmiecha się iluzjonista, którego nawet dekonspiracja nie skłoniła do opuszczenia murów uczelni. Czy można więc powiedzieć, że prowadzi podwójne życie?
- To byłby genialny tytuł- "iluzjonista, który prowadzi podwójne życie"! - cieszy się żona Bukowskiego. - Zawsze mówiłam, że aby wypromować nawet świetnego artystę, potrzebny jest malutki skandal - żartuje i puentuje: - Niestety, Jędrzejowi nic nie można zarzucić.

W spektaklu ogromny udział mają współpracownicy Bukow-skich. - Iluzja to praca zespołowa - mówi Bukowski. - Nad show pracuje bardzo duża ekipa, począwszy od konstruktorów rekwizytów, choreografów, asystentów, oświetleniowców, ko-stiumografów, dźwiękowców, a obecnie i reżyser pokazu. To, jak wygląda nasz spektakl, to również ich ogromna zasługa.
Ważne są też stroje. Jędrzej Bukowski preferuje inny styl niż ten, z jakim kojarzy się stereotypowy iluzjonista. - Oczywiście niektórzy są wierni dawnym kanonom i zakładają pelerynę, kapelusz i rękawiczki - mówi asystentka. - Stawiamy na minimalizm. Wybieram stroje, które są zmysłowe, ale które są dodatkiem, a nie czymś, co nas przytłoczy. Jędrzej występuje w eleganckim garniturze. Podobną zasadą kierował się Copperfield.

Pół roku temu Bukowscy zakończyli prace nad pierwszą w Europie świetną wystawą "Sekrety iluzjonistów". Jej celem jest zaprezentowanie, jak nauka i technika są pomocne w pracy iluzjonistów. Ujawniają, w jaki sposób wywoływano duchy, na czym polegał sekret zamiany wody w wino, tajemnicę lewitacji. - Wystawa w ciągu najbliższych lat odwiedzi siedem krajów. Mam nadzieję, że już w przyszłym roku pojawi się w Centrum Nauki Kopernik w Warszawie- mówi Ewelina Bukowska. Ale... - Mamy jedną, żelazną zasadę: nie zdradzamy sekretów, dzięki temu iluzja przetrwała tak długo - tłumaczy Bukowski.
Trzy miesiące temu Ewelina, w tajemnicy przed mężem, skontaktowała się z menedżerem Davida Copperfielda, załączając filmy z ich przedstawień.- Stwierdziłam, że warto spróbować, może zdarzy się cud. Cud się zdarzył. Tego samego wieczoru Rick Marcelli, który przez 27 lat pracował z największym iluzjonistą na świecie, odpisał. I zmienił w dużym stopniu nasze życie.

Menedżer Copperfielda szuka już agencji w USA, która wypromuje Bukowskiego. On sam we wrześniu obronił doktorat z wyróżnieniem. Zakładał, że dalej będzie łączył pracę naukową ze sceną. - Ale zdecydowałem, że odejdę z uczelni. W każdej chwili mogę otrzymać propozycję wyjazdu, a wtedy pakujemy się i jedziemy spełniać marzenia.

od 12 lat
Wideo

echodnia Ksiądz Łukasz Zygmunt o Triduum Paschalnym

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto