Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Cakes and the City: słodkie wrocławskie potyczki

Lucyna Jadowska
Lucyna Jadowska
Magda na swoim blogu pokazała już ponad sto ciast, a to nie ...
Magda na swoim blogu pokazała już ponad sto ciast, a to nie ... Maciej Gajdur/Wro Street Fashion
Magda na swoim blogu pokazała już ponad sto ciast, a to nie koniec.

No to jemy: pierwszy klub kolacyjny we Wrocławiu

Magda Baran ma 30 lat i z wykształcenia jest antropologiem kulturowym. W takim zawodzie też pracuje w jednej z wrocławskich firm. Wrocławianka jest instruktorką pilatesu, zapaloną cyklistką. Na rower wsiada nawet wtedy, gdy termometr wskazuje -20 stopni Celsjusza. Prowadzi jednego z najsłodszych blogów.

"Cakes and the City", bo tak nazywa się blog Magdy, pełen jest apetycznych zdjęć wypieków jej autorstwa. Możemy na nim podglądać, co Magda czyta, jakie filmy ogląda i czego słucha. Blog "Cakes and the City" istnieje od dwóch lat i ma już na swoim koncie nagrody. Strona została wyróżniona na konkursie Blog Day 2011.**
Z Magdą Baran rozmawiamy o zakalcach, piekielnych ciastach i debiucie na squacie
.
"Cakes and the City" to "ciastowy" blog. Można Ciebie więc nazwać "ciastkarką"?**

Tak, lubię słodkości, ale również "słoności". Blog jest jednak tylko o ciastach. Staram się też uczyć i eksperymentować z różnymi przepisami i smakami.

Oprócz pieczenia ciast i prowadzenia bloga jesteś też instruktorką pilatesu. To była konieczność po zbyt dużej ilości zjedzonego ciasta?

Pilates był pierwszy, dopiero później pojawiły się wypieki. Kiedy jednak zdecydowałam się na to, by zostać instruktorką pilatesu, mój blog był już oczywiście w toku i w pewnym momencie jedna aktywność zaczęła warunkować drugą.

Wolisz pracę z ciałem czy z ciastem?

I jedno, i drugie jest w pewnym sensie związane jest z formowaniem czegoś nowego i jest bliskie ciału. Obie rzeczy są ze sobą powiązane. W sumie nie wiem, co jest ważniejsze, ale na pewno chciałabym obu zajęciom poświęcać więcej czasu.

Kiedy powstało "Cakes and the City"

Stworzyłam bloga prawie dwa lata temu. To był eksperyment, wręcz zakład z samą sobą. W tym czasie bowiem zaczęłam szukać innych wyzwań niż tylko w pracy i chciałam sprawdzić siebie w zupełnie nowej dziedzinie – raczej nieprofesjonalnej, jak mi się wtedy wydawało. Wypieki zawsze były dla mnie czymś magicznym i rytualnym. Nigdy nie mogłam zrozumieć jak udają się one mojej mamie, ciotkom, kuzynkom... Postanowiłam założyć bloga, który będzie dyscyplinował moje własne próby wypieków.

A skąd nazwa bloga "Cakes and the City"?

Jako że chciałam, żeby ten blog ilustrował moje wrocławskie potyczki w temacie kulinariów i ciast, sparafrazowałam trochę tytuł serialu "Seks w wielkim mieście".

Jakie ciasto jako pierwsze zadebiutowało na Twoim blogu?

To było ciasto, które znam z przepisu od mojej mamy. I jak większość wypieków, które pokazuję na moim blogu, było bardzo proste do zrobienia. Chodzi o wypiek ze śliwkami i truskawkami, który pewnego razu wzięłam ze sobą na imprezę do nieistniejącej już galerii G23, działającej w squacie przy ul. Jagiellończyka. Jeśli dobrze pamiętam, to zdjęcia ciasta, które umieściłam na blogu pochodzą właśnie z tamtego miejsca.

Potrafisz policzyć wszystkie ciasta, które pokazałaś na "Cakes and the City"

To może być około 130 wypieków.

To naprawdę dużo. Są jakieś ciasta, które Tobie nie wychodzą?

Oczywiście, że takie są. Życie jest pełne zakalców. Mogę powiedzieć ogólnie, że to są ciasta, w których znajduje się jogurt. Cały czas są one dla mnie dużym wyzwaniem. Za każdym razem, kiedy je robię, staram się utrzymać odpowiednią temperaturę, ale okazuje się, że te składniki nie są ze sobą kompatybilne. Albo coś jest nie tak z jajkami, albo czegoś jest za dużo, albo za mało. Zawsze wzdycham do tych ciast z jogurtem, które się udały innym blogerkom. Oczywiście nie powstrzymuje mnie to od robienia ich i pisania o tych wypiekach na blogu. Bo na swojej stronie dzielę się też tym, co się nie udało.


Ja nie zauważyłam na Twojej stronie zakalców, zwróciłam za to uwagę na mnóstwo apetycznych fotografii Twoich wypieków. Które z tych ciast było dla ciebie najdziwniejsze?

Najlepszy przykład to ciasto cytrynowe, które ostatnio przygotowywałam. Jest dziwne, bo nie dość, że bardzo małe i wyrasta na dwa centymetry, to jeszcze, kiedy się je upiecze, bezwzględnie należy je polać sokiem z cytryny. Sok jest połączony z cukrem pudrem i tuż przed polaniem ciasta trzeba go doprowadzić do wrzenia. Jest to dosyć barbarzyński akt, ale się sprawdza. Ciasto wychodzi bardzo dobre.

Coś jeszcze?

Tak, jest jeszcze drugi dziwny wypiek, który miałam okazję przygotować. To tarta śliwkowa, na którą przepis znalazłam w "Wysokich Obcasach", wypróbowany przez Martę Gessler. W tym przypadku spód - ciasto francuskie, którego powodzenie  zazwyczaj zależy od szybkości połączenia składników i czasu leżakowania ciasta w lodówce, tu przygotowywane jest w wysokiej temperaturze. Wszystkie składniki, oprócz mąki, przygotowuje się w piekarniku. Całość skwierczy i pali. Jest to dosyć niebezpieczne ciasto. Ostatnio w trakcie jego przygotowania zadymiłam sobie całą kuchnię. Trzeba jednak przyznać, że jest ono naprawdę dobre i smakuje inaczej. Ta piekielna metoda sprawdza się więc w tym przypadku.

Skąd czerpiesz inspirację to Twoich wypieków?

Chciałabym móc sama wymyślać przepisy i eksperymentować, ale niestety nie mam na to tyle czasu. Dlatego przepisy, które testuję na swojej stronie, pochodzą z innych blogów, na zasadzie "podaj dalej". Oczywiście nie zawsze trzymam się w stu procentach przepisu, który znalazłam, czasem dodaję na przykład mniej cukru, ale to niewielka zmiana.

Na twoim blogu oprócz wypieków można zobaczyć też książki, które czytasz czy dowiedzieć się, jakiej muzyki słuchasz.

Na zdjęciach na swoim blogu lubię pokazywać zdjęcia obiektów, które spontaniczne wpadną mi do ręki. To może być nowa książka, gazeta czy muzyka, której słucham. Nie recenzuję ich, jednak ten sposób aranżacji zdjęć doprowadził do wielu ciekawych sytuacji.

Na przykład?

Cecylia Malik, która jest autorką projektu "365 drzew" wydała książkę dokumentującą swoje przedsięwzięcie. Jednemu z moich wpisów towarzyszy ta właśnie książka i pochodzące z niej fotografie. Napisałam więc do Cecylii Malik, której spodobał się mój kontekst odbioru jej książki.

Czytelnikom podoba się taka formuła bloga?

Mam nadzieję, że tak. Najbardziej lubię pytania o to, co znajduje się w kadrze poza ciastem.

Nic, tylko wchodzić na Twojego bloga. Dziękuję za rozmowę.

Dziękuję.




TEST TRZECIOKLASISTY


Twórz z nami MM Wrocław


Sprawdzian szóstoklasisty 2012 CKE


Hakuna matata! Konkurs na zdjęcia z zoo

**

**

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kotlety mielone z piekarnika z fetą

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto