Sprawa Reksia poruszyła wrocławski oddział Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami.
- Otrzymaliśmy anonimowe zgłoszenie o bitych w mieszkaniu przy ul. Kołłątaja psach. Sąsiedzi mieli słyszeć niejednokrotnie pisk zwierzęcia - wyjaśnia Miron Chmielewski, inspektor TOZ. - Na miejsce udali się nasi inspektorzy. Piesek leżał przy kaloryferze, bał się nawet na nas spojrzeć, trząsł się z przerażenia.
Co zobaczyli? W mieszkaniu znajdowały się trzy psy: zadbany szczeniak, wychudzona suka w typie owczarka niemieckiego długowłosego i przeraźliwie chudy husky.
- Gdy wyciągnęliśmy trochę karmy, którą zawsze mamy w kieszeni, pies niemal zjadł ją razem z ręką - opisuje Joanna Kleszcz , główny inspektor TOZ. - Nie uwierzyliśmy więc zapewnieniom właścicielki, że jest chudy z natury. Twierdziła, że jego rodzicami był husky i hart. Zamiast co najmniej 25 kilogramów, ważył on około 14.
Cała interwencja przebiegła nerwowo. Inspektorzy musieli zabrać psa na oczach dzieci. Niestety tego wymagał jego zły stan zdrowia.
- Suka także była mocno wychudzona, ale właścicielka tłumaczyła, że miała niedawno szczeniaki i dlatego nie zdążyła przytyć po karmieniu - dodaje Joanna Kleszcz. - Kilka dni później przyjechaliśmy sprawdzić jej stan zdrowia. Okazało się, że i ją musimy odebrać. W tym mieszkaniu został tylko szczeniak, ale będziemy sprawdzać, w jakich warunkach żyje.
Reksio odżył w domu tymczasowym.
- Apetyt mu dopisuje, zaczyna szaleć z innymi psami po podwórku, ucząc się odpowiednich zachowań. Widać, że bardzo chce "do ludzi", ale cały czas nie może nabrać do nas zaufania. Nie robimy niczego na siłę. Jeszcze dobrze pamięta jak bardzo potrafiło boleć .....wyciągniętą dłoń bardziej kojarzy z cierpieniem niż z przyjemnością . Małymi kroczkami przekonuje się, że nasze ręce służą jedynie do zadawania.... pieszczot - informuje Miron Chmielewski.
W niedzielę kolejna interwencja dotyczyła wyrzuconego na mróz siedmiomiesięcznego szczeniaka Choco.
Tymek wraz z Jurkiem, swoim towarzyszem z Borowej (gmina Długołęka), zostali odcięci z łańcucha. Większy piesek był chory, zagłodzony i bez budy. Przeżył tylko i wyłącznie dzięki temu, że wraz ze swoim czworonożnym kompanem Jurkiem ogrzewali się nawzajem podczas mrozów.
Przykładem braku serca jest także Milenka, w typie czekoladowego labradora. Była głodzona, a zamiast budy, mieszkała w komórce na przemokniętym śpiworze. Od śmierci z powodu choroby i mrozu dzieliły ją dni. Suka kilka tygodni temu musiała mieć najprawdopodobniej wypadek samochodowy. Nikt oczywiście nie udzielił jej pomocy. Na RTG wyszło, że sunia ma pogruchotaną miednicę i bardzo poważne złamanie łapy. Dzięki interwencji TOZ będzie mogła normalnie chodzić.
- Codziennie odbieramy zgłoszenia na temat zaniedbanych zwierząt - mówi Joanna Kleszcz , główny inspektor TOZ. - Przeraża mnie, że człowiek bywa tak nieświadomy cierpienia zwierzęcia.
Nie tylko o niedźwiedziach, które mieszkały w minizoo w Lesznie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?