Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Alkohole regionalne z Dolnego Śląska

Artur Szałkowski
Pod koniec XVII w. miejscowi zielarze i gorzelnicy nawiązali współpracę, której efektem było wiele szlachetnych trunków.

Z przekazów historycznych wynika, że pod koniec XVII wieku osiedli w Karpaczu dwaj młodzi Czesi - Niclaus, którego wymienia się również jako Mikołaja oraz Salomon. Według jednej wersji młodzieńcy uciekli ze swojego kraju i schronili w Karkonoszach, by uniknąć srogiej kary za udział w krwawym pojedynku z lekarzem lub aptekarzem. Według drugiej wersji Mikołaj i Salomon opuścili Czechy, by ratować się przed panującą w ich kraju zarazą. Bez względu na to jaki był powód przyjazdu studentów do Karpacza, jedno jest pewne. Zapisali się w historii Karkonoszy złotymi zgłoskami.

Mikołaj i Salomon zamieszkali w domu niejakiego Melchiora Grossmanna i założyli pierwszą w Karpaczu aptekę. Wiedzę zdobyta na studiach wykorzystali do wytwarzania maści, proszków oraz nalewek, których receptura opierała się na ziołach rosnących w Karkonoszach. Interes prowadzili z Melchiorem Grossmannem oraz jego przyjacielem - Jonasem Exnerem. Przedsięwzięcie młodych Czechów okazało się przysłowiowym strzałem w dziesiątkę. Na 57 domów, które stały wówczas w Karpaczu, w około 40 mieszkali zielarze-laboranci. Dlatego miejscowość szybko zyskała nieoficjalną nazwę - Wieś Aptekarzy.

Obecnie działalność aptekarzy-zielarzy z Karpacza przełomu XVII i XVIII stulecia określilibyśmy dobrze zorganizowanymi firmami rodzinnymi. W największych pomieszczeniach na parterach ich domów funkcjonowały duże piece kuchenne, do których podłączone były przyrządy do destylacji. W#przyległej izbie produkowano, a następnie porcjowano uzyskany surowiec leczniczy, który następnie trafiał do magazynu. Poddasza domów pełniły funkcję suszarni ziół, które trafiały następnie do niewielkich zabudowań, w pobliżu budynków mieszkalnych. Ze względu na zagrożenie pożarowe dużych ilości wysuszonych ziół nie składowano w jednym miejscu.

Produkcja leczniczych specyfików, produkowanych na bazie miejscowych ziół okazała się dochodowym interesem i szybko rozprzestrzeniła się poza Karpacz w niemal całym paśmie Sudetów. Wyroby z tutejszych darów natury zyskały jeszcze większą i do tego międzynarodową sławę, po tym jak miejscowi zielarze połączyli siły z właścicielami działających w regionie gorzelni. Właściciele karczm działających na tym terenie za punkt honoru stawiali sobie posiadanie, co najmniej jednego trunku tworzonego na bazie miejscowych ziół, który był ich najlepszą reklamą. Receptury szlachetnych trunków były najpilniej strzeżoną tajemnicą, którą przekazywano w rodzinach z pokolenia na pokolenie.

Sudeckie medykamenty ziołowe, a także nalewki, likiery i wódki szybko zdobyły uznanie nie tylko w regionie. Dostarczano je m.in. do: Czech, Austrii, Polski i Rosji, a nawet Anglii i krajów skandynawskich. Rozwój dobrze prosperujący lokalnych interesów opartych o zielarstwo, zaczął wyhamowywać w połowie XIX wieku. Duzi przedsiębiorcy, mający dojścia do dworu królewskiego Prus uzyskiwali stosowane zezwolenia nie tylko na prowadzenie, ale także rozwój działalności. Mali wytwórcy, nie mający koneksji z przedstawicielami władzy musieli zaprzestać działalności. Zazwyczaj nie przekazywali tajników swojej produkcji dalej i przepadały one bezpowrotnie wraz z ich śmiercią. Kultywowaniu tradycji związanych z wyrobem unikatowych produktów zielarskich nie pomogły także dwie wojny światowe. Tylko część oryginalnych, lokalnych receptur przetrwała i na ich podstawie nadal wytwarzane są specyfiki i alkohole, głównie przez producentów z Niemiec.

Dlatego wielkie słowa uznania należą się Dariuszowi Gustabowi, prywatnemu przedsiębiorcy z Wałbrzycha. Postanowił nawiązać do historii Sudetów i zainwestował w wytworzenie „Muflonówki sudeckiej” - wódki, która została wyprodukowana w oparciu o naturalne składniki występujące w Karkonoszach. Wałbrzyszanin nie ukrywa, że inspiracją była dla niego firma W. Koerner & Co, która została założona w 1810 roku w Staniszowie koło Jeleniej Góry. Specjalizowała się w produkcji likierów i nalewek sporządzanych z ziół zbieranych w Karkonoszach.

– Ostatni laborant z cechu, zmarł 28 marca 1884 roku i został pochowany na cmentarzu ewangelickim w Karpaczu. muzeum Zielarstwa w Karpaczu zlikwidowano natomiast w latach 50. XX wieku. Prace nad „Muflonówką sudecką” zaczynałem więc od zera – mówi Dariusz Gustab. – Najpierw nawiązałem współpracę z botanikiem z okolic Jeleniej Góry. Przygotował mi listę półproduktów występujących na terenie Karkonoszy, które były wykorzystywane do produkcji miejscowych, szlachetnych trunków. Następnie do pracy przystąpił współpracujący ze mną technolog. Najpierw przygotował maceraty, łączone następnie z kolejnymi składnikami. Kiedy w końcu osiągnęliśmy efekt spełniający oczekiwania, „Muflonówka sudecka” musiała jeszcze leżakować przez pół roku, nim została rozlana do butelek i trafiła do sprzedaży.

Receptura „Muflonówki sudeckiej” jest oczywiście pilnie strzeżoną i opatentowaną tajemnicą. Nam udało się jednak uzyskać informacje o niektórych jej składnikach. Wódka regionalna powstała na bazie m.in.: jagody górskiej, korzenia arcydzięgla, tarniny, jałowca i maliny moroszki. Ta ostatnia jest w Polsce pod ścisłą ochroną. Dlatego do produkcji trunku wykorzystywana jest malina moroszka pochodząca ze Skandynawii. Ciekawostką jest to, że właśnie stamtąd dotarła w Karkonosze w czasie epoki lodowcowej.

– „ Muflonówka sudecka” podobnie jak inne wytwarzane i sprzedawane przeze mnie alkohole regionalne produkowana jest na bazie wysokiej jakości spirytusu, który wielokrotnie destylowano i oczyszczano z toksyn. To powoduje wzrost kosztów produkcji, ale daje gwarancję najlepszej jakości – wyjaśnia Dariusz Gustab. – Również pozostałe składniki moich alkoholi regionalnych są naturalne. Nie ma w nich żadnych chemicznych polepszaczy smaku, zapachu lub barwników.

„Muflonówka sudecka” jest rozlewana do specjalnie zamówionych butelek ozdobionych oryginalną etykietą. Znalazły się na niej elementy nawiązujące do okolic Jeleniej Góry i Wałbrzycha. Jest zarys Śnieżki, sylwetka muflona oraz liście dębu - drzewa z herbu Wałbrzycha. „Muflonówka Sudecka to kolejny alkohol regionalny wytwarzany przez Dariusza Gustaba w ramach tzw. serii wódek śląskich. Pierwsza była wódka czarna jak węgiel - „Sztygarówka wałbrzyska”, która nawiązuje do górniczych tradycji miasta. Następnie był słodki likier „Księżna Daisy” będący odniesieniem do pani na zamku Książ. Później na fali światowej sławy „złotego pociągu” z Wałbrzycha powstała wódka „Złota wałbrzyska” z płatkami czystego złota. Produkty te szybko zyskały popularność i sławę nie tylko w kraju, ale również poza granicami. Niestety ze względu na limitowaną ilość produktów można je nabyć tylko w jednym miejscu - sklepie Dariusza Gustaba przy ul. Niepodległości 114 w Wałbrzychu.

Inicjatywa wałbrzyskiego przedsiębiorcy, to także nawiązanie do tradycji i historii miasta. W przeszłości przy obecnej ul. Moniuszki funkcjonowała Fabryka Likierów Friedrich i Spółka. Już w połowie lat 50. XIX#wieku zajmowała się produkcją likierów stołowych, a przede wszystkim likieru nazywanego „Niemieckim Benedyktynem”, któremu szef firmy poświęcał całe swoje zainteresowanie. Przepis stanowił starannie przechowywane rodzinne dziedzictwo. W roku 1875 roku interes przejęli dwaj synowie. Przy pomocy eleganckiej i jasnej reklamy zwrócili uwagę szerokiej publiczności na zalety „Wałbrzyskiego Benedyktynera”. Likier szybko zyskał uznanie smakoszy nie tylko w całych Niemczech, ale również w Stanach Zjednoczonych. Był wielokrotnie nagradzany na prestiżowych wystawach.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Rolnicy zapowiadają kolejne protesty, w nowej formie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bielawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto