Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Janusz Styczeń, poeta z Wrocławia kończy dziś 70 lat

Barbara Sola
Janusz Styczeń
Janusz Styczeń Tomasz Hołod
Całe życie mieszka we Wrocławiu (dzieciństwo spędził na Zaciszu, teraz mieszka przy pl. Grunwaldzkim). To tu napisał swoje wiersze. Przepisuję z dowodu: Janusz Styczeń, wzrost - 170 cm, oczy - niebieskie, miejsce urodzenia: Biadoliny Szlacheckie, 27.11.1939 r.

Siedzimy we wrocławskim Klubie Szachowym przy ul. Wita Stwosza. Przez grube szkła (9 dioptrii) poeta patrzy na ulicę, po której idą młodzi chłopcy i dziewczyny, trzymając się za ręce.
Janusz Styczeń urodził się w małopolskiej wsi, w rodzinie partyzanckiej - ojciec był oficerem AK, stryj i dwaj wujkowie należeli do Batalionów Chłopskich, współpracujących z AK. Poza tym w rodzinie był jeden biskup i jeden jezuita, pracujący na misjach w Japonii. Po wojnie ojciec, uciekając przed UB, przeniósł się do Świdnicy, a w 1946 r. do Wrocławia. Dzieciństwo upłynęło poecie na Zaciszu, w domu przy ul. Kochanowskiego.

Humanistyczne zainteresowania nastolatka skończyły się tym, że wylądował on na polonistyce Uniwersytetu Wrocławskiego. Zaczął pisać. Debiutował w 1960 r. w "Odrze" opowiadaniem "Requiem dla nieśmiałego".
- Tymoteusz Karpowicz, redaktor "Odry", wybitny poeta, był moim ojcem w literaturze - mówi dziś autor "Boskiego paragrafu". - Zbudowali mnie Karpowicz i William Faulkner, najważniejszy dla mnie pisarz.

W 1991 r. Styczeń otrzymał z Chicago, dokąd wyemigrował Karpowicz, list ze słowami: "Pana wiersz... Sakrament... rozgrzesza poezję".
Ale w latach 60., w gomułkowskiej, parcianej epoce, poeta publikował też wiersze, opowiadania i dramaty erotyczne. W jednym z opowiadań jego bohater, Winicjusz, zastanawia się nad specyfiką orgazmu u kobiety.

Lata 60. to również czas przyjaźni. Spotykali się w empiku - Styczeń, prozaicy Jerzy Pluta i Ernest Dyczek, Stanisław Kortyka. Gadali, czytali prasę zagraniczną, pokazywali sobie wiersze. Założyli Ugrupowanie Literackie 66. - Ogłosiliśmy w manifeście, że naszym mistrzem jest Karpowicz i że występujemy przeciw metaforze niefunkcjonalnej. Najważniejsza była przyjaźń z Rafałem Wojaczkiem, poetą straceńcem.
- Chodziliśmy razem na piwo. Gdy odprowadzałem zalanego Wojaczka do domu, mówił mi: "Prowadź mnie, kocie".

Wojaczek napisał wiersz : "Notatki do opisania Janusza Stycznia". W nim znalazł się wers "Janusz Styczeń kobietą jest też, jak i ja".
W każdej epoce poeta miał swój stolik kawiarniany. Na początku był empik (tam właściwie było kilka stolików), potem Klub Związków Twórczych, znów empik.
W stanie wojennym w Związkach, w czasie jednej z biesiad, poeta rzucił się z krzesłem na ubeka, podsłuchującego rozmowy, ale nie za tajniactwo. Naraził się Styczniowi, bo przypisał mu autorstwo grafomańskiego wiersza w podziemnej prasie.

Jeszcze kilkanaście lat temu do stolika poety w empiku przysiadywali się młodzi poeci: Ewa Sonnenberg, Irek Makowski i inni. Z latami stoliki pustoszały. Muzy powyjeżdżały za granicę, poumierały albo powychodziły za mąż, przyjaciele się rozproszyli, młodzi poeci zaczęli robić kariery. Został Klub Szachowy.

Na pytanie, co jest lekarstwem na melancholię, poeta odpowiada: - Dobry kryminał, zwłaszcza skandynawski, i sport, zwłaszcza piłka nożna, gra losu, fatum.

W zeszłym roku, pod koniec lata, poeta był tak radosny w brzoskwiniowym sadzie w Lutyni - u Stanisława Pasternaka, lotnika i prozaika. Odbierał tam niezależną Nagrodę Literacką Czterech Kolumn. Sceneria sprzyjała radości: brzoskwinie na drzewkach, nalewki na stołach, pieczony baran na rożnie, no i przyjaciele, znajomi, fanki z Zielonej Góry. Jacek Łukasiewicz, polonista i krytyk z UWr, mówił tam: - Poezję Janusza Stycznia dopiero odkryjemy.

Poeta prowadzi tak samotniczy tryb życia, że prowokuje pytanie: - Nie założył Pan rodziny, nie ma Pan żony, dzieci. Czy można powiedzieć, że poświęcił Pan życie dla wierszy?
- Cały czas myślałem o założeniu rodziny, tylko nie wyszło. Przeżyłem kilka miłości, ale one nie skończyły się małżeństwem.
Po następnym pytaniu: - Co w życiu jest najważniejsze?, Janusz Styczeń długo milczy:
- Zgoda ze sobą samym.

"Ma duszę dziecka" - mówił o nim Ernest Dyczek, wrocławski prozaik. - I dlatego wciąż, bez przerwy, pisze.
W zagraconej samotni poety na pl. Grunwaldzkim manuskrypty nowych wierszy są równiutko ułożone w papierowych teczkach z jasnymi kokardkami. Ma gotowe teksty do nowego tomiku. Będzie się nazywał "Furia instynktu".

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Filip Chajzer o MBTM

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Janusz Styczeń, poeta z Wrocławia kończy dziś 70 lat - Warszawa Nasze Miasto

Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto