Gdańsk: Wybory do rad osiedli niepotrzebne?

Problemem Gdańska, zdaniem wielu, to próg dotyczący frekwencji oraz podpisów, by rada osiedla mogła w ogóle powstać powstać. Żeby powołać nową radę dzielnicy trzeba zebrać podpisy 10 proc. jej mieszkańców, a następnie 8 proc. osób musi wziąć udział w wyborach.
Kandydat na radnego musi dostarczyć 50 podpisów mieszkańców danej jednostki na poparcie swojej kandydatury. Rady mają do wydania 4 zł na mieszkańca. Jak takie obostrzenia przekładają się na praktykę?

Zmiany administracyjne w Gdańsku - po co pytano mieszkańców, jakich chcą dzielnic?

W Gdańsku funkcjonuje jedynie 13 rad na 30 możliwych do stworzenia. Swoje władze mają Krakowiec Górki Zachodnie, Wyspa Sobieszewska, Rudniki, Wzgórze Mickiewicza, Kokoszki, Strzyża, Osowa, Olszynka, Młyniska, Brętowo. Od 30 września 2007 r. funkcjonuje rada osiedla Letnicy, natomiast od 15 maja 2008 roku swoich przedstawicieli wybrali mieszkańcy Nowego Portu. Ostatnią radę osiedla wybrano w październiku 2010 roku w Żabiance.Jak się okazuje, nie zostało to nawet zarejestrowane na oficjalnej stronie miasta. W resztach dzielnic wciąż te jednostki nie funkcjonują.

Decyzja rajców z sierpnia 2010 roku o obniżeniu o 2 proc. progu wyborczego w wyborach do rad osiedli to, zdaniem także części radnych miasta, wciąż za mało, by coś się zmieniło. Radni klubu Platformy Obywatelskiej zapewniają, że pracują nad zmianami tak, by próg wyborczy był jeszcze bardziej obniżony i przed datą, kiedy mieszkańcy będą szli do urn być może dojdzie do zmian.

W Gdyni 5-procentowy próg obowiązywał w wyborach w 1999 r., ale władze szybko się z niego wycofały i już za cztery lata nie było go wcale. Efekt? Wszystkie dzielnice zdołały stworzyć swoje władze, a z czasem ich znaczenie zaczęło rosnąć. W najbliższej kadencji ma to być już namiastka realnej władzy, dzięki specjalnym kwotom przekazanym radom dzielnic do rozdysponowania.

W Gdańsku coraz głośniej mówi się o potrzebie jeszcze większego obniżenia progu lub nawet jego zlikwidowania. Tak znane i duże dzielnice jak Orunia, Stogi, Brzeźno, Przymorze, a także Śródmieście nie mają swoich rad osiedla. Determinacji nie można odmówić inicjatorom powstania rady osiedla w Oliwie.

Gdańscy radni wprowadzają administracyjne porządki - z trzech dzielnic zrobili siedem

- Po pierwsze, Oliwa jest dzielnicą, gdzie mieszkają głównie starsze osoby, którym trudno się włączyć w takie działania. Drugim problemem jest wysoki próg wyborczy, który nie sprzyja lokalnej samorządności i kojarzy się z upartyjnieniem - tłumaczy problemy w Oliwie Agnieszka Rywalska, mieszkanka dzielnicy, gdzie trwa walka o zebranie 2 tys. podpisów w sprawie utworzenia rady osiedla.

Na razie społecznicy mają ich ponad połowę, do 21 stycznia musi być wymagana liczba. To pierwszy krok, ponieważ bez 8 proc. frekwencji rada osiedla nie powstanie. Coraz większą presję wywierają w tej kwestii wywierają sami społecznicy.

Tysiąc podpisów pod Radą Oliwy

Najnowszy pomysł to Gdańska Inicjatywa Obywatelska, która chce wpłynąć na radnych, by złagodzili przepisy dotyczące najbardziej lokalnych wyborów w mieście. Inicjatorzy powstania grupy chcą także przekonać do uczestnictwa samych mieszkańców tłumacząc, że tylko poprzez rady osiedli można zmienić swoje najbliższe otoczenie. Chcą wnieść projekt obywatelskiej inicjatywy uchwałodawczej, obniżającej próg podpisów do 750.

Czy przełom w relacjach społecznicy - radni miasta - mieszkańcy nastąpi, gdy w Oliwie gdańszczanie zadecydują, że chcą mieć swoją radę osiedla? Odpowiedź będzie znana prawdopodobnie po 8 maja.