Festiwal NowoBrzmienia 2010 już za nami [recenzja]

W ten weekend w Klubie Włodkowica 21 we Wrocławiu odbył się festiwal NowoBrzmienia 2010 prezentujący nowe nurty i brzmienia w muzyce. W niedzielę na scenie zaprezentowały się aż trzy zespoły.

Pomimo niewielkich kłopotów technicznych, niemalże równo o godz. 20., w klubie pojawiła się grupa Kofi. Piątka artystów z Opola porwała publiczność do zabawy prezentując im utwory, które jak to w przypadku muzyki alternatywnej bywa, ciężko przypisać do jednej kategorii. Widać i słychać było, iż zespół nie boi się nowych wyzwań, a zarazem potrafi sprostać im w każdym calu, niezależnie od tego, czy prezentuje własne utwory, czy też covery. Na szczególną uwagę zasługiwał tutaj głos wokalistki Alicji Kalinowskiej, bez której z pewnością nie byłby to już ten sam zespół. To właśnie ona stanowi główną siłę napędową Kofi. Jak zespół sprawdził się na scenie? Najlepszą odpowiedzią na to pytanie były bisy, których długo domagała się publika po zejściu muzyków ze sceny. Oczywiście Kofi nie zawiódł i po raz kolejny pojawił się na scenie Włodkowica 21.

Chwilę później mogliśmy posłuchać zespołu We Call It a Sound. Grupa zaskoczyła wrocławską publiczność – niemalże co utwór muzycy zmieniali nie tylko swój własny repertuar, ale także same instrumenty. Usłyszeliśmy m.in. puzon, cymbałki czy afrykańską karimbę/marimbę.

Niestety, wszystko co dobre, szybko się kończy. Finał należał do DeadBeata, czyli Scotta Montietha. Artysta, jak sam o sobie mówi, jest zafascynowany nowoczesnymi technologiami w muzyce. We Wrocławiu zaoferował publice wspólną podróż z dźwiękami house, techno czy dub.

Festiwal NowoBrzmienia 2010 już za nami. Z czystym sumieniem mogę stwierdzić, że warto było zajrzeć na Włodkowica 21.

Czytaj też:

• Festiwal NowoBrzmienia 2010 [foto]

**

**

**