Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dramat. Brakuje leków we wrocławskich aptekach. Radzimy, co robić

Andrzej Zwoliński
W naszym regionie przedstawiciele Dolnośląskiej Izby Aptekarskiej alarmują, że lista leków, których brakuje liczy już powyżej 300 pozycji. Przeczytaj szczegóły

Najczęściej z niezrealizowaną receptą od aptecznych okienek odchodzą cierpiący na choroby przewlekłe. Resort zdrowia przyznał, ze problem jest poważny i radzi... cierpliwe czekać.

Brak leków stosowanych przy leczeniu tarczycy, cukrzycy, ale też astmy czy nadciśnienia, a także chorób o podłożu metabolicznym coraz bardziej daje się we znaki wrocławianom.

- Niemal powszechnie brakuje euthyroxu, stosowanego właśnie w leczeniu chorób i zaburzeń tarczycy, z kolei cukrzycy nie mogą zrealizować recept na których przepisano im metformax – słyszymy od farmaceutów we wrocławskich aptekach. Chorzy krążą od jednej do kolejnej i coraz częściej odsyłani są z niczym.

Przedstawiciele Dolnośląskiej Izby Aptekarskiej alarmują, że lista leków, których brakuje liczy już powyżej 300 pozycji. - W tej sytuacji gdy przepisanych leków lub ich zamienników nie ma w aptece, możemy tylko poradzić chorym by wrócili do lekarza i poprosili o przepisanie innych leków. My w przypadków leków na receptę nie możemy jako farmaceuci takich zmian dokonywać - mówi nam Piotr Bohater, wiceprezes Okręgowej Rady Aptekarskiej Dolnośląskiej Izby Aptekarskiej we Wrocławiu. Jego zdaniem szukanie brakującego leku w innych aptekach jest niestety często bezskuteczne, szczególnie jeśli dotyczy to leku, którego braki dostaw do aptek występują już od wielu tygodni lub nawet wielu miesięcy. Sytuacja jest bardzo podobna we wszystkich regionach Polski, ponieważ głównym problemem są braki dostaw leków na poziomie centralnym.

Chodzi o to, że rynek handlu hurtowego lekami został w minionych latach zdominowany przez kilka dużych firm i nie jest już tak jak jeszcze kilkanaście lat temu, gdy tych sieci czy hurtowni działało dużo więcej i jak w jednej brakowało jakiegoś medykamentu, to można go było znaleźć w innej, a chorzy mogli szukać ratunku w aptece w innej części miasta czy w sąsiedniej miejscowości.

Resort zdrowia radzi chorym...poczekać i dzwonić
Ministerstwo Zdrowia oficjalnie przyznało, że problem z brakiem leków jest, ale jak czytamy w komunikacie, który nam przysłano, to problemy występujące lokalnie i nie dotyczą tylko Polski, ale też innych krajów europejskich. Resort zdrowia wspólnie z Głównym Inspektoratem Farmaceutycznym podejmuje interwencje, które – jak napisano – mają „skutkować wznowieniem dostępu do brakujących leków”. Tak jest między innymi w przypadku leku euthyrox. Co z innymi lekami? Na to pytanie nie otrzymaliśmy odpowiedzi, ale przedstawiciele Ministerstwa, GIF i NFZ informują, że będą udzielać informacji o dostępności leków za pośrednictwem Telefonicznej Informacji Pacjenta, dostępnej pod bezpłatnym numerem 800 190 590.

Zadzwoniliśmy by zapytać gdzie wrocławianie odsyłani z kwitkiem z aptek mogą szukać niezbędnych dla nich leków i niestety nie udało nam porozmawiać z kimkolwiek. Za każdym razem połączenie było przerywane. W resorcie zdrowia usłyszeliśmy, że informacje na temat leków będą udzielane, ale dopiero od...poniedziałku 15.07.

Problem w tym, że nie wszyscy chorzy nie czekając do ostatniej tabletki czy fiolki i mając jeszcze pewien zapas leku, idą do lekarza po kolejną receptę. W szczególnie niebezpiecznej sytuacji znaleźli się ci, którzy nie mają już niezbędnej rezerwy w domu i gorączkowo szukają brakujących specyfików. Poza tym - jak podkreślają aptekarze – nie zawsze brakujący lek da się zastąpić zamiennikiem całkowicie bez skutków ubocznych. Zazwyczaj mają one nieco inny skład od pierwotnie przepisanego i chory może w tej sytuacji różnie reagować.

Jak leku brakuje, to nie znaczy, że go nie ma
Urzędnicy resortu zdrowia tłumaczą też na czym polega – jak to określili – lokalność problemu z brakiem leków. Wyjaśniono, że publikowane cyklicznie obwieszczenie dotyczące wykazu leków zagrożonych brakiem dostępności w Polsce nie stanowi wykazu leków, których brakuje w aptekach. Lista, publikowana w postaci ogłaszanego co najmniej raz na 2 miesiące obwieszczenia, stanowi – jak to określono - instrument walki z nielegalnym wywozem leków. Trafiają na nią pozycje, do których problemy z dostępem zgłasza zaledwie 5 proc. aptek w danym województwie. Umieszczenie takiego leku na liście oznacza, że nie może on być bez poinformowania Głównego Inspektora Farmaceutycznego sprzedany poza granice kraju, a nie to, że nie można go kupić.

Resort zdrowia zasłania się mafią lekową i Chińczykami
Ministerstwo tłumaczy, że za część braków na rynku aptecznym odpowiadają mafie lekowe, które sprzedają podmiotom zagranicznym leki, które mają trafić do polskich pacjentów. Przyczyną tego zjawiska są przede wszystkim duże różnice w cenach, które w Polsce są często nawet kilka razy niższe niż w innych krajach europejskich. Rząd kilkukrotnie nowelizował przepisy, w wyniku czego leki są objęte systemem monitorowania przewozu towarów (SENT), a kary za udział w wywozie leków zostały zaostrzone nawet do 10 lat więzienia. To jednak nie zahamowało nielegalnego wywozu. Jak on działa? Lekarz wypisuje większą liczbę leków na przykład na dom opieki nad starszymi osobami, a apteka zamiast tej instytucji odsprzedaje je do hurtowni. Stamtąd trafiają za granicę z często z wielokrotną przebitką cenową. Firmy, które to robią najczęściej są rejestrowane na tzw. słupy i nawet w przypadku wykrycia procederu ciężko wyegzekwować jakiekolwiek kary. Po zaostrzeniu przepisów w ubiegłym roku, Główny Inspektor Farmaceutyczny nałożył kary za nielegalny handel deficytowymi specyfikami na pięć firm w łącznej kwocie blisko 97 mln złotych. Jak do tej pory tych pieniędzy nie udało się wyegzekwować.

Dziś rynek farmaceutyczny w naszym kraju jest największym rynkiem w Europie Środkowej i szóstym co do wielkości w Unii Europejskiej. Jego całkowita wartość znacznie przekracza już 33 mld złotych i szybko rośnie. Jak czytamy w raporcie NIK ze stycznia tego roku na temat nielegalnego handlu lekami, łączna wartość produktów leczniczych sprzedawanych do krajów Unii wynosi 3,5 mld złotych, a według szacunków 57 proc. tych leków jest wyprowadzanych z Polski nielegalnie.

Oprócz mafii lekowej, o braki w aptekach, ministerstwo zdrowia obwinia też producentów, a dokładniej ich dostawców. Po wstrzymaniu przez chińskie firmy produkcji niektórych substancji niezbędnych przy produkcji leków, wstrzymano ich dostawy do całej Europy. Te dostawy – jak zapewniono – już zostały wznowione i brakujących leków ma teraz przybywać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto