Ślizgawkę uruchomiono wczoraj w samo południe. Jej atutem nie jest prędkość jazdy, bo średnio osiągniemy na niej 25 km/h. Na żółtej rynnie "turbo" padają prawdziwe rekordy - tam można pędzić nawet ponad 70 km/h. Nowa rynna jest o cztery metry krótsza od niebieskiej "black hole". Kosztowała prawie 1,2 mln złotych.
Ale od swoich "starszych koleżanek" różni się tym, że w środku czekają na nas atrakcje wzrokowe. - Jadąc nią, nie da się przewidzieć, co nas czeka, bo jest aż 10 różnych programów. Kiedy jedziemy, najpierw mamy wrażenie, że nagle ostro przyspieszamy, potem zwalniamy, ale to tylko gra świateł i efekty dźwiękowe - opowiada Bartłomiej Andrusiewicz, prezes Parku Wodnego. Sam wczoraj ją testował. Jeżeli zdecydujemy się z niej skorzystać, najpierw musimy wejść na III piętro wieży. Potem przed nami jedna bramka i wybieramy program. I się zaczyna. Po 20 sekundach wypadamy do wielkiego leja w kształcie truskawki, z dziurą w dnie. Przez nią lądujemy w basenie o głębokości prawie dwóch metrów.
- Dla poprawy bezpieczeństwa zamontowano w niecce kamerę podwodną, żeby ratownik mógł na bieżąco kontrolować sytuację - zapewnia Adam War-chał, szef ratowników. Stamtąd trafiamy do "leniwej rzeki". Jej nurt zabiera nas z powrotem do hali basenu.
Zjeżdżalnia będzie czynna cały rok. W zimne dni kopułę nad "truskawką" pracownicy opuszczą na dół, tak by nie uciekało ciepło. - Obliczyliśmy, że temperatura wody nawet przy 10-stopniowych mrozach nie spadnie poniżej plus 26 stopni - mówi Warchał.
Do końca listopada, od poniedziałku do piątku, dla każdego odwiedzającego jeden zjazd będzie gratis. Każdy następny to wydatek 1,5 złotego.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?