- Musiałem je trochę przyciąć, bo spróchniałe gałęzie mogły spadać parafianom na głowę. Albo na ruchliwą ulicę za murem. Na pewno nic nie stało się bez wiedzy wydziału ochrony środowiska - przekonuje ks. Jarosław Grabiak, proboszcz parafii św. Jacka.
Ale z drzew pozostały tylko kikuty. Według parafian zostały one okaleczone, a teraz szpecą całą okolicę. - Mamy już dość takiego porządkowania drzewostanu w parafii przez księdza. To zwykła samowola - denerwują się mieszkańcy.
Nie chcą się jednak przedstawić, bo mówią, że się boją swojego proboszcza. Tłumaczą, że żyją w miejscu, gdzie wszyscy wszystkich znają i nie mają ochoty narażać się na późniejsze nieprzyjemności ze strony księdza. Dopytywani, o jakie nieprzyjemności chodzi, mówią, że muszą mieć wzgląd na swoje dzieci - niektóre są jeszcze przed pierwszą komunią.
Według nich gospodarz parafii już od kilku lat usuwa stare drzewa na cmentarzu parafialnym, a pięć lat temu wyciął niemal 100-letnią lipę.
Jednak ksiądz Grabiak tłumaczy, że kazał ściąć tylko spróchniałe okazy. Zapewnia, że miał na to pozwolenia z urzędu.
Zgodnie z przepisami na wycinkę każdego drzewa, które ma więcej niż pięć lat, potrzebne jest pozwolenie. Nawet jeśli są to samosiejki lub rośliny obumarłe. Ale na zabiegi pielęgnacyjno-sanitarne zezwolenie nie jest wymagane. Utrzymanie drzewostanu w stanie niezagrażającym życiu i zdrowiu ludzi należy do właściciela posesji.
Parafianie o sprawie trzech ostatnich drzew zawiadomili urzędników wydziału środowiska i rolnictwa. Na początku marca magistrat się wypowie, czy ksiądz obciął gałęzie legalnie. Wysokość kary jest uzależniona od wieku i gatunku drzewa.
Strefa Biznesu: Rolnicy zapowiadają kolejne protesty, w nowej formie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?