Tak Tymoteusza Karpowicza, znakomitego poetę, dramaturga, twórcę tzw. poezji lingwistycznej, wspomina Stan Borys. Właśnie ukazała się książka poznanianki Joanny Roszak "W cztery strony naraz. Portrety Karpowicza", złożona z rozmów o wybitnym artyście przez lata związanym z Wrocławiem. Do tomu Biuro Literackie dołączyło świetny film biograficzny "Karpowicz" Mirosława Spychalskiego i Jarosława Szody.
To właśnie z rozmów o Karpowiczu wyłania się prawdziwy, rzetelny szkic człowieka, choć oczywiście trudno nazwać szkic pełnym portretem. Z drugiej jednak strony mam wrażenie, że pełne oddanie niezwykłej osobowości Karpowicza jest po prostu niemożliwe. Edward Balcerzan, teoretyk literatury, mówi o nim, że w swoim dociekaniu i "rozmowach istotnych" nie dochodził do prostej syntezy, "raczej mnożył pytania".
"Marzę o tym, aby zainscenizować jeszcze raz »Kiedy przychodzi anioł«, posługując się tymi nowymi środkami" - wyznaje znakomity reżyser Kazimierz Braun. A ja się burzę i zastanawiam: dlaczego wybitny wrocławski autor sztuk nie gości dziś na naszych scenach? Próbę odpowiedzi na moje pytanie znalazłam w rozmowie z Bogusławem Kiercem, aktorem i poetą: "(...) dramaty Karpowicza bywają czytane »na starą modłę« i dlatego nie pobudzają do ożywczej refleksji". A krytyk teatralny Andrzej Falkiewicz dodaje, że "tworzył dramaturgię bez świata, uderzała mnie niemożliwość wyobrażenia sobie tego, co te dramaty miały wskazać". Z rozmowy z Falkiewiczem i jego żoną, wybitną poetką Krystyną Miłobędzką, wyłania się także Tymoteusz Karpowicz - wielbiciel ogrodów, dobry gospodarz zwracający uwagę na zły stan... murku na werandzie w Puszczykowie, gdzie odwiedził przyjaciół.
Kiedy w Polsce ukazały się "Słoje zadrzewne", a było to nie tak dawno, bo raptem 11 lat temu, piszący do "Nowego Dziennika", polskojęzycznej gazety wydawanej w Nowym Jorku, wahali się, czy zamieścić recenzję. Nie dlatego, że tom nie wart był ich uwagi, ale - jak mówi Czesław Karkowski z gazety - "nie chcieliśmy się podjąć napisania recenzji z tak trudnego dzieła, które nas po prostu przerasta". I tak to jest z twórczością Karpowicza: jest niezwykle trudna, ale warta odczytywania wciąż i wciąż od nowa. Jan Stolarczyk, przyjaciel i wydawca, podsumowuje: "Wielki Syntetyk języka, nowator, dążył do niemożliwych celów". Izabela Filipiak, współczesna pisarka, we wspomnieniu o "pierwszym wielkim poecie, którego poznała w kilka lat po przyjeździe do Nowego Jorku", pisze, że "jego poezja była jakby nieludzka, bo bezbłędna".
Frank Kujawinski, wykładowca literatury na Loyola University i Amerykanin, pisze o człowieku, który nie miał nauczycielskiej żyłki, ale poświęcał się dla studentów, dzieląc z nimi swoim intelektualnym powołaniem. Wspomina męża pani Marii Karpowiczowej, do końca towarzyszącego jej w chorobie, którego "intensywność troski o Marylę zrujnowała jego esencjonalną tożsamość". Nie darmo na nagrobku Państwa Karpowiczów na wrocławskim cmentarzu Osobowickim widnieją słowa z wiersza Poety: "I nie da się otworzyć wszechświata szerzej niż ludzkich ramion". Taki jego obraz maluje Joanna Roszak i taki był on sam: wybitny twórca, niezmordowany poszukiwacz doskonałości mowy, fantastyczny człowiek.
"W cztery strony naraz. Portrety Karpowicza" Joanna Roszak, Biuro Literackie Wrocław 2010, 260 str., cena: 39 zł
Oni wygrali
Znamy zwycięzców konkursu z dnia 30 czerwca; Książkę J. Roszyk dostaną od wydawnictwa Remigiusz Wira oraz internauta o pseudonimie Empatia. Gratulujemy
Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?