Co gubią wrocławianie? Właściwie wszystko, co tylko możliwe. Od roweru, przez klucze, kule inwalidzkie, hulajnogę, aż po szable! W naszym mieście działa kilka biur rzeczy znalezionych, m. in. przy Miejskim Przedsiębiorstwie Komunikacyjnym i przy siedzibie Zarządu Dróg i Utrzymania Miasta, gdzie trafiają zgubione przedmioty.
W biurze MPK jest prawie 700 rzeczy, które oddano tam w ciągu ostatnich dwóch lat. Często pasażerowie spieszą się i wysiadając, zapominają toreb, plecaków i innych przedmiotów.
Możliwość kupowania biletów kartą bankomatową w automacie ma jedną zasadniczą wadę, czego dowodem są setki zgubionych kart w środkach komunikacji miejskiej. Trudno się dziwić, nieraz na krętej trasie wyciągnięcie z portfela karty, kupienie biletu i schowanie jej z powrotem bez trzymania się uchwytów nie jest proste.
W biurze rzeczy znalezionych nie brakuje nowoczesnych telefonów komórkowych czy pendrive'ów. Znajdzie się też niejeden aparat słuchowy.
Wrocławianie najczęściej gubią rzeczy w weekend.
- Dziennie do biura przychodzą 3-4 osoby, które szukają swoich rzeczy. Natomiast telefony dzwonią u nas bez przerwy - mówi Agnieszka Korzeniowska, rzeczniczka MPK.
Kierowcy autobusów i motorniczowie przekazują znalezione przedmioty do dyspozytora w swojej zajezdni. Stamtąd trafiają one do biura.
- Jeśli pasażer szuka swojej rzeczy, a my jej jeszcze nie mamy, to staramy się pomóc obdzwaniając zajezdnie i szukając dla niego informacji - dodaje rzeczniczka.
Część przedmiotów podpowiada, kto i w jakich okolicznościach mógł je zgubić. Plecak z wędką i sprzętem do łowienia zgubił pewnie wędkarz wracający znad Odry. Swoje instrumenty w pojazdach zostawiło też kilku muzyków, którzy najwyraźniej w pośpiechu wyskakiwali z tramwaju lub autobusu. Trudniej domyślić się, do kogo mogła należeć replika szabli, która trafiła do biura ZDiUM-u w 2011 roku czy... domofon.
- Jeśli nikt nie zgłosi się po zgubę, to po dwóch latach rzeczy wartościowe trafiają do urzędu skarbowego, natomiast bezwartościowe są likwidowane- mówi Ewa Mazur, rzeczniczka ZDiUM.
Oczywiście są pewne granice, jeśli chodzi o przechowywanie znalezionych przedmiotów.
- Na pewno nie przechowujemy sprzętu wojskowego, broni, materiałów wybuchowych ani zbłąkanych zwierząt - twierdzi rzeczniczka ZDiUM. Ale znajdziemy w nim kilkanaście rowerów. - W tym roku trafiły do nas już 2 rowery, w 2012 r. - aż 15. Nie wiemy, dlaczego mieszkańcy nie zgłaszają się po nie - dodaje rzeczniczka.
Do biura ZDiUM-u przedmioty trafiają w większości od policji, osoby prywatne przynoszą najczęściej klucze, czasami znaleziony telefon komórkowy.
- Biura nie publikują zdjęć tych przedmiotów, ponieważ mogłyby się po nie zgłaszać osoby, które nie są ich właścicielami - mówi Mazur.
Identyfikacja odbywa się telefonicznie lub na miejscu. Właściciel podaje pracownikowi szczegółowy opis przedmiotu i jeśli wszystko się zgadza, odzyskuje zgubę.
Wykaz zgubionych przedmiotów sporządzony przez MPK ma pomóc zorientować się jak poszczególne znaleziska wyglądają, stąd opisy w rodzaju: "plecak Reebok z próbkami szamponu do włosów".
Jeśli coś zgubimy, to warto pospieszyć się z wizytą w biurze, które nie jest darmową przechowalnią. Za każdy miesiąc przechowania trzeba będzie zapłacić 5 zł.
Protest w obronie Parku Śląskiego i drzew w Chorzowie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?