Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Andrzej Ziemiański: Fantasta z miasta...

Jacek Antczak
Akcja "Ucieczki z Festung Breslau" Andrzeja Ziemiańskiego toczy się w 1945 roku, a bohaterem sensacyjnej powieści jest oficer Abwehry
Akcja "Ucieczki z Festung Breslau" Andrzeja Ziemiańskiego toczy się w 1945 roku, a bohaterem sensacyjnej powieści jest oficer Abwehry Paweł Relikowski
... Breslau. Albo z Wrocławia. Zdaniem pisarza, który zwrocławizował polską s.f., a ostatnio rozpracowuje sprawę znikania dzieł sztuki w czasie walk o miasto, to żadna różnica.

Ich bin ein Breslauer" - powtarza coraz częściej, prowokując czytelników ze swojego ukochanego miasta. Tyle że Andrzej Ziemiański naprawdę za takiego się uważa. Twierdzi, że 20 lat temu byłby uważany za rewizjonistę, a dziś ta deklaracja po niemiecku oznacza to samo, co "jestem dumnym wrocławianinem, mieszkańcem niezwykłego, magicznego miasta". Dodaje, że jako powojenni przybysze, jako ludzie, którzy żyją w tych samych murach, co poprzednicy, staliśmy się po trosze... Niemcami.

- To nic kontrowersyjnego. Wiele razy w dziejach świata najeźdźcy przejmowali wiele cech miejsc, do których trafili. My zasiedliliśmy Wrocław, miasto nieprawdopodobnie złożone, w którym na każdym kroku natykamy się na tajemnicę, zakochaliśmy się w tym miejscu i z czasem przejęliśmy wiele jego cech - tłumaczy pisarz, którego ostatnie dwie (tym razem sensacyjne) książki zatytułowane są "Breslau forever" i "Ucieczka z Festung Breslau".

Zanim jednak Ziemiański wkroczył na tereny, wydawałoby się, zarezerwowane dla Marka Krajewskiego (co wypomniał mu autor zbrodniczej serii powieści o Eberhardzie Mocku z Breslau), zdążył stać się jednym z najpopularniejszych w Polsce fantastów.

Ziemiański - rocznik 1960, architekt - zadebiutował jako 19-latek, publikując swoje pierwsze opowiadania w piśmie "problemowo-informacyjnym" Politechniki Wrocławskiej. W połowie lat 80. wydał debiutancki zbiór opowieści. Potem ukazało się kilka powieści s.f., w tym dwie, które napisał w duecie z wrocławskim fizykiem i pisarzem s.f. Andrzejem Drzewińskim. Potem Ziemiański... zamilkł. Na dekadę. Po rozwodzie wpadł w stan emocjonalny, który sprawił, że przestał opowiadać historie (- Nie lubię określenia "pisarz", wolę być "opowiadaczem historii" - zastrzega). Dziś uważa, że zmarnował te dziesięć lat.

Wrócił do literatury w fantastycznym stylu. Najpierw jego opowiadania zwyciężały na wszelkich konwentach s.f. i fantasy (w jednym z konkursów zajęły wszystkie miejsca na podium). Potem ukazała się trylogia "Achaja", którą wielu czytelników ustawiło na półkach obok tolkienowskiego "Władcy pierścieni" i "Wiedźmina" Sapkowskiego.
Dzięki napisanej potocznym językiem (pełnym także wulgaryzmów i terminologii wojskowo-wojennej) opowieści o księżniczce wojowniczce i jej przygodach w wyimaginowanym, brutalnym świecie, autor wstąpił na parnas najmodniejszego obecnie gatunku literatury popularnej. Ktoś z dziesiątek tysięcy fanów powieści Ziemiańskiego stwierdził nawet, że autor po bestssellerowej "Achai" stał się "fantastyczo-literackim Małyszem". Krytycy dodali, że powieść jest rzeczywiście przełomowa.

Co ciekawe, autor niespełna pięć lat temu uśmiercił swoją bohaterkę, a dziś... - Piszę właśnie czwartą część - zapowiada. "Achaja - tysiąc lat później" - brzmi robocza nazwa przygotowywanej książki. Za kilka miesięcy dowiemy się, co kryje się za tym tajemniczym tytułem.

Na razie jak świeże bułeczki idą dwie nowe, breslauerowsko-sensacyjno-kryminalne książki Ziemiańskiego. Choć autor upiera się, że to nic nowego. "Od kilkunastu lat piszę o Wrocławiu, prawie zawsze w konotacji z Breslau, bo dla mnie jest to jedno i to samo miasto. Określając je, stosuję zawsze nazwę, która jest adekwatna do danego okresu w jego historii. Z dziesięciu nagród literackich aż osiem dostałem za utwory, w których osią akcji jest Breslau/Wrocław. W środowisku czytelników jestem uważany wręcz za pisarza, który "zwrocławizował" polską fantastykę" - odpowiadał w naszej gazecie na zarzuty "literackiego kłusownictwa" na poletku Marka Krajewskiego.

- Wrocław po prostu jest moją największą inspiracją. Jako dziecko buszowałem po bunkrach z tajemniczą zieloną poświatą, co potem okazało się fosforem, którym Niemcy smarowali ściany - zwierza się pisarz. - Kiedyś dniami i nocami stałem pod moim "odkryciem" - porośniętym bluszczem poniemieckim słupkiem. I choć okazało się, że był to zwykły znacznik dla artylerii przeciwlotniczej, w mojej wyobraźni rodziły się setki obrazów i historii, które przeniosły się do opowiadania "Waniliowe plantacje Wrocławia". A Kościół Jedenastu Tysięcy Dziewic w centrum miasta? A dodatkowe pylony na moście kolejowym na Karłowicach? - zachwyca się "zagadkowością" ukochanego miasta "opowiadacz fantastycznych historii" .

Prywatnie Ziemiański uważa się za... dziecko Richarda Pluddemana, który zza grobu oprowadzał go po Wrocławiu. Słynny niemiecki architekt i radca budowlany Breslau z początku XX wieku zaprojektował bowiem Halę Targową, obok której chodził do podstawówki, budynek IX LO przy ulicy Skargi, gdzie autor "Ucieczki z Festung Breslau" kończył szkołę średnią... - A studiowałem architekturę w zaprojektowanym przez niego budynku dawnej Szkoły Rzemiosł Budowlanych przy Prusa - dodaje autor, wyliczając miejsca, w których przyszło mu żyć: Na Szańcach, Łaciarska, Rowerowa, plac Kromera (obecnie).

Nic dziwnego, że na Karłowicach rozgrywają się ważne sceny w "Ucieczce z Festung Breslau". Ziemiański nie ukrywa zresztą, że portretuje w powieściach wielu napotkanych wrocławian. Kiedyś podeszła do niego - w realu - Kasme z "Achai" i stwierdziła, iż to, że zmasakrowała bezbronny tłum, wybacza, bo byłaby do tego zdolna, ale że włożył jej w usta papierosa, to już przesada.
Ziemiański tworzy swoje książki, czerpiąc z obserwacji otoczenia i znajomych. Ci drudzy nawet zgłaszają życzenia: ktoś chce być czarnym charakterem, ktoś księciem. Autor, (który patrząc w lustro, widzi "generała Biafrę" z "Achai") - spełnia te życzenia.

Ale teraz obawia się ABW, KGB i CBA. - W trakcie pisania "Ucieczki z Festung Breslau" dostałem SMS-a od redaktorów z Wydawnictwa Dolnośląskiego. "Andrzej, chyba musisz zabić Ritę". Odpowiedziałem, "Nie wiem, sądzicie, że to konieczne?", "Raczej tak, zabij ją", "No to ją dzisiaj zabiję". W czasach wszechobecnych podsłuchów ten SMS-owy dialog może sprawić, że fantasta z Wrocławia zostanie zatrzymany. - Nic dziwnego, przecież jeden człowiek właśnie po napisaniu powieści został skazany za morderstwo - żartuje znany z zamiłowania do broni i poczucia humoru wrocławski pisarz.

- Strzelaniny, wojna, zbrodnie. Czy pod tym kryje się egzystencjalna refleksja? - zapytał pisarza na spotkaniu promującym "Ucieczkę z Breslau" Tomasz Wołodźko, wrocławski dziennikarz i przyjaciel pisarza. - Za najbardziej egzystencjalną książkę, mówiącą o kondycji człowieczeństwa, uważam "Siłę strachu" Alistaira McLeana. Camus z Sartre'em mają w tej kwestii o wiele mniej do powiedzenia - odpowiada Ziemiański. A gdzie taka egzystencjalna refleksja w jego najnowszej książce, która zaczyna się strzelaniną między Niemcami a "Iwanami" w szkole przy Hubenstrasse, a potem akcja z udziałem tajemniczego Holmesa, Watso-na i Rity (tej, przez którą pisarz może mieć kłopoty z ABW) przenosi się błyskawicznie do domów handlowych braci Barasch, Dychoffa i Wertheima (dziś Feniks, Kameleon i zdobiąca okładkę Renoma)? Powiedzmy, że w takich zdaniach: "Nowy Targ, Nankiera, plac Solny rozkwitały handlem, a niepotrzebne lotnisko w centrum miasta stało się "Wyższą Szkołą Handlową", jak kpiąco nazywali je repatrianci ze Lwowa. Wrocław stał się błyskawicznie największym szaberplacem Europy".

Ale to przecież o mieście. No tak, tylko Ziemiański uważa się za dokładnie takiego jak Wrocław - butnego, przyjaznego i walczącego do końca. To nieuleczalny przypadek civitafilii, miastolubstwa, mieszczucha-pisarza-fantasty, który przejął cechy aglomeracji, w której przyszło mu żyć.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Andrzej Ziemiański: Fantasta z miasta... - Warszawa Nasze Miasto

Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto